niedziela, 27 czerwca 2010

Dzień drugi

Niedziela. Nazwa wskazuje, aby nie działać, jednak w przypadku dzieci nie ma takiego zajęcia, jak niedziałanie. Wobec czego po śniadaniu ( między innymi pyszna jajecznica z szynką), po przejściu komisji sprawdzającej porządek, "większa połowa" udała się spacerem na niedzielną mszę. Mam pewne obawy, że w wyjściu do kościoła dla niektórych najważniejszy był fakt, iż droga wiedzie koło sklepu, w którym można kupić chipsy :)
Po powrocie nastąpił rosół, którego co poniektórzy zjedli 4 miski, i nie mieli siły zjeść "drugiego".

Po rosole ( jak się ułożył w brzuchu) były uwaga uwaga....TAŃCE!
Z Panią Beatą, prawdziwą baletnicą!!
Na począku pani Beata zaprezentowała dzieciom różne style, z których dzieciaki miały wybrać ten, który najbardziej im się podoba. Zgody nie było.
Jednak ku zdziwieniu części kadry, nawet chłopcy dali się wciągnąć i można było zaobserwować obrazek rodem z dzikiego zachodu, gdzie do dźwięków country odbywało się szaleństwo.
Mamy w planie takie piekielne "you can dance" codziennie :) Taniec jest znakomitą formą ruchu dla wszystkich -nawet poprzykurczanych dzieci XXI wieku ;)

Na drugie Pani Zosia włąsnoręcznie zrobiła pieczeń z indyka w sosie koperkowym + ziemniaczki i surówka z marchewki. Jednym słowem PYCHA. Dzieci raczej nie marudziły - niektórzy chcieli bez sosu, inni bez marchewki, ale ogólnie - zjedli.

Po ciszy poobiedniej uczestnicy musieli przejść kontrolę jakości czyli nic innego jak zdjęcie i terapię na sali gimnastycznej. Przeżyli wszyscy.
Ci, którzy akurat nie byli na sali, grali w piłkarzyki, a mecze były bardziej emocjonujące niż te w TVP.
Potem podwieczorek i niestety 5 nieszczęśników musiało wrócić na salę i znosić tortury zadane przez panią ZŁO ( się). Cała szczęśliwa reszta miała tzw zajęcia świetlicowe - zabawy integracyjne.
Po kolacji film - wybór jak zwykle nie był prosty, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby cała grupa krzyknęła TAAAAK. Zawsze się nie zgadzają. Starsi, że za nudny, młodsi że za straszny..

Pilnujemy, żeby o 22:00 zapadała cisza w domu, a każdy był w swoim łóżku, w swojej piżamie, z wymytymi swoimi zębami. Nie zawsze się to udaje - dziś jednak po wczorajszym niewyspaniu większość padła. Co my również z chęcią zrobimy :)

Do jutra!

ZO, ER, ZU, BA, PR, BE, BA - czyli MY.

2 komentarze: