wtorek, 28 października 2014

Obóz narciarsko - rehabilitacyjny 18 - 31.01.2015

Charakter obozu jest typowo narciarski, czyli codziennie oprócz weekendu spędzamy kilka godzin na stoku. Poziom narciarski dzieci nie ma znaczenia, gdyż z założenia naszym celem jest szkolenie i podnoszenie umiejętności uczestników. Zajęcia prowadzone są przez instruktorów narciarskich, będących jednocześnie ratownikami GOPR.

Grupką snowboardową opiekuje się instruktorka snowboardu. Korzystamy z dwóch ośrodków narciarskich (
www.kiczeraski.plwww.czarnorzeki.eu), w zależności od warunków śniegowych i poziomu narciarskiego kursantów. Pierwszy z nich, to dość duży ośrodek z wyciągiem krzesełkowym i kilkoma orczykowymi. Jego największą zaletą jest pewność śniegu (!) i dobra baza socjalna. Drugi, to "kameralny" wyciąg w sąsiedztwie Odrzykonia, którego zaletą jest zupełnie pusty stok i "kamera na żywo" obejmująca cały teren, co pozwala rodzicom śledzić poczynania dzieci. Jego wadą jest zbyt duża trudność trasy dla początkujących i brak miejsca do nauki.

Po powrocie z nart, w planie zajęć jest gimnastyka profilaktyczna, korekcyjna lub rehabilitacyjna, w zależności od potrzeb, prowadzona w naszym gabinecie rehabilitacji Dorsum, w Odrzykoniu. Jeśli jest taka potrzeba, zajęcia gimnastyki odbywają się codziennie (za wyjątkiem niedziel). Pozostały czas zapełniamy dzieciom przeróżnymi zabawami nie zostawiając czasu na nudę. Weekend, kiedy zostajemy w domu poświęcamy na zabawy na śniegu, wycieczki i odpoczynek. To jedyny moment, kiedy dzieci mają trochę więcej czasu dla siebie.


Osoby, które nie mają sprzętu narciarskiego dla swojej pociechy, prosimy o kontakt, gdyż w większości przypadków jesteśmy w stanie dobrać coś z własnego magazynu, co pozwala uniknąć opłat związanych z wypożyczeniem lub kupnem. Pewien problem może być z deskami do snowboardu, gdyż ich mamy niewiele.

 

Termin obozu

18 - 31.01.2015


Miejsce

ul. Armii Krajowej 133, 38-406 Odrzykoń


Koszt pobytu

3000 zł


Liczba uczestników

21


Zgłoszenie na obóz

Aby zarezerwować miejsce prosimy o kontakt
mailowy - osrodek@dorsum.pl
lub telefoniczny - 602 370 694 (po godzinie 14.00)

Po potwierdzeniu zgłoszenia prosimy o:
 
  • wpłacenie zaliczki 1000 zł na rachunek nr:
80 1050 1458 1000 0022 1098 8057
Erwin Gorczycaul. Armii Krajowej 133, 38-406 Odrzykoń

  • wypełnienie i wysłanie  (w wersji elektronicznej) karty pobytu:


Szczegółowe informacje dotyczące pobytu opublikujemy w grudniu.
Wszelkie pytania prosimy przesyłać na 
osrodek@dorsum.pl, lub telefoniczny - 602 370 694.

niedziela, 31 sierpnia 2014

Ta ostatnia niedziela...

Dzień minął na pożegnaniu się z okolicą , tyrolce, rozgrywkach siatkówki. Odbył się koncert wieczorny w plenerze. Jest piękne, ciche niebo usłane gwiazdami i niektóre spadają.  Magiczny wieczór. Nawet ja zagrałam i zaśpiewałam . Opowiedziałam też historię  o tym jak zaczęłam uczyć się gry na gitarze. Otóż  Marysia Żak była wielokrotną uczestniczką naszych obozów .  Kiedy jej tata zapytał czy jest u nas gitara, bo Marysia troszkę zaczęła grać, czym prędzej pobiegłam do sklepu muzycznego i kupiłam gitarę. Marysia grała i grała a my słuchaliśmy . Komponowała swoje utwory i  komponuje i śpiewa , teraz w zespole Makijaż. Jak już będzie bardzo sławna, to mam pozwolenie aby tę  jej gitarę wystawić na allegro. Ale po zakończonym obozie, kiedy została u nas gitara pomyślałam, że  może by tak zacząć się uczyć grać? Choćby dla zdrowia tzn, , żeby nie zachorować na Alzcheimera i trenować mózg. Ciężko mi szło, ale mój upór zaowocował tym , że  i mój mąż zaczął uczyć się grać  i to na kontrabasie.  A nasi wychowawcy, to bardzo zdolni ludzie i grają na wszystkim.  A uczestnicy śpiewają . Była nawet piosenka o Panu Kamilu.
Piaty turnus, jakoś zaskakująco jako jedyny,  ma zawsze koncert w plenerze.
  Podsumowując całe wakacje mogę powiedzieć, że naprawdę  było super. Nie wiem jak to jest, ale dzieci i młodzież , która do nas trafia  stają  się "naszymi" dziećmi. Współpraca w gabinecie zawsze owocuje i korekcja postawy  jest widoczna u każdego uczestnika.  Dziś zostały omówione  ich efekty pracy. Dostali  dalsze instrukcje i myślę, że świadomie będą się pilnować aby nie stracić ciężko  wypracowanych osiągnięć. Bo zasada świadomości, to pierwsze co prowadzi do sukcesu.

piątek, 29 sierpnia 2014

Wakacje niestety się kończą, kończy się też ostatni, piąty turnus.  Pani Zosia jest zadowolona z efektów intensywnych ćwiczeń. Po wyjściu z gabinetu dzieci chwaliły się tym, jak bardzo udało im się wyprostować. Odpowiednio zaplanowana i przeprowadzona terapia potrafi zdziałać cuda. Dwa tygodnie w dobrym ośrodku, pod okiem fenomenalnych terapeutów .
W dniu dzisiejszym odbył się oczekiwany od dawna pokaz umiejętności tanecznych, które dzieci nabywały przez cały turnus. Panią Dominikę, z którą dzieciaki trenowały, znałem już wcześniej, jako wyśmienitą tancerkę, ale po dzisiejszym pokazie wiem, że jest też genialnym choreografem i świetnym nauczycielem. Układ wykonany przez uczestników był wyborny, widać było, że jego zatańczenie dostarczyło wiele przyjemności i radości. Zadziwiające, jak genialnych rzeczy można dokonać, jeżeli poświęci się trochę czasu i pracy. Umiejętności taneczne zostają na całe życie. Taniec przełamuje lody w kontaktach międzyludzkich, uczy panowania nad emocjami i ciałem, zwiększa pewność siebie i poczucie własnej wartości. Jesteśmy wdzięczni Dominice, że za pomocą muzyki i ruchu przekazała dzieciom tyle niezwykłych umiejętności.
Wieczorem, korzystając z pięknej pogody rozegraliśmy ostatni mecz piłki nożnej zarówno na piątym turnusie, jak i na tych wakacjach. Przed powrotem do domu obserwowaliśmy z boiska nocną panoramę leżącego poniżej Krosna. Mamy nadzieję, że dzieciom widok ten zapadł w pamięć i że będą go wspominać w dalszym życiu.
Jutro zakończenie obozu, pakowanie, omówienie wyników i efektów rehabilitacji, pożegnanie z  latem a w niedzielę rano wyjazd do domów.  A w poniedziałek...znów do szkoły z  nowymi siłami  i postanowieniem dalszej pracy nad postawą.

czwartek, 28 sierpnia 2014

Udało się, nasza płyta jest już nagrana! Godziny spędzone na grupowych próbach i indywidualnych ćwiczeniach wydały wspaniały plon. Płyta jest niezwykle zróżnicowana. Wśród dziesięciu nagrań jest poezja śpiewana, piosenka aktorska, blues i wiele innych gatunków. Wszystko zostało nagrane akustycznie, bez żadnych sztucznych udziwnień. Dzięki ciężkiej pracy i wielkiemu talentowi dzieci, połączonym ze skromnymi umiejętnościami kadry, udało nam się nagrać prawdopodobnie najlepszą płytę w historii Wakacji w Piekle. Nagrania zostaną w najbliższym czasie opublikowane dla szerszego grona odbiorców, ponieważ warto dzielić się tym, co dobre.
W czasie zapoznawania się z efektami naszej pracy, doszliśmy do pewnego paradoksu. Osoby, które brały udział w nagrywaniu płyty, nie zajmują się właściwie muzyką. Jest to naprawdę dziwne - takie diamenty powinno się oszlifować i postawić w widocznym miejscu, aby wszyscy mogli je podziwiać. Dzieci mają ogromny potencjał, który należy rozwijać, gdyż talent, nad którym się nie pracuje jest talentem straconym.
Wieczorem odbyły się ostatnie zajęcia taneczne. Jutro pokaz. Razem z Panią Dominiką jesteśmy spokojni o jego powodzenie. Dzieciaki ciężko pracowały, a ciężka praca ma to do siebie, że daje wspaniałe efekty.
Zapraszamy do uważnego śledzenia naszego bloga, bo w najbliższym czasie pojawią się niektóre nagrania.
Wczoraj wieczorem przyjechały do nas dwie niezwykłe osoby - Ewa i Kasia Goławskie. Przeprowadziły dzisiaj warsztaty wokalne, które na długo zapadną dzieciom w pamięci. Przez cały dzień udowadniały, że wszyscy nadają się do tworzenia muzyki i że każdy jest na swój sposób muzykalny. Brały też udział w ostatnich próbach przed jutrzejszym studiem. Dzięki nim, udało się wyeliminować dużą ilość błędów, z których istnienia wcześniej nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy. Nauka u takich wirtuozek jak Ewa i Kasia nie tylko poprawia umiejętności wokalne ale też świetnie motywuje i inspiruje. Jak czegoś się uczyć to od najlepszych.
Zbliżają się ostatnie zajęcia w gabinecie Pani Zosi. Każdy z niecierpliwością czeka na analizę postępów. Pod koniec turnusu, w obliczu końca codziennej rehabilitacji, dzieci wydają się intensywniej ćwiczyć.
Jutro jedziemy do Krosna nagrywać naszą płytę. Nie wiemy czy większą tremę mają uczestnicy, czy kadra. Wiemy jednak, że każdy da z siebie wszystko, dzięki czemu ta płyta będzie wyjątkowa.
Zapraszamy do zapoznania się z twórczością Ewy i Kasi, jest czego słuchać :) https://www.youtube.com/watch?v=fay0ViBuE5Y&list=UUjirO8xAgqW0IzwjqIO0zWA&index=3

wtorek, 26 sierpnia 2014

Im bliżej do studia, tym więcej czasu spędzamy na próbach. Robimy co w naszej mocy, aby wszystkie wykonania jak najbardziej zbliżyły się do ideału. Z radością mogę stwierdzić, że dzięki utalentowanym dzieciakom świetnie nam to wychodzi. Zrobimy co w naszej mocy, aby przyszłe nagrania na długo zagościły na "Piekielnej Liście Przebojów". We czwartek staniemy w wytłumionym pomieszczeniu przed mikrofonami, z wielkimi słuchawkami na uszach i damy z siebie wszystko.
Pogoda rano była tak świetna, że niewykorzystanie jej byłoby wręcz karygodnym marnotrawstwem. Nie czekając aż warunki się pogorszą, spakowaliśmy plecaki i udaliśmy się na Kamieniec - zamek, będący symbolem Odrzykonia. Odwiedziliśmy tam katownię i muzeum. Zwiedzanie zakończyliśmy pamiątkowym zdjęciem.
Po obiedzie byliśmy w gabinecie na rehabilitacji. U niektórych osób widać już poprawę ale oceny postępów dokonamy na zakończenie turnusu.
W wolnej chwili część dzieci wspinała się po naszej ściance wspinaczkowej. Na ten moment każde z nich pokonało swój lęk wysokości.
Serdecznie zapraszamy do oglądania zdjęć i śledzenia naszego profilu na facebooku i youtube.

sobota, 23 sierpnia 2014

Ludzki organizm przypomina wysokiej klasy zegarek. Wszystkie jego części muszą być perfekcyjnie do siebie dopasowane. Kiedy w mechanizmie zegarka coś się zablokuje, przestaje on prawidłowo funkcjonować. W ludzkim ciele odpowiednikiem zębatek są kości czaszki, które są w stałym ruchu względem siebie. Jeżeli ich ruchomość zostanie zaburzona, rzutuje to na funkcjonowanie całego ciała. Wiele zaburzeń, takich jak np. bóle głowy, wady zgryzu, wady postawy, zapalenia zatok, psychozy, może być powodowane złym rytmem cranialnym. Na dzisiejszej rehabilitacji Pani Zosia poddała dzieci terapii czaszkowo – krzyżowej, w celu zdiagnozowania i eliminacji problemów, które mogą mieć swoją przyczynę w czaszce.
Po obiedzie odbył się mecz piłki siatkowej. Drużyna Pana Kamila grała przeciwko drużynie Pana Krzyśka. Po długim i emocjonującym meczu, gdzie dwa pierwsze sety wygrała drużyna Krzyśka, przeciwnicy odrodzili się niczym feniks z popiołu i  kilkoma punktami zwyciężyli w setach 3:2.
Korzystając z pięknej pogody, zmęczeni, ale chętni podjąć kolejne wyzwanie, zorganizowaliśmy "w mig" ognisko. Nic tak dobrze nie robi przed snem jak chrupiąca kiełbaska z ogniska. Najbardziej emocjonującym momentem wieczoru było wypuszczanie kilku lampionów. Dzięki nam, na bezgwiezdnym jeszcze niebie, pojawiło się parę rozświetlonych punktów, które na chwilę uczyniły noc piękniejszą. Choć kto wie... Parę kropel deszczu już zapowiada nadejście prawdziwej, wielkiej burzy. Miejmy nadzieję, że tylko tak straszą.

piątek, 22 sierpnia 2014

Piąty turnus zapamiętamy jako ten, który bił rekordy w ilości spożywanego jedzenia. Już parę razy zadziwili nas tym, ile są w stanie zjeść, ale dzisiaj byliśmy totalnie zaskoczeni. Na kolację zjedli ponad 60 hamburgerów. Rekordzistka zjadła ich aż pięć. Pragnę podkreślić, że nasze hamburgery nie należą do małych. Zwykle spokojnie mieścimy się w 40, bo czasem kilka osób poprosi o dokładkę. Na dzisiejszej kolacji nie było chyba osoby, która zjadła mniej niż dwa hamburgery. Cóż, lepiej żeby prosili o dokładki niż zostawiali niedojedzone posiłki. Kolacja trwała do momentu, kiedy wszystkie brzuchy nie zostały napełnione. Skutkiem tego było późniejsze wyjście na boisko i krótsza gra. Na szczęście nikomu nie było smutno z tego powodu.

Nie można zapomnieć o innych dzisiejszych aktywnościach. Oprócz codziennych zajęć takich jak tańce i rehabilitacja, odbyły się zajęcia terenowe. Składały się one z kilku prostych zabaw rozwijających pomysłowość, koordynację i spostrzegawczość. Na dzisiejszych zdjęciach można zobaczyć niektóre z nich.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Pogoda nas dzisiaj nie rozpieszczała - prawie cały dzień padał deszcz. Nie mogliśmy spędzać czasu na zewnątrz ale nie było to dla nas problemem, bo Pan Kamil miał specjalnie przygotowane zajęcia przed kamerą. Pierwsza ich część odbyła się zaraz po śniadaniu. Zadania uczestników były następujące - na samym początku musieli przygotować swoją wideo wizytówkę, dokładnie taką samą, jaką przedstawia się na wielu castingach. Następnym wyzwaniem było zagranie improwizowanych scen z reklam, z czym poradzili sobie świetnie. Podczas drugiej, wieczornej części warsztatów zajmowaliśmy się pracą nad wybranymi przez Pana Kamila scenariuszami produkcji telewizyjnych. Wystąpienia dzieci były nagrywane, dzięki czemu na bieżąco mogliśmy wskazywać błędy i je eliminować. Warsztaty można podsumować tym, że na tym turnusie talentów aktorskich nie brakuje.
W czasie gdy połowa uczestników brała udział w warsztatach, reszta tańczyła razem z Panią Dominiką, Zajęcia z powodu deszczu musiały odbyć się na naszym krytym tarasie. Mniejsza ilość miejsca i złe warunki atmosferyczne wcale nie przeszkadzały świetnie się bawić przy dźwiękach muzyki.
Plany na jutro są ambitne, mamy nadzieję że pogoda nam ich nie pokrzyżuje.
Rehabilitacja odbyła się jak zwykle po obiedzie. Przydały się kurtki i buty z goretexu.

środa, 20 sierpnia 2014

Pobudka jest stałym i jednym z ważniejszych punktów dnia - to od niej wszystko się zaczyna. O godzinie 8 razem z Panem Kamilem chodzimy od pokoju do pokoju i budzimy uczestników. Kwadrans po pobudce grupa chętnych idzie biegać, a reszta idzie na poranny rozruch. 
Po śniadaniu podzieliliśmy się na dwie grupy - jedna brała udział w zajęciach tanecznych, druga była na marszu na azymut. Dla wielu osób był to pierwszy kontakt z busolą, która staje się reliktem dawnych czasów. Każdy miał okazję wyznaczyć kierunek marszu i poprowadzić grupę. Od dokładności i spokoju osób prowadzących zależało to, jak szybko grupa pokona wyznaczoną trasę. Dodatkowym urozmaiceniem było rozszyfrowywanie wiadomości, zakodowanej dwoma szyframi jednocześnie. Uczestnicy bardzo dobrze poradzili sobie z przygotowanymi zadaniami. Po drugim śniadania grupa, która miała tańce za sobą poszła do lasu, a druga na tańce. 
Po obiedzie standardowo rehabilitacja, po której udaliśmy się na siłownie. Gdy wróciliśmy do Piekła rozegraliśmy parę setów siatkówki. Po kolacji spędziliśmy sporo czasu grając w piłkę nożna. Ponad nami słońce zaczynało chować się za pobliskimi szczytami, aby całkowicie zgasnąć po godzinie 20. Zachody słońca z definicji są piękne, ale tutaj nabierają dodatkowego uroku - może to z powodu niezwykłej malowniczości okolicy? Może z powodu świetnej kompani z którą przyszło nam oglądać sierpniowy taniec słońca po nieboskłonie?


wtorek, 19 sierpnia 2014

wtorek, 19 sierpnia

V turnus zapowiada się świetnie. Młodzież wydaje się być spokojna i opanowana - bardzo byśmy chcieli aby taki stan rzeczy się utrzymał. Znając życie pewnie za kilka dni pokażą że nie są aż tak grzeczni ale to normalne zjawisko. Po pewnym czasie zadomowią się na dobre i początkowa grzeczność i niepewność zostaną zastąpione przez energiczność, ciekawość, pewność siebie i ochotę do ciągłej zabawy.
Dzisiejszy dzień był przeznaczony na integracje i wprowadzanie w klimat Piekła. Przez cały dzień prowadziliśmy zajęcia, dzięki którym kadra miała poznać podopiecznych, a uczestnicy mieli się ze sobą oswoić. Już po krótkim czasie doszliśmy do wniosku że integracja była potrzebna właściwie tylko tym, którzy pierwszy raz do nas przyjechali - reszta obozu to stali bywalcy, którzy są u nas nawet 14 raz. Niesamowite jak często dzieci do nas wracają. Gdy co roku widujemy te same, szczęśliwe młode twarze które wolą przyjechać do Piekła niż często na inny obóz to rozpiera nas duma i radość. Nic tak nie motywuje do dalszej pracy i samodoskonalenia niż radość dzieci z naszej pracy.
Po śniadaniu zapoznaliśmy uczestników z regulaminem, następnie udaliśmy się na zwiedzanie naszego terenu i zapoznanie z atrakcjami takimi jak boisko, basen, tyrolka, ścianka wspinaczkowa, trampolina...
Na rehabilitację udaliśmy się po obiedzie. Pani Zosia dokładnie przebadała każdą osobę w celu przygotowania dostosowanej do każdej osoby terapii. Po powrocie z gabinetu Pani Dominika przeprowadziła pierwsze zajęcia taneczne. 
Plany na jutro i na następne dni są ambitne. O tym, jak udaje się nam je realizować będziemy informować na bieżąco. Zapraszamy do śledzenia bloga i do oglądania zdjęć z każdego dnia. 

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

18 08 2014 Poniedziałek.

     Trzask-prask, czary mary i już piąty turnus mamy!
Przyjechali, zjedli, rozpakowali się umyli i poszli spać .
Czyli wszystko zgodnie z planem i aby tak dalej.
W jakiś cudowny sposób, skład na turnusach zazwyczaj się rozkłada tak, że tylko 1/3 uczestników ma dużo do zrobienia pod względem rehabilitacji. Kto był już wielokrotnie, ten jest poddawany terapii tylko  profilaktycznie. Na tym turnusie będzie podobnie. Jest grupa osób, które wiedzą , że zajęcia w gabinecie są ich priorytetem.
 Życzmy sobie dobrej pogody  i udanego pobytu na ostatnim już turnusie.
Mam nadzieję, że jak dotychczas, nikt nie będzie chorował  i zrealizujemy nasze plany bez problemu.
Mamy tylko pięcioro nowych dzieci, a cała reszta, to stali bywalcy, czyli dzieci nasze -"piekielne".
A nowe, mam nadzieję , że też się  "przyjmą" .ZG

sobota, 16 sierpnia 2014

Dzisiejsza rehabilitacja była jedną z najważniejszych na obozie - to właśnie dzisiaj Pani Zosia badała zmiany po dwóch tygodniach intensywnych ćwiczeń. Wyniki są rewelacyjne! Poprawa jest ogromna. Czasem aż ciężko uwierzyć, że w trakcie jednego turnusu można dokonać aż tak niesamowitej zmiany. Pani Zosia musi być cudotwórczynią. Jak inaczej można wytłumaczyć to, że w swoim gabinecie niweluje skrzywienia właściwie od ręki, kiedy w wielu często lepiej wyposażonych placówkach osiągnięcie podobnego rezultatu trwa wielokrotnie dłużej, albo jest niemożliwe? To, co dzieje się w pracowni Pani Zosi podsumuje tym, że jako student fizjoterapii nie mogę przestać zachwycać się kunsztem, profesjonalizmem i ogromną wiedzą kobiety, która bez wątpliwości postawiła na nogi więcej ludzi, niż nie jeden lekarz. Jak rehabilitacja, to tylko w Dorsum.
Po wyjściu z gabinetu spędziliśmy trochę czasu na siłowni na świeżym powietrzu. Ćwiczenia siłowe od czasu do czasu też są potrzebne. Całe szczęście że takich obiektów powstaje z roku na rok więcej. Można odnieść wrażenie, że społeczności zaczynają wreszcie odczuwać potrzebę ruchu większego niż spacer z domu do garażu po samochód. Parafrazując znaną mądrość ludową, w zdrowym narodzie, zdrowy duch.
Po obiedzie miały miejsce ostatnie zajęcia taneczne. Jutro odbędzie się długo oczekiwany pokaz. O jego powodzenie jesteśmy spokojni - Pani Dominika włożyła mnóstwo serca w przekazanie dzieciakom części swoich unikalnych umiejętności.
Czas wolny spędzaliśmy na wspólnych zabawach i kręceniu filmu. Dzięki profesjonalizmowi i oryginalności pomysłów Pana Kamila, ten film niewątpliwie wyróżni się na tle pozostałych. Gorąco zachęcam do śledzenia naszego profilu na facebooku i kanału na YouTube, bo szykuje się wyjątkowa premiera.
Turnus się kończy a zarówno w nas, jak i w uczestnikach nie brak pomysłów i planów na wykorzystanie tych ostatnich chwil. Szkoda tylko że pomysłów jest więcej niż czasu, pewnie nie uda się wszystkich zrealizować ale nie ma o co się martwić - niewykorzystane pomysły zostaną zapisane i poczekają do dnia, kiedy dzieci znowu nas odwiedzą.

piątek, 15 sierpnia 2014

Dzień rozpoczął się późniejszą pobudką, która wymusiła przesunięcie codziennego programu dnia o pół godziny. Po śniadaniu osoby chętne udały się do kościoła. Grupa która została w domu nie próżnowała - w planie mieli warsztaty aktorskie. Zajęcia odbyły się w spokojnej i radosnej atmosferze. Celem warsztatów było nie tyle ćwiczenie umiejętności stricte teatralnych, co rozwijanie kreatywności, pomysłowości i wiary we własne możliwości. Z powodu święta nie było dzisiaj rehabilitacji w gabinecie, więc brak ruchu musieliśmy jakimś sposobem zrekompensować. Jednym z nich była wspinaczka, która budzi duże zainteresowanie wśród dzieci. Ci, których nie przeraziła wysokość, wspinali się szybko i pewnie. Część dzieci ma świetne predyspozycje do tego sportu. Gorąco polecamy odwiedzenie sztucznych ścian, które w Polsce obecne są w prawie każdym większym mieście.
Po obiedzie młodsza grupa brała udział w warsztatach plastycznych. Zadziwiające czym kawałek tkaniny może stać się we wprawnych rękach kierowanych przez artystyczny umysł. Dziewczynki przygotowały filcowe koniki, niektóre z nich można zobaczyć na dzisiejszych zdjęciach. W tym czasie starsza grupa była na zajęciach tanecznych. Praca wre, wszak już w niedzielę pokaz, na który dzieci wraz z Panią Dominiką pracują od początku turnusu. Po podwieczorku zmiana - maluchy tańczyły a starsi przygotowywali nowe kukły, które będą stały przy wjeździe do domu.
Zwieńczeniem całego dnia była od dawna obiecywana dyskoteka, na której można było się wyszaleć przed snem. Obserwując ruchy uczestników, dochodzę do wniosku, że ziarno zasiane na warsztatach tanecznych zaczyna wydawać nad wyraz obfity plon. Z własnego doświadczenia wiem że zdolności taneczne i poczucie rytmu są dzisiaj w cenie. Człowiek nawet nie wie kiedy umiejętność kołysania się w rytm muzyki może mu się przydać.

czwartek, 14 sierpnia 2014

- Dzień dobry, idziemy dzisiaj na zamek i na Prządki, wyjście jest zaraz po śniadaniu - komunikował radośnie Pan Kamil podczas codziennego rytuału budzenia uczestników obozu. Zaspane twarze wyrażały tylko szok, że jakiś wysoki intruz w okularach ma czelność wchodzić do pokojów o ósmej i przerywać ich błogi sen. 
Uczestnicy zostali podzieleni na dwie grupy. Młodsza udała się z Panem Kamilem na szlak kapliczek, a starsza wyruszyła z Panem Krzysiem w kierunku Prządek, po drodze mijając zamek Kamieniec, znany powszechnie jako miejsce akcji Fredrowskiej "Zemsty". Zarówno młodsza jak i starsza grupa wykazały się świetnym wyczuciem czasu - powrót grup dzieliło ledwie kilka minut. Nogi trochę bolały ale musiały jeszcze trochę posłużyć gdyż po obiedzie przyszedł czas na rehabilitacje i zajęcie taneczne prowadzone przez Panią Dominikę. 
Mimo dużej ilości przebytych i przetańczonych kilometrów nikt nie narzeka - dzieci chyba nauczyły się odczuwać przyjemność z ruchu, co jest niezbędne aby prowadzić zdrowy i aktywny tryb życia. Bez radości z potu i zakwasów nawet najcięższy i najlepiej przygotowany trening nie przyniesie planowanych rezultatów, będzie tylko kolejnym zapełnionym okienkiem w planie dnia.
Z  każdym wyjściem z dziećmi na szlak, do lasu albo nawet do gabinetu na rehabilitację staję się coraz bardziej pełen podziwu dla zdolności dzieci i młodzieży do regeneracji sił - wystarczy dosłownie parę chwil aby ze zmęczonych, czasem narzekających na trudy ludzi zmienili się z powrotem w rozbrykaną i wesołą gromadkę. Człowiek, który odkryje sekret ich metody regeneracji zasłuży na Nobla.

środa, 13 sierpnia 2014

Właśnie przed momentem, (tuż przed ciszą nocną) przesłuchaliśmy naszą płytę. NASZĄ! Jest cudowna, jedyna w swoim rodzaju i unikatowa. Nie można tego uczucia porównać do żadnego innego, ale każdy odczuwa wielką satysfakcję, bo trzeba przyznać, że po raz kolejny, wspólnie dokonaliśmy rzeczy niemożliwej. Swoją drogą powstała taka refleksja dotycząca muzyki mechanicznej, która dociera do nas zewsząd, a która absolutnie ogranicza wrażliwość muzyczną każdego człowieka (zabijana jest umiejętność muzykowania, choćby śpiewu w najprostszej postaci) ). Gdyby każdy zechciał robić to, czego my właściwie się dopiero uczymy, świat muzyki i ludzi, którzy ją słyszą byłby zdecydowanie bardziej wyraźny i kolorowy. Popołudniowa  rehabilitacja i taniec przebiegły bez zmian. Grupa starsza ogląda film, a my zbieramy pomysły na kolejne dni. Dobranoc.

wtorek, 12 sierpnia 2014

a my ciągle śpiewamy!

cały dzisiejszy dzień toczy się wokół jutrzejszego studia nagrań, próby ciągle trwają, a ja korzystając z chwili przerwy dzielę się z czytelnikami radosną wiadomością - pociechy bardzo zdolne, pracowite i chętne do kolejnych i kolejnych spotkań z muzyką. nasza radość z tego powodu nie ma granic.
brzydka pogoda i deszcz, który u nas zagościł do samego południa pokrzyżował plany i tak rozegrany dziś został turniej piłkarzyków i turniej gier planszowych. rehabilitacja została połączona ze spacerem, a dzień zakończył kolejny taneczny trening.
biegnę dalej ćwiczyć, trzymajcie jutro za nas kciuki!

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Od wczoraj "cierpimy" z powodu braku wolnego czasu. Słoneczna pogoda pozwoliła na uruchomienie naszego basenu, co spotkało się z wielką radością ze strony zarówno starszych jak i maluchów. W związku z obozowym przykazem nie działania w 7 dniu tygodnia, regenerowaliśmy swoje siły odpoczywając przy trampolinie i podejmując wyzwanie wejścia na naszą ściankę wspinaczkową (7.5 m).
Na skutek złej przyszłotygodniowej prognozy pogody podjęliśmy spontaniczną decyzję o organizacji biwaku. Po podwieczorku rozpoczęły się przygotowania - wszyscy byli zaangażowani w rozbijanie aż 4 namiotów i układanie ogniska. Po kolacji rozpoczęło się biwakowanie, którego uświetnieniem było wypuszczenie kilku lampionów życzeń, które po długim locie stawały się kolejną, jasną iskierką na rozpościerającym się ponad nami aksamicie nieba. Maluchy wróciły na noc do domu, a grupa starsza smażąc kiełbaski i gawędząc wyczekiwała świtu.
Oprócz tego ciągle próbujemy do środowego studia przy okazji łapiąc ostatnie słoneczne chwile. Smak nie ustępuje, chęci do ćwiczeń nie brakuje a biodra wirują w tańcu. 

sobota, 9 sierpnia 2014

Podium jest nasze!

Odrzykoń, 9.08.2014, sobota.
Cel główny: Terapia Cranio-Sacralna
Zalecenia: Ruch, witamina D3, proste plecy, uśmiech.
Cele dodatkowe: Dzień Sportu, Studio Nagrań
Opis: Grupa zdecydowanym krokiem podążyła w kierunku gabinetu, gdzie została poddana terapii cranio-sacralnej. Zalecono ruch, korzystanie z witaminy D3 i dużą porcja zdrowego humoru.
Następnie zaaplikowano sporą dawkę tańca, w której instruktorka Dominika przekazała tajniki fleksów i pointów. Popołudniowy obiad znów trwał ponad normę. Dzieci mają smak, proszą o dokładki i nigdy nie zapominają o kompocie. Siesta poobiednia przyniosła turniej ping ponga, przesłuchania do studia nagrań i niekończącą się zabawę w berka. Po podwieczorku odbył się planowany wcześniej dzień sportu. Zdrowa rywalizacja, wielkie emocje i głośne, szczere i radosne salwy śmiechu. Finałową rozgrywką stał się towarzyski mecz piłki nożnej, z sędzią biegającym po boisku i kibicami na trybunach. Spacer uzupełnił nasz dzisiejszy aktywny plan dnia, a kilka słów na podsumowanie, którego autorkami są najmłodsze pociechy to: superaśny, fajny, ruchliwy, rozrywkowy, gorący, aktywny, a przede wszystkim sportowy.
PS

Wszystkie dzieci powyżej 11 roku życia zostały poddane badaniu USG kolan w celu ewentualnego wykrycia choroby Osgooda-Schlattera . W tak wczesnym okresie życia objawy mogą być trudne do wykrycia bez -własnie -badania USG.
Skłonił mnie do tego fakt, że u jednej z uczestniczek w wieku 11 lat , ta choroba wystąpiła   z dość intensywnymi objawami. Rodzice i dziecko - przerażeni.
Czasem cieszę się, że lekarz potrafi zmobilizować rodziców do działania.
A jaki  był wynik moich badań?
Poza jedną dziewczynką  w wieku 16 lat,  u której choroba jest już w fazie zejściowej i była dość mała, wszystkie pozostałe dzieci  MAJĄ OBJAWY CHOROBY OSGOODA-SCHLATTERA, choć nie czują jeszcze żadnego bólu.
Jaki wniosek?
Może należy przebadać większą grupę reprezentującą populację nastolatków i zacząć działać.
Rozwój cywilizacji doprowadził do rozwoju niedoborów tkankowych- braku witaminy D3, zaburzeń przyswajania wapnia  oraz  ogólnego osłabienia dzieci i młodzieży.
Ja proponuję ruch na świeżym powietrzu- i tyle!



piątek, 8 sierpnia 2014

łowimy talenty

Tym razem postanowiliśmy wybrać się nad staw, w którym pływają nasze marzenia i talenty. Już od samego rana w podziale na grupę taneczną i warsztatową, zapełniliśmy swój czas, aż do pory obiadowej. Maluchy przelały swój talent na papier, gdzie ich zadaniem było ukazanie wymarzonej przyszłości. Przyznam szczerze, że pomysłów im nie brakuje. Weterynarz, dżokejka czy też manicurzystka - takie zawody padały najczęściej. Najbardziej chyba jednak ujął mnie rysunek Oli, która powiedziała, że jej marzeniem jest, żeby jej siostra Ania już zawsze była uśmiechnięta i taki też rysunek przedstawiła. Grupa starsza po obejrzeniu krótkometrażowego filmu pt: "Cyrk Motyli" podjęła dyskusję na temat marzeń, talentów i wartości, które w sobie noszą. Poziom rozmowy i kolejnych ćwiczeń w ramach warsztatów bardzo pozytywnie mnie zaskoczył - czym też się dzielę z Wami - rodzicami.
Popołudniowe zajęcia rehabilitacyjne odbyły się bez większych zmian, grupa walczy dzielnie, widać, że im zależy, a to cieszy najbardziej. Tuż przed kolacją odbyły się przesłuchania do studia, które już za kilka dni - przyznam, że z każdym turnusem mamy coraz mniej czasu na próby, a efekt jest wręcz odwrotny bo bardzo dobry. Czy i tym razem będzie tak samo? Na to liczę, bo przy aktywności grupy i planowaniu dnia, przy którym nie pozostawiamy minuty na zmarnowanie, może być ciężko. Ale kto powiedział, że nie dokonujemy rzeczy niemożliwych? Niemożliwe załatwiamy od ręki... na cuda trzeba zaczekać.

czwartek, 7 sierpnia 2014

którędy to?

Duży turnus od dziś będzie dla mnie jednoznaczny z turnusem, który ma mnóstwo energii, nie boi się żadnych wyzwań i chce jeszcze i jeszcze więcej...
Od samego rana norma została przekroczona już dwukrotnie. Poranne zajęcia - taniec i piesza wędrówka do lasu.
Piesza wędrówka związana była z marszem na azymut, który to spotkał się z wielkim zainteresowaniem ze strony grupy, a jego dodatkowym atutem była akcja pt: "Sprzątanie świata" Nikt nie protestował, a kolejka do rękawiczek i worków ustawiła się błyskawicznie. Sami często organizujemy takie akcje, bo dbamy o to, co nas otacza, a co również daje coś dobrego - życie.
Największą frajdą okazały się znalezione buty, opony, a także pojedyncze butelki czy puszki. Akcję uważam za udaną, a dzieci chwalę bez wyjątków.
Po tak aktywnym poranku każdy wciąż miał mnóstwo energii na rehabilitację, grupa starsza na spacer w dwie strony do gabinetu, a maluchy na trampolinę. Po kolacji kolejna porcja ruchu i boisko sportowe połączone z nocnym spacerem powrotnym do domu. Do tej pory nikt nie zatęsknił, poziom "zatulenia wychowawcy" w normie, integracja na poziomie zadowalającym. Oby tak dalej!
Teraz już wszyscy śpią, z wyjątkiem grupy starszej, która ogląda film. Myślę, że już podskórnie wyczuwają kolejną, niesamowitą przygodę!


środa, 6 sierpnia 2014

Są. Cisza.

Są. Mamy ich i nie wypuścimy przez dwa tygodnie. Wyjątkowo liczny, czwarty już turnus Wakacji w Piekle uważam za rozpoczęty! Pierwsze lody, przełamane. Pierwsze posiłki, zjedzone. Pierwsze ćwiczenia wykonane. Stopień dość wczesnej integracji grupy, można określić poprzez nieustające nawet o tej godzinie "pokojowe" rozmowy. Dzisiejsze zabawy więziotwórcze, przeprowadzone na świetlicy, zdały egzamin. No właśnie... na świetlicy. Pogoda nieco pokrzyżowała nam plany i wszystkie zajęcia, oprócz porannej rozgrzewki i wieczornego spaceru zapoznawczego po okolicy, zostały przeprowadzone w domu. Stopień apetytu, można określić na podstawie znikających w zabójczym tempie potraw. Stopień sumienności ćwiczeń, w normie, jak zawsze na początku zapał do pracy widać w oczach. Dzieci już śpią. Jak zaczynałem pisać, dało się słychać szmery. Teraz nic. Sen czuć w powietrzu. Cisza przed burzą? :)

niedziela, 3 sierpnia 2014

Czas tak bardzo się kurczy - nie do wiary, że już jutro wielkie pakowanie, wielkie wspominanie, przegląd efektów naszej pracy i czas pożegnań. Ten III już turnus był wyjątkowo wspaniały. Artystyczny, sportowy, a przede wszystkim mocno rodzinny. Wczorajsza wyprawa na Zamek okazała się być nie lada wyzwaniem, a wieczorny biwak i ognisko strzałem w 10. Pieczenie kiełbasek, głośne śpiewy i zabawy, puszczanie lampionów szczęścia i długie niekończące się wieczorne rozmowy - tego wszystkiego nie zapomnimy. Dzisiejszy dzień przyniósł upał, więc basen był naszą ucieczką przed nadmiarem słońca. Również dziś przed obiadem odbył się finałowy pokaz taneczny, a sam wieczór to już tradycyjny zjazd tyrolką. Powoli nasz dom zamienia się w salon muzyczny, zewsząd dobiegają dźwięki wielu instrumentów, a ostatnio ukulele bije rekordy popularności. Dziś nawet sama Pani Zosia takowe zakupiła i już myśli o dodatkowej profesji. Dygresja: miejsce inspiruje do poszukiwań różnych stron życia. nie wiadomo dlaczego, czy przez kontakt z ludźmi, czy przez pełną paletę wyborów naśladownictwa, każdy kto tu przyjeżdza, zaczyna o sobie myśleć inaczej. zaczyna brać się za rzeczy, o których wczesniej nie myślał, albo o których zapomniał. wszyscy wyjeżdżają z postanowieniami kontynuacji lekcji fortepianu, przebiegnięcia maratonu, czy tez opanowania sztuki filmowej. Koniec dygresji. Wiem, ze wodę można lać, albo ją pić, ale tu na prawde tak jest. Oczy się kleją.

czwartek, 31 lipca 2014

31 08 2014 Czwartek

Grali i śpiewali, cały wolny czas poświęcali i ćwiczyli , i ćwiczyli.... A dziś jak usiadłam z nimi , żeby nagranej dziś płyty posłuchać , to..."zdechłam". Nie chcę " słodzić", bo mi nikt nie uwierzy, ale naprawdę mamy zdolne dzieci i młodzież!!! Postuluję włączenie lekcji śpiewu w szkołach jako obowiązkowy  przedmiot.
Zdecydowanie mamy turnus zdolny, wychowany, grzeczny, aż chce się pracować.
Niech te magiczne chwile trwają i mam nadzieję, że nasi uczestnicy zapamiętają pobyt u nas, jak coś   co wraca we wspomnieniach, dobrych wspomnieniach.
Na zajęciach w gabinecie, tez jest świetnie i mamy nasze małe sukcesy. ZG

środa, 30 lipca 2014

30.07.2014

Wciąż pozostajemy w klimacie aktywnej pracy i tak od poniedziałku każdą wolną chwilę poświęcamy na próby do studia nagrań, które już jutro. Właśnie przed momentem ostatnie osoby zakończyły swoją generalną. Efekty są zadowalające i tak mamy nadzieję na świetną pamiątkę z tego obozu. Dziś nasze maluchy z Kasią, panem Erwinem i Kamilem miały okazję żeby odwiedzić nasz Zamek Odrzykoński. Chcemy żeby także młodsza grupa miała okazję zobaczyć tak wyjątkowe miejsce, a niekoniecznie mogłaby dać radę ze starszakami, którzy idą tam pieszo w najbliższą sobotę. Również dziś rozpoczął się plan filmowy naszej produkcji, której efekty już wkrótce...
Opuściła nas dzisiaj Kasia i mała Natalka, które na 3 turnusie były tylko przez tydzień. Dziękujemy za Waszą obecność i miejmy nadzieję... do szybkiego zobaczenia! :)

niedziela, 27 lipca 2014

przemyślenia z weekendu

W naszym planie od wczoraj brak czasu na jakąkolwiek przerwę, stąd też spóźniony wpis. Po 4-godzinnych warsztatach aktorskich z grupą starszą, powstał pomysł na film. Krótkometrażowy, przedstawiający historię Odrzykonia jakiego nie znacie. Nic więcej nie chcę zdradzić żeby nie zapeszyć. Upały, które nam towarzyszą pozwalają na korzystanie z długo nieczynnego basenu, co też spotyka się z wielką radością ze strony maluchów jak i tych starszych. Sportu także nam nie brakuje! Sumiennie odrabiamy lekcje z gry w siatkówkę, piłkę nożną, a nawet wspinaczki. Prób do studia nagrań coraz więcej, a płyta zapowiada się naprawdę zjawiskowo. Obym nie zapeszył... Mam wrażenie, że dzieci, które do nas przyjeżdżają są wszechstronnie uzdolnione. Nie brakuje zapału do zajęć artystycznych, sportowych, a przede wszystkim rehabilitacyjnych. Dziś na moment spadł deszcz, który zagonił nas na świetlicę, gdzie oglądaliśmy film - rzekłbym nową tradycję turnusów letnich - "Frozen" Nie ma wśród nas osoby, która nie znałaby i nie nuciłaby piosenki "Mam tę moc..." czy "Ulepimy dziś bałwana, no chodź zrobimy to..."  Teraz cały turnus bawi się w klimacie piżama party, a taniec belgijski tańczony jest po raz 7 ;)
Tyle mamy energii!

piątek, 25 lipca 2014

Piątek, 27 lipca

Pogoda znów płata nam figle, ale z wielką odwagą wychodzimy jej naprzeciw i się nie poddajemy. Poranna dawka zajęć tanecznych zaraziła nas pozytywną energią do działania przez cały dzień i tak w oparciu o szalony pomysł realizacji sesji nagraniowej w najbliższy czwartek mamy już (!!!) kompletną listę materiału, nad którym będziemy ciężko pracować. Popołudniowa rehabilitacja i spacer do gabinetu to również jedna z chętnie wybieranych form ruchu przez grupę starszą - już planują wielkie wyprawy, długie spacery i biwaki. Wieczór sprawił wiele radości Justynce, która obchodziła swoje urodziny. Prezenty, świetna zabawa, nieznikające uśmiechy na twarzy i głośne 100 lat -  tego nie zabrakło!
Przed wieczorną toaletą zagraliśmy pierwszy mecz towarzyski, a maluchy postanowiły wykorzystać wszystkie możliwe pomysły na zabawy, które siedziały w głowie pana Kamila. Teraz już wszyscy śpią, a w galerii zdjęć Możecie obejrzeć efekty całego dzisiejszego dnia!

środa, 23 lipca 2014

Nie do wiary! Już III turnus!

  Szczęśliwie dojechał  III turnus
Niestety, przywiózł trochę deszczu..
Wiek uczestników jest bardzo rozpięty . Od 6 do 18 tu lat. Taka wielodzietna rodzinka.
Starsi wiedzą po co tu przyjechali (rehabilitacja), a młodsi  jeszcze nie za bardzo.
Jutro po badaniu będzie wszystko jasne. Dzieci są diagnozowane pod względem ortopedycznym i przez cały turnus uczestniczą w zajęciach gimnastycznych dostosowanych do potrzeb.
Teraz już trwa cisza nocna .
Dobranoc. ZG
Dzisiejszy dzień pełen emocji i wrażeń właśnie dobiegł końca. To już ostatnie chwile II turnusu.
Było cudownie, energicznie, pomysłowo, a przede wszystkim zabawnie. Uśmiechy nikomu nie znikały z twarzy. Wspólnie nauczyliśmy się wielu rzeczy, wyprostowaliśmy się, a przede wszystkim zachowaliśmy piękne wspomnienia. Na pożegnaniu nie zabrakło serdecznych uścisków, a każde dziecko na pamiątkę otrzymało dyplom za wybitne dokonania. Konkurs czystości w pokoju wygrały: Kasia, Zosia, Patrycja i Magda. Czas gonił nieubłaganie, ale plan za to został zrealizowany w 110%
Do zobaczenia w przyszłym roku!

Film dla I turnusu dostępny pod adresem FILM I TURNUSU, KLIKNIJ I ZOBACZ!

wtorek, 22 lipca 2014

Poniedziałek 21 lipca

Przyznaję, że blog trochę ostatnio "podupadł". Zainteresowanym powiem, że jego aktywność bywa odwrotnie proporcjonalna do tego co się dzieje na żywo. Ostatnie dni dają na to dowód. Wydawało nam się, że mniej liczny turnus (drugi zazwyczaj jest mniej liczny) da nam możliwość "odbicia" się przed kolejnymi i uda nam się zaoszczędzić trochę energii na później. Liczebność nie jest niestety wskaźnikiem, na którym należy opierać tego typu szacunki. Grupa, która u nas gości, to wulkan przed erupcją, który dymi i cały czas mu się "ulewa". Przy tym wszystkim bardzo dobrze się z nimi pracuje, bawi, dogaduje. Na początku mieliśmy kilka trudnych godzin, kiedy długie rozmowy były sposobem na dojście do porozumienia. Ale to było "dawno i nieprawda". A teraz na dwa półtorej doby przed końcem, zaczynamy żałować, że za chwilę wyjadą. Dobre porozumienie z dziećmi zawsze owocuje większą atrakcyjnością pobytu. To proste zjawisko - im więcej czasu potrzebujemy na sprawy podstawowe, tym mniej jest go na dodatkowe pomysły. Dzisiejszy wieczór był dowodem na tę zależność. Kiedy wszyscy szykowali się już do ciszy nocnej, nastąpiła niespodzianka - impreza na basenie. Nocna, wodna dyskoteka w nastrojowym świetle, wśród grających świerszczy, w letnią ciepłą noc. Spróbujemy zamieścić film , który powie więcej niż słowny opis. Brakowało nam tylko Ali, która wczoraj wróciła do domu na skutek drobnego rozstroju zdrowia, wymagającego diagnozy w Warszawie. Alu! obejrzyj fim, któy pojawi się jutro. A wcześniej, w ciągu dnia byliśmy w Krośnie, w studiu nagrań. Efekty do podziwiania na płycie, którą dostanie każdy uczestnik. Jutro czeka nas następny pracowity dzień. A zatem kończę i do jutra!

niedziela, 20 lipca 2014

Niedziela 20 lipca 2014

Mieliśmy dziś odwiedziny rodziców. Lubimy odwiedziny. Rodzice mogą  przez chwilę poczuć klimat Wakacji w Piekle. Wczoraj zajęcia w gabinecie były prowadzone tylko przez pana Łukasza, bo ja jestem uczestnikiem  kursu, na który zostałam zakwalifikowana ze środków unijnych. Dzisiejsza wspinaczka na ściance przeplatana była schładzaniem się w basenie.Jutro  wycieczka do Krosna i studio nagrań. ZG

piątek, 18 lipca 2014

Piątek 18 lipca 2014

   Już piątek! Dziś oprócz zajęć planowych (tańce i rehabilitacja), była okazja do wspinania się na naszej ściance wspinaczkowej. A ponadto, cały czas ćwiczymy śpiewanie. W poniedziałek jest wyjazd do Krosna połączony z nagraniami w profesjonalnym  studiu. O! dużo ci u nas artystów! Cieszę się , że jest młodzież, która nie tylko konsumuje muzykę, ale potrafi ją sobie stworzyć.
 Mieliśmy wyjazd na rtg do szpitala, bo" wyścigi" chłopców  na schodach( zabronione regulaminem!), zakończyły się upadkiem.
Na USG sprawdziłam -  nie było złamania, ale lepiej potwierdzić to na rtg. A w szpitalu, zgodnie z kontraktem NFZ, w takich przypadkach należy się łuska gipsowa...na 10 dni...I zdrowe dziecko wychodzi przestraszone, z ręką w gipsie.  NFZ zapłaci za gips- taki  kontrakt. Po konsultacji , mama wyraziła zgodę i zamiast łuski zrobiłam aplikację kinesiotapingu. Rączka jest stabilna ale ruchoma, tylko, że  taka metoda nie jest znana w NFZ.
Pogoda świetna, do późna była gra na boisku- noc nas przygnała.
ZG

czwartek, 17 lipca 2014

Środa 16 lipca 2014

    Czas tak biegnie , że z nami wygrywa. Zajęcia  i ćwiczenia wypełniają dzień. Wieczorem nikt nie ma siły pisać bloga. Na szczęście dzieci codziennie składają rodzicom dokładne relacje. Więc wiadomo, że nic się nie stało. Zmienili nam ustawienie anteny internetowej. Miało być lepiej a jest gorzej. Teraz nie tylko w czasie deszczu nie ma internety, ale ciągle nie ma internetu.  Zamówiłam coś co ma działać z t-mobile, ale bez gwarancji na tym terenie...

wtorek, 15 lipca 2014

Poniedziałek 14 lipca 2014

        Prawie rocznica bitwy pod Grunwaldem. I u nas też była prawie bitwa pod Grunwaldem. Wyjątkowo ta grupa jest chętna do aktywności na jakiej nam zależy. Piesze wycieczki , będące zazwyczaj zmorą, przyjmują z radością i chętnie w nich uczestniczą. Niestety, dzisiejsze wyjście do cerkwi w Węglówce, miało nieciekawy finał. Pies pogryzł Panią Paulinę, opiekunkę grupy, gdy poszła zapytać o drogę do przygodnego gospodarstwa. Skończyło się szyciem ran w szpitalu. Biedna Paulina zdobyła przykre doświadczenie życiowe.
Weszliśmy w rytm dyktowany planami, które chcemy zrealizować. Dla niektórych, będą to przede wszystkim ćwiczenia, przeplatane różnymi zajęciami, a dla innych  zajęcia z dodatkiem gimnastyki.
Pomimo rozpiętości  wieku, nie mamy kłopotów z integracją. Drobne, indywidualne  problemy, które się pojawiły, mamy nadzieję, że udało się opanować.
Pogoda jest akurat, ani za ciepło ani za zimno. Takie prawdziwe lato.ZG


poniedziałek, 14 lipca 2014

Niedziela 13 lipca 2014.

   Po pracowitym piątku i sobocie nastąpiła leniwa niedziela.
Było wyjście do kościoła i zwiedzanie Muzeum Wsi w Odrzykoniu. Imponujące, że we wsi jest muzeum, prawda? Jak tu pierwszy raz zawitałam, wiedziałam, że jest to wieś wyjątkowa. Ma też własną orkiestrę dętą! Ostatnio były obchody jej stulecia. No i są ruiny zamku z czasów bardzo odległych. Ech, fajna wieś.
Pozostały czas  zajęły nam zabawy integracyjne na boisku , w wodzie, na świetlicy. Odbył się turniej ping-ponga. A wieczorem oczywiście oglądano mecz.
Atmosfera między uczestnikami świetna.
Pogoda też.
ZG.

piątek, 11 lipca 2014

Jest już II turnus.

 Wczoraj nastąpiła zmiana turnusu. Mamy nową grupę, nowe wyzwania. Ze względu na padający deszcz, mamy problemy z internetem i nie da rady załadować zdjęć. Ale zrobimy to jak tylko przestanie padać. Właściwie to z zasięgiem, nawet telefonicznym jest problem, więc na tym odludziu mamy internet bardzo kiepski. A może i dobrze?
Realizujemy program, młodzież się własnie integruje.
Jutro zwykły rozkład zajęć z indywidualną terapią i diagnostyką cranio-sacralną, tańcami.
I modlimy się o słońce.
ZG

czwartek, 10 lipca 2014

Już środa 9 VII 2014

          Dziś był bardzo pracowity dzień. Trzeba było wszystko zakończyć.  Ostatnia rehabilitacja i końcowe zdjęcia postawy. Efekty pracy naprawdę imponujące. Dzieci chcą być proste i należy im tylko to umożliwić.
Oskar skończył montować film nakręcony w fantastycznym tempie i z pomysłem i  z humorem przedstawiający regulamin pobytu w Piekle. Będzie, po małych poprawkach dostępny na naszym kanale ://www.youtube.com/user/wakacjewpiekle?feature=watch . Płyty z piosenkami nagranymi wczoraj w studiu  zostały przegrane  dla wszystkich i rozdane dzieciom. Są do odtworzenia  w komputerze. Zwiedzanie Krosna, jak zwykle, było przy okazji wizyty w studiu nagrań.
Własnie skończyliśmy oglądać wspólnie  zdjęcia z całego turnusu. To już taka tradycja. Świetne komentarze, szczególnie Oskara, doprowadzały do łez dzieci i całą  kadrę, z czego ja śmiałam się jak zwykle najbardziej.
Co tu dużo gadać- dzieci są fantastyczne. Te, co się zaszczepią w Piekle, są już nasze.
ZG

poniedziałek, 7 lipca 2014

Dzisiejszy dzień przysporzył nam sporo emocji. Po gwieździstej nocy w namiotach, porannych rozmowach o księżycu i drodze mlecznej przyszedł czas na powrót do rzeczywistości. Sam czasem lubię oderwać się choć na moment patrząc w ten cudny obraz, który został namalowany dookoła, bo to pokazuje mi jakie wartości skrywa to piękne (nie)mroczne Piekło i co każdemu z obozowiczów może dać - a jest w stanie, najwięcej ile tylko dusza zapragnie. To jak wyciskany owoc, który w 100% zawiera całe swoje bogactwo witamin. Wybór należy do człowieka czy wybiera oryginalny produkt, czy tylko jego marną podróbkę. po upalnym weekendzie nasza grupa powróciła do stałej rutyny zajęć rehabilitacyjnych, tanecznych i integracyjnych. To już finisz, meta blisko - miejsc na podium wystarczy dla każdego śmiałka, który zrealizował założenia przyjęte na samym początku. Drobna kontuzja jednego z uczestników, która odebrała nam spokój na kilka chwil, po wizycie w szpitalu i konsultacji okazała się być w zasadzie nie tak groźną. Na dzisiejszych zajęciach plastycznych odwiedziła nas Donka, która wykonała z dziećmi konie z filcu, a wolne chwile zajmował nam plan filmowy - nasze kolejne wyzwanie. Dodatkowo po godzinach, często tuż przed ciszą nocną - kolejne, intensywne próby przed jutrzejszym studiem. Tak sporą dawkę emocji serwuje nam właśnie wyjazd do Krosna. Dziś wyjechała Zuzia, która była u nas pierwszy raz, ale już zapowiedziała swój powrót w następne wakacje. Kończę opowieść, bo kontrabas już gra...    
Niedziela 6 lipca 2014.
Co tu dużo pisać? Piękna pogoda, wakacyjny luz, schładzanie się w basenie, jazda przez dolinę na tyrolce.
Super zintegrowana grupa.
Bardzo wdzięczne "maluchy". Rodzinna atmosfera. W każdym zakątku domu słychać śpiewy i instrumenty, bo we wtorek nagrywamy. Wszyscy zdrowi ( dzięki Bogu) i aby tak dalej.
ZG

niedziela, 6 lipca 2014

Sobota 5 lipca.

Sobota 5 lipca
Jak to się stało, że połowa obozu już za nami? Film się urwał? Marsjanie nas porwali i wyczyścili pamięć? To jednak chyba tylko gonitwa zajęć, obowiązków i następujących błyskawicznie wydarzeń. Jak zwykle zabraknie tygodnia na zrealizowanie planów, chociaż nie marnujemy ani minuty.
 W piątek wyjechał Mateusz, który rozpoczął wakacje kilka dni wcześniej i "zaatakował" swój kręgosłup intensywnymi ćwiczeniami w Odrzykoniu. Wyjechał podratowany, z satysfakcją dobrze wykonanego zadania i wyraźną poprawą.
Nareszcie poczuliśmy wakacje dzięki trochę lepszej pogodzie, która nareszcie zlitowała się nad nami. To nie są jeszcze lipcowe upały, ale temperatura przekroczyła 25 stopni i pozwala na korzystanie z basenu, spanie w namiotach, opalanie się na kocu. Jutro, pomimo niedzieli, z założenia będącej dniem odpoczynku, zaplanowaliśmy tyrolkę i intensywne przygotowania do wizyty w studiu nagrań. To będzie ciekawy dzień.

czwartek, 3 lipca 2014

Środa 2 lipca

Cofnę się do wtorku. Piesza wycieczka ruszyła do lasu jak tylko przestało padać. Celem, jak wspominałem, była Węglówka z jej atrakcjami. Ostatecznie grupa dotarła do kopalni ropy, gdzie udało się nakłonić dyżurującego pracownika do wytłumaczenia dzieciom, skąd się ropa bierze, dokąd i którędy płynie i do czego służy. Żywa lekcja chemii, geologii, ekonomii i być może czegoś jeszcze. Zabrakło czasu a może też trochę sił na dojście do cerkwi.  Jedynym minusem wyprawy były zabłocone buty, które Kamil wieczorem mozolnie czyścił.
Wizyta w kopalni przywołała mi wspomnienia sprzed prawie dwudziestu lat, kiedy jako świeży mieszkaniec tych stron postanowiłem zdobyć trochę ropy do celów gospodarczych. Sąsiad, pracujący wówczas na kopalni zaplanował całą akcję, w której ważnymi elementami był mój terenowy gazik, metalowa beczka i pół litra. Ponieważ blog przeznaczony jest również dla dzieci, nie będę opisywał szczegółów. Ważne, że wracałem do domu gazikiem przez las, mając więcej ropy  na sobie niż w beczce. Po jednorazowym incydencie tę formę "zakupów" zarzuciłem. A ropę z kopalni kupujemy i używamy do konserwacji konstrukcji drewnianych, których w naszym gospodarstwie nie brak. Najtańszy, bardzo skuteczny i efektowny sposób zabezpieczania drewna.
Deszcz nie ustaje. Względnie suchy dzień zakończył się ciężką ulewą i tak ma być do jutra, a później zapowiadane upały. Chcielibyśmy w końcu poczuć atmosferę wakacji.
Zaczęliśmy przymiarki do studia, czyli do nagrania własnej płyty. Od ubiegłego roku nie korzystamy z gotowych podkładów typu "karaoke" tylko sami robimy muzykę wykorzystując fortepian, gitarę, kontrabas i gościnnie skrzypce. Planowany repertuar zapowiada się atrakcyjnie i powinna powstać wspaniała pamiątka i powód do dumy.

wtorek, 1 lipca 2014

NIedziela/poniedziałek 30 czerwca
Rytm życia naszego domu zgodny jest z kalendarzem roku szkolnego, czyli pierwszym dniem roku jest  pierwszy września. Dni odmierzane są ilością czasu pozostałego do ferii zimowych, a później do wakacji. Wszystkie inne "wyliczanki" mają mniejsze znaczenie. Boże Narodzenie, Wielkanoc, wspólny wyjazd na narty bledną przy zbliżającym się lecie. Cały rok przygotowujemy się do przyjęcia dzieci. Malowanie ścian, wymiana łóżek, uzupełnianie pościeli, budowa nowych "narzędzi" pracy (w tym roku doszła nam ścianka wspinaczkowa), załatwianie formalności, odbiory, kominiarze, straże i inne działania rozciągniętye w czasie, ukierunkowane są na ten jeden cel. Do tego dochodzi przygotowywanie nowych projektów (po cichu powiem, że mamy nadzieję na zdobycie wielkiego namiotu imprezowego, w którym znalazłoby się miejsce na działania podczas złej pogody i na wszelkie "rękodzieło", które wymaga stołu, ławki i dachu). I przychodzi ten dzień, kiedy wsiadam do pustego, wynajętego autobusu i jadę do Warszawy po pierwszą grupę uczestników. I ten dzień właśnie nastąpił w ostatni piątek. Pusty autobus zapełnił się dziećmi, w większości dobrze nam znanymi, albo nawet baaaardzo dobrze (Ewa jest jedenasty raz!). Od tego momentu inne sprawy przestają mieć znaczenie. Następuje najbardziej intensywny okres w roku - NADESZŁY WAKACJE! Okres wielkiej próby dla opiekunów, personelu, domowników a nawet zwierząt, które na początku wakacji szczęśliwe podsuwają pyski do głaskania, a pod koniec sierpnia zaszywają się w sobie tylko znane miejsca. I tak już od dwudziestu lat! Nie raz zastanawiałem się, jak wiele czynników musiało zestrzelić się w jeden punkt, aby Wakacje w Piekle mogły zaistnieć. A może mamy tu jakiś mały, prywatny czakram? To by wiele wyjaśniało. Z wszystkich zjawisk, które towarzyszą obecności dzieci w naszym domu, jedno wydaje się być najwspanialsze - radość z przyjazdu w to miejsce, którą widzimy wyraźnie, szczególnie u stałych bywalców. Ona jest dla nas ostateczną cenzurą, czy to co robimy, i w jaki sposób, znajduje akceptację u naszych gości.
Pierwsze dni turnusu dają nam prawie pewną odpowiedź na pytanie - jaki on będzie? Po tych duszyczkach widzę, że będzie udany. Wszystko wskazuje na to, że będziemy się razem dobrze bawić. Pomimo różnic wieku, płci, temperamentów i zainteresowań. A może nawet uda się stworzyć najdoskonalszą formę wspólnego pobytu, którą nazywamy rodzinką - to określenie, jak sądzę, nie wymaga rozwinięcia.
Przepraszamy za opóźnienie w starcie bloga. Trochę winy spada na nas, z braku czasu, a trochę na słabość połączenia internetowego, które rwie się podczas opadów, we mgle, a nawet przy silnym wietrze. W takich warunkach zrzucenie pakietu zdjęć kończy się niekiedy stratą czasu i klęską.
Jest godzina 00.47 poniedziałek. W domu cicho jak makiem zasiał. Kolorowych snów!

Poniedziałek 30 czerwca

No i poprzedni wpis pisany późną nocą nie poszedł. Przeszkodził wspomniany wcześniej deszcz. A może to i dobrze, że są w XXI wieku takie miejsca, gdzie internet z trudem dociera. Każdy z fachowców, gdy to słyszy śmieje się z naszej indolencji, przyjeżdża na pewniaka, drapie się po głowie, pakuje swoją torbę i odjeżdża.
Deszcz zatrzymał nas w domu. Z planowanej pieszej wycieczki nic nie wyszło i przesunęliśmy ją na wtorek. Pójdziemy tzw. Ruską Drogą do Węglówki. Ruska droga wzięła swą nazwę od Rusinów zamieszkujących te ziemie od drugiej połowy XV wieku. Osadzeni na prawie wołoskim przybysze z południowego wschodu Europy żyli tutaj aż do Akcji Wisła w 1947 roku. Etnografowie nazwali ich Zamieszańcami i stanowili oni tę samą grupę etniczną co Łemkowie w Beskidzie Niskim, czy Bojkowie w Bieszczadach, ale oddzieleni geograficznie na "wyspie", jaką jest Pogórze, wyodrębnili się kulturowo. Jako nieliczna grupa, zamieszkująca tylko kilkanaście okolicznych wsi, zniknęli po wysiedleniach i nigdy nie wrócili. Kilku rodzinom udało się przetrwać i jeszcze poszczególnych ich przedstawicieli można spotkać.  Z pamiątek po nich pozostały cerkwie, zarastające cmentarze i nazwy topograficzne, znane już tylko starym ludziom. Jutrzejszą wycieczkę możemy nazwać "śladami Zamieszańców", gdyż przejście pod cerkiew w Węglówce będzie doskonałą okazją do opowieści o tych ludziach. Węglówka jest ciekawa jeszcze z innego powodu. Znajduje się tam czynna wciąż, stara kopalnia ropy naftowej. Kiwające się pompy robią wrażenie. Może uda się namówić któregoś z pracowników, aby opowiedział o co chodzi z tą ropą. W połowie XIX wieku zainteresowanie "olejem skalnym" wywołane przez Łukasiewicza, spowodowało napływ inwestorów z zagranicy.  W Węglówce zamieszkał niejaki admirał Nelson z rodziną. Nie chodzi oczywiście o admirała Horatio Nelsona, zwycięzcy spod Trafalgaru i Kopenhagi. Nasz admirał Nelson miał na imię Keith i zamieszkał pośród lasów i gór w Węglówce. Pamiątką po nich są trzy nagrobki koło cerkwi. Szczególnie jeden, wzruszający, który kryje miejsce spoczynku małej dziewczynki, córeczki Keitha. Wzruszający, bo na płycie z białego marmuru "śpi" jej rzeźba a epitafium w języku angielskim nie pozwala przejść obojętnie obok tego miejsca. A wracając do jednookiego Horatio, podobno w którymś ze starych przewodników turystycznych popełniono koszmarno śmieszny błąd lokalizując miejsce pochówku, największego marynarza w historii, po drugiej stronie naszego lasu.
Pomimo deszczu nie nudziliśmy się. Zajęcia w domu, gimnastyka w gabinecie, w Odrzykoniu, wieczorny "MamTalent" i dziesiątki drobnych wydarzeń wypełniły nam czas. Wczoraj pisałem o pozytywnym wrażeniu, jakie robią nasi obozowicze. Dzisiaj potwierdzam, przywołując jako dowód równo ustawione buty w sieni. Widzieliście kiedyś dwadzieścia par równo ustawionych dziecięcych butów.?

poniedziałek, 30 czerwca 2014


Niedziela  29 06 2014
Ze względu na słaby internet, kilka słów teraz, a jutro może się uda przesłać relację, która przygotował Ksawery.
Jest super i aby tak dalej. Super dzieci i młodzież. 
Pogoda dobra , humory, zdrowie i apetyt też. ZG

niedziela, 29 czerwca 2014

Drugi dzień I turnusu
sobota 28 VI 2014

Rozważania filozoficzne naszej uczestniczki Karoliny i wychowawców w pierwszym dniu obozu...:



Czym jest czas? Żyjemy w pośpiechu pod presją czasu. Nie mogę teraz, spóźnię się, czas mnie goni, daj spokój, nie mam czasu na takie głupoty. Ile razy słyszymy takie stwierdzenie? Ile razy sami je wypowiadamy? A czy zastanawialiśmy się kiedyś czym jest ten straszny czas? Czy on w ogóle istnieje? A może jest tylko próbą pisania przestrzeni w której żyjemy? Sztucznym torem, bez którego doskonale dalibyśmy sobie radę? Próbujemy zdążyć „na czas”... A co, jeśli każdy z nas postrzega czas indywidualnie? „Czas Ci się kończy” - na każdym sprawdzianie podają takie słowa. A czy czas może tak zwyczajnie się skończyć? Jeśli zaś może, to kiedy się zaczął? W chwili powstania świata? Pojawienia się człowieka? Czy wtedy kiedy go wymyśliliśmy? A może raczej trwa on od zawsze? Pomijając jego sam początek, powróćmy do jego „końca”. Czy nasz czas np. na własnym egzaminie, może się skończyć? Przecież wiemy że czas biegnie dalej. Nie kończy się wraz z dźwiękiem dzwonka kończącego lekcję. On JEST, wciąż biegnie. A my staramy się go dogonić. Wykorzystać każdą chwilę, ale w pewnych momentach pragniemy od niego uciec, odpocząć. Wyjeżdżamy, „odpuszczamy” sobie. Ale nawet wtedy, w głębi umysłu czujemy że on ucieka, bezpowrotnie mija. Wyłączamy zegarki, telefony. A i tak wiemy że czas biegnie. Może więc on istnieje tylko w naszych umysłach? Może czas jest indywidualny, inny dla każdego człowieka i zakończyć go może tylko śmierć? A więc dziś, w czasie i poza nim, pilnując go i „odpuszczając”, wyłączając wewnętrzne zegary, bo znajdujemy się w miejscu, w którym czas się nie liczy: zwiedziliśmy najbliższą okolicę. pierwszy raz ćwiczyliśmy w gabinecie (och, prawie się spóźniliśmy) tańczyliśmy (i zawsze trwało to jakiś czas) zjedliśmy kolację i poszliśmy się myć (czy tylko mi się wydaje czy mieliśmy na to wyznaczony czas?) Czas czytania tego posta właśnie się skończył. A może trwa nadal???





Czas spać.




sobota, 28 czerwca 2014

Pierwszy dzień pierwszego turnusu.

Olbrzymie korki w stolicy opóźniły przyjazd dzieci.
Grupa jest jednak bardzo dzielna. Daliśmy radę sprawnie i szybko zorganizować pierwszy wieczór.
Wszyscy już śpią.
Pogoda na początek wakacji świetna i oby tak dalej.
ZG

czwartek, 22 maja 2014

Informacja dla uczestników obozu letniego Odrzykoń – Piekło 2014.




Informacja dla uczestników obozu letniego Odrzykoń – Piekło 2014.

Dysponujemy jeszcze wolnymi miejscami.

Daty i godziny.
I turnus
  wyjazd z Warszawy 27.06 o godzinie 15.00
  powrót 10.07 około godziny 14.00
II turnus
  wyjazd z Warszawy 10.07 o godzinie 15.00
  powrót 23.07 około godziny 14.00
III turnus
  wyjazd z Warszawy 23.07 o godzinie 15.00
  powrót 5.08 około godziny 14.00
IV turnus
  wyjazd z Warszawy 5.08 o godzinie 15.00
  powrót 18.08 około godziny 14.00
V turnus
  wyjazd z Warszawy 18.08 o godzinie 15.00
  powrót 31.08 około godziny 14.00


Miejsce zbiórki.

Placyk przy wjeździe w osiedle, przy ulicy Klaudyny. Naprzeciwko salonu Toyoty, pomiędzy szkołą a parkingiem osiedlowym (uliczka dojazdowa do gabinetu Dorsum). Podczas podróży telefon, pod którym można upewnić się co do punktualności przyjazdu, to 602370694. Prosimy o przybycie na zbiórkę z zapasem czasu umożliwiającym punktualny wyjazd.


Lista ekwipunku.

- legitymacja szkolna
-  bielizna
- strój kąpielowy
- przybory toaletowe (duży i mały ręcznik)
- kapcie domowe
- buty sportowe
- buty turystyczne nieprzemakalne (nie kalosze!)
- strój gimnastyczny
- dres
- bluza polarowa lub sweter
- koszulki T-shirt (nie więcej niż cztery!)
- nakrycie głowy
- krem z filtrem
- latarka
- wygodne spodnie
- kurtka turystyczna, chroniąca przed deszczem
- mały plecak
- bidon
- preparat przeciw insektom

Ponieważ nie ma problemu z praniem rzeczy na miejscu, prosimy o pakowanie rozsądnej ilości ubrań. Praktyka dowodzi, że większość ubrań wraca w stanie nienaruszonym do domu. Bardzo prosimy o trzymanie się zasady, aby walizka nie była cięższa niż jej właściciel. Lista wszystkich rzeczy, schowana w walizce, ułatwi nam skompletowanie całości przy pakowaniu przed powrotem.
Zapasy jedzenia również nie są konieczne. Dzieci mają pięć posiłków dziennie i pomiędzy nimi możliwość korzystania ze „słodkiej półki”. Podobnie wygląda sprawa wody do picia. Korzystamy z własnego, głębinowego ujęcia i woda jest najwyższej jakości, nadająca się do picia bez ograniczeń.
Jeśli dzieci mają hobby, z którym się nie rozstają, prosimy o zabranie akcesoriów ze sobą (instrumenty, zestawy rysunkowe, malarskie itp.)
Kwestią, która ostatnio staje się ważna, są wszelkiego rodzaju "dzieckoizolatory". Pod tą nazwą mieszczą się wszystkie urządzenia, dzięki któym można korzystać z gier elektronicznych, łączyć się z internetem itp. W niektóych przypadkach dzieci są bardzo zaangażowane w tę aktywność. Rozpisywanie się o niekorzystnych efektach zjawiska nie jest, jak sądzę, konieczne . Dla nas fakt posiadania przez dzieci takich urządzeń oznacza zgodę rodziców na ich używanie a jednocześnie wiąże się z koniecznością prowadzenia nieustannej "batalii"o granice swobody. W skrajnych przypadkach zdarzało się, że dzieci były zainteresowane TYLKO TYM! Zatem, bardzo prosimy o zastanowienie się i omówienie z dziećmi zasad korzystania (np. pół godziny dziennie, po obiedzie itp).  W tej i we wszystkich innych sprawach prosimy zawsze o kontakt i uzgadnianie wszystkiego, co mogłoby wpłynąć na komfort pobytu dziecka w naszym domu.


Kontakt z dziećmi.

Telefony komórkowe są zbierane przed ciszą nocną i oddawane rano. Najlepszą porą na telefon jest czas pomiędzy godziną 9.00 a 10.00 rano. W tym czasie dzieci są w domu i przed zajęciami. Sugerujemy, aby telefony nie były zabierane na zajęcia, do lasu itp. Z tego też powodu mogą być problemy z kontaktem w ciągu dnia. W razie trudności w dodzwonieniu się do pociechy, prosimy o korzystanie z numerów 602370694 i 604242240. Typowym zjawiskiem jest zapomniany i rozładowany telefon leżący np. pod łóżkiem. Pewną formą kontaktu jest nasz blog prowadzony na www.wakacjewpiekle.blogspot.com gdzie zamieszczamy opis każdego dnia, uzupełniany zdjęciami.


Pozostałe formalności.

Koniecznie prosimy o dosłanie Karty Pobytu przez osoby, które jeszcze tego nie zrobiły. Jest to obowiązujący nas dokument wymagany przez Ministerstwo Edukacji i najważniejszy podczas kontroli przeprowadzanych regularnie przez Kuratorium Oświaty, zawierający dane niezbędne m.in. do ubezpieczenia uczestnika.
Dopłatę do pełnej sumy (wynoszącej 3000-, zł) prosimy zrobić do 15.06.2013. na rachunek:
 ERWIN GORCZYCA
Ul. Armii Krajowej 133, 38-406 Odrzykoń
 BANK ŚLĄSKI  BSK O/KROSNO
 80 1050 1458 1000 0022 1098 8057.




piątek, 28 lutego 2014

Piątek 28.02.2014r



Gdy czas szybko płynie, to znaczy, że jest dobrze.  Zarówno dzieci jak i ja,  pytamy: "Jak to - to już koniec obozu?  Przecież wczoraj się zaczął!"
Rano, zgodnie z planem, były ostatnie zajęcia z gimnastyki - zaliczenia i badania. Dzieci uzyskały poprawę postawy. Skoliometr pokazywał zero - tzn. dobrze. Rodzice zainteresowani badaniami, po wysłaniu emaila do mnie, otrzymają zdjęcia i opis. Sytematyczna praca do zakończenia wzrostu, to jedyny sposób na  walkę z zaburzeniami  fumkcjonalnymi  i rozwojowymi. Dzieci,  które są pod moją opieką od kilku lat, a trafiły już z konkretnymi deformacjami, są zupełnie proste.
Po obiedzie, zupełnie jak latem, była gra w piłkę na boisku.
Potem ognisko (jak latem) i zakończenie obozu.
Prace plastyczne,  które dzieci wykonały, muszą jescze schnąć i jutro rano je dopakujemy.
I od poniedziałku do szkoły...




czwartek, 27 lutego 2014

Czwartek 27 lutego


W czwartek zakończyliśy zajęcia narciarskie. Zdążyliśmy też wpaść na godzinę do Krosna, gdzie nastąpił krótki ale intensywny szał zakupów.Oprócz chipsów i coli, głównym celem były prezenty. Przez chwilę istniało zagrożenie wykupienia wszystkich chomików z zoologicznego, ale pomysł udało się zdusić w zarodku.
Chyba mogę zacząć podsumowywać mijający turnus. Narazie od strony narciarskiej. Jestem zadowolony z postępów, niektórzy osiągnęli całkiem niezły poziom a wszyscy znacznie poprawili umiejętności. To już nie są małe dzidzie zsuwające się po stoku. Coraz bliżej do świadomego i prawidłowego narciarstwa.

środa, 26 lutego 2014

Jeździmy też tak!





wtorek 25 lutego

Nocny przymrozek i słoneczny poranek zapowiadały piękny dzień i tak też było. Koniec lutego, kiedy słońce świeci już bardzo mocno, to najlepszy czas dla narciarzy - pod warunkiem, że jest śnieg. Jest go na tyle dużo, że jeździmy bez problemów. Obsługa ośrodka Kiczera robi co może, aby przedłużyć sezon.
Powoli zbliża się koniec ferii i chciałbym porównać je do ubiegłorocznych. Już chyba mogę. Kto był zimą, rok temu, pamięta zapewne dużą ilość drobnych konfliktów, które pojawiały się między dziećmi i trudno było o atmosferę, na jakiej nam zależy. W tym roku jest bez porównania lepiej i skala problemu (który występuje zawsze) jest bez porównania mniejsza a sprawy załatwiają się często same, bez naszych działań. Jednym z większych problemów ostatnio jest chrapanie którejś z dziewczynek.Powoli wychodzimy też z infekcji, które kilka dni temu próbowały nas zdziesiątkować.
A tak zakwitł wawrzynek u nas. 

poniedziałek, 24 lutego 2014

poniedziałek 24 lutego

Coś, co wydawało się nierealne okazało się możliwe. Piątkowe prognozy pogody mówiły o intensywnym deszczu w sobotę i niedzielę. Taki scenariusz oznaczał, że nasza śnieżna reduta w Puławach musi paść pomimo bohaterskiej obrony. Tymczasem deszcz pozedł bokiem i na trasach narciarskich Kiczery niewiele się zmieniło.Czyli jeździmy dalej! Mało tego, wiosenna aura i złe prognozy wystraszyły ostatnich narciarzy i w Puławach zrobiło się zupełnie pusto. Dla nas to dobrze, dla właścicieli ośrodka oznacza tarapaty finansowe i zmarnowany sezon.W ten prosty sposób na stoku byliśmy praktycznie sami, co dało możliwość swobodnej i bezpiecznej jazdy, pomimo zoraz bardziej zawężającego się pasa śniegu.Brakuje nam scenerii prawdziwej zimy, brakuje mrozu, śnieżnych zasp ale nie mamy na to wpływu i cieszę się, że bez przeszkód realizujemy program obozu.Nasze wysiłki szkoleniowe nie idą chyba na marne i poziom umiejętności rośnie.
.

Niedziela 23 lutego

Dla opiekunów najważniejszym wydarzeniem dnia był wyjazd Magdy i Małgosi do domu. Dziewczyny mają inny termin ferii i musiały nas opuścić. Będziemy za nimi tęsknić, bo tak sympatycznych, miłych i pomocnych istot nie spotyka się zbyt często. Jedno wolne miejsce zostało zajęte przez Ninę, która właśnie do nas dołączyła. A, jak to w niedzielę, aktywność ograniczyliśmy do kilku niewyczerpujących działań, jak wyjście do kościoła (dla zainteresowanych), spacer dookoła doliny, oglądanie nakręconych filmików, śledzenie transmisji z igrzysk i odpoczynek.
Patrząc na pogodę za oknem i w prognozach, zostawiłem sobie decyzję o kontynuowaniu zajęć narciarskich na niedzielne popołudnie. I, na szczęście, nasz wyciąg ciągle chodzi odpierając ataki wiosny. Czyli jutro i zapewne w następnych dniach, kontynuujemy narty.

sobota, 22 lutego 2014

Sobota, środek turnusu i poczwórne urodziny.


Dziś nawet gdyby była pogoda narciarska, to i tak nie było w planach wyjazdu na narty. Zawsze unikamy sobotnio-niedzielnego tłoku.  Czas w ten sposób pozyskany przeznaczamy na terapię  czaskowo- krzyżową, która jest uzupełnieniem terapii manualnej i ćwiczeń.  Delikatne kontuzje narciarskie zostały oklejone kinesiotapingiem.
Po obiedzie uroczyście odśpiewaliśmy 100 lat, bo ukończyły w czasie obozu:
-10 lat- Jagódka
-11 lat Wiktoria
-13 lat Natalka
- 17 lat Małgosia.
Wieczorem pokazane zostały filmiki nakręcone przez dzieci  oraz był pokaz sztuki teatralnej na żywo.
Podczas dyskoteki wystąpiły problemy ze sprzętem grającym( profesjonalny mixer się popsuł !).
Mimo to zabawa trwała dalej, co polecam do ogladania na zdjęciach.
Dzieciaki się lubią i to widać!
ZG.

piątek, 21 lutego 2014

piątek 21 lutego

Nocny przymrozek poprawił nieco sytuację na stoku i znowu mogliśmy jeździć z samej góry korzystając z wyciągu krzesełkowego.Nie było wielkiego tłoku, warunki mieliśmy znośne i w ten sposób skorzystaliśmy z następnego udanego dnia. Wśród adeptów widzę wyraźne zainteresowanie narciarstwem i świadomą chęć doskonalenia umiejętności. W trakcie drogi powrotnej rozpadało się i tak ma być do poniedziałku, Czyżby to koniec śniegu???
pa pa!

czwartek, 20 lutego 2014

czwartek 20 lutego

 Kilkoro dzieci przyjechało z objawami  przeziębienia.  Od pierwszego dnia zastosowaliśmy inhalacje. Kilka godzin dziennie na nartach, popołudniowe ćwiczenia i ostrzejszy klimat niestety, słabiły na tyle, co słabsze jednostki, że musiały zostać w domu. .A ci, co pojechali na stok, wykorzystali dzień zgodnie z planem. Jutro ma być chłodniej, liczymy na jakieś,choćby niewielkie, opady śniegu Byliśmy grzeczni - należy się!

środa, 19 lutego 2014

środa 19 lutego.

Trzeci dzień na nartach (i na snowboardach) za nami. Dzisiaj już nie było tak bajecznie jak we wtorek. Zamiast niebieskiego pułapu wisiała bura zasłona, zamiast związanego śniegu,  pod nartami mlaskała mokra maź. Górna część głównej trasy zaczęła tracić ciągłość śniegu i na dodatek nastąpiła półgodzinna awaria wyciągu. Zacząłem jak u Hitchcocka ale dalej już nie będzie jak u niego. Snowboardziątka, które od trzech dni większość czasu spędzały padając na dziób, albo na odwłok, zaczęły się pionizować dźwigane masowo przez Kasię - instruktorkę. I kiedy dźwigając kolejne oglądała się  aby zobaczyć co z tym przed chwilą postawionym, o dziwo widziała że ciągle stoi! Po złapaniu względnej równowagi następnym celem stał się wyjazd wyciągiem talerzykowym. I właśnie dziś, w ten ponury, dołujący dzień, dla niektórych nastąpił cudowny moment samodzielnego wyjechania na górę. To przełomowa chwila dla adeptów śnieżnej deski. Korzystanie z wyciągu zamiast czasochłonnego podchodzenia bardzo przyspieszy naukę.
A co u narciarzyków? Pierwsze wrażenie z kontaktu z grupą przyniosło dużą ulgę. Wciąż mieliśmy w pamięci  ubiegłoroczne zmagania z niemałą liczbą nowicjuszy stawiających pierwsze kroki na nartach.  Ale praca wykonana w tamtym roku dała efekty i wszyscy jeżdżą samodzielnie, łącznie z osobami, które są u nas po raz pierwszy. Narciarzy podzieliliśmy na dwie grupy według zaawansowania i ta mniej zaawansowana liczy tylko kilka osób. Oni muszą się "wjeździć" i najważniejsze jest tutaj eliminowanie błędów. Grupa z większym doświadczeniem daje sobie bardzo dobrze radę i doczekali momentu, w którym zaczynam cisnąć coraz większą dawką teorii, tłumaczeniem fizyki skrętu, poszczególnych faz i elementów ewolucji. Pamiętając, że to jednak ferie, mam nadzieję na duży postęp w umiejętnościach.
Tylko co z tą zimą?
Pierwszy tydzień powinniśmy jeździć zgodnie z planem a drugi.... zobaczymy. Prognozy nie są tragiczne, aczkolwiek nie dają wielkich nadziei. Na wszelki wypadek montujemy plan awaryjny i mam nadzieję, że z niego nie skorzystamy.