Sprawność fizyczna naszych obozowiczów z dnia na dzień staje się coraz lepsza. Rehabilitację pani Zosi uzupełniamy sporą ilością ruchu. Gramy w siatkówkę, piłkę nożną, pływamy, spacerujemy, ale i wędrujemy szlakami turystycznymi. Dziś padło na Zamek Odrzykoński i jego okolice. Tuż po porannym rozruchu i śniadaniu (które jak zwykle trwało ponad normę - dzieci mają apetyt i to nas cieszy, a ilość tostów z serem żółtym bije rekordy) zwarci i gotowi wyruszyliśmy przed siebie. Trasa przyjemna, kilka stromych podejść, niewielkie trudności dla najmłodszych, ale to przecież żaden kłopot, w tak zintegrowanej grupie zawsze raźniej. Po pysznym obiedzie starsza grupa pojechała na rehabilitację, a młodsza korzystając z dogodnych warunków pogodowych zdecydowała się na basen. Po podwieczorku zmiana - i tu już tańce, wyjątkowo później niż zwykle, niemniej owocnie. Wieczór spędziliśmy przy wspólnym stole, świętując imieniny Karoliny, której mama z naszą pomocą zorganizowała niespodziankę. Podsumowaniem dnia był czas legend. Każdy mógł opowiedzieć taką, którą zna. Nie zabrakło tych o Odrzykoniu, jak i o samym Piekle.
Wszyscy już śpią. Kreatywność naszego obozu zaskakuje mnie z dnia na dzień jak i stopień zaangażowania. Wiąże się to z niewielkim zmęczeniem i emocjami towarzyszącymi każdemu dniu. Ja zapamiętam ich bardzo dobrze, to złote dzieci ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz