środa, 19 lutego 2014

środa 19 lutego.

Trzeci dzień na nartach (i na snowboardach) za nami. Dzisiaj już nie było tak bajecznie jak we wtorek. Zamiast niebieskiego pułapu wisiała bura zasłona, zamiast związanego śniegu,  pod nartami mlaskała mokra maź. Górna część głównej trasy zaczęła tracić ciągłość śniegu i na dodatek nastąpiła półgodzinna awaria wyciągu. Zacząłem jak u Hitchcocka ale dalej już nie będzie jak u niego. Snowboardziątka, które od trzech dni większość czasu spędzały padając na dziób, albo na odwłok, zaczęły się pionizować dźwigane masowo przez Kasię - instruktorkę. I kiedy dźwigając kolejne oglądała się  aby zobaczyć co z tym przed chwilą postawionym, o dziwo widziała że ciągle stoi! Po złapaniu względnej równowagi następnym celem stał się wyjazd wyciągiem talerzykowym. I właśnie dziś, w ten ponury, dołujący dzień, dla niektórych nastąpił cudowny moment samodzielnego wyjechania na górę. To przełomowa chwila dla adeptów śnieżnej deski. Korzystanie z wyciągu zamiast czasochłonnego podchodzenia bardzo przyspieszy naukę.
A co u narciarzyków? Pierwsze wrażenie z kontaktu z grupą przyniosło dużą ulgę. Wciąż mieliśmy w pamięci  ubiegłoroczne zmagania z niemałą liczbą nowicjuszy stawiających pierwsze kroki na nartach.  Ale praca wykonana w tamtym roku dała efekty i wszyscy jeżdżą samodzielnie, łącznie z osobami, które są u nas po raz pierwszy. Narciarzy podzieliliśmy na dwie grupy według zaawansowania i ta mniej zaawansowana liczy tylko kilka osób. Oni muszą się "wjeździć" i najważniejsze jest tutaj eliminowanie błędów. Grupa z większym doświadczeniem daje sobie bardzo dobrze radę i doczekali momentu, w którym zaczynam cisnąć coraz większą dawką teorii, tłumaczeniem fizyki skrętu, poszczególnych faz i elementów ewolucji. Pamiętając, że to jednak ferie, mam nadzieję na duży postęp w umiejętnościach.
Tylko co z tą zimą?
Pierwszy tydzień powinniśmy jeździć zgodnie z planem a drugi.... zobaczymy. Prognozy nie są tragiczne, aczkolwiek nie dają wielkich nadziei. Na wszelki wypadek montujemy plan awaryjny i mam nadzieję, że z niego nie skorzystamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz