Wszędzie świeci słońce tylko u nas chmury i ponuro – tak było rano.
Po śniadaniu przywitanie z okolicą – krótka wycieczka po lesie przylegającym do domu. Po powrocie na pytanie – czy widzieliście jakieś zwierzę? – można było usłyszeć , widzieliśmy tyłek sarny! No cóż, to i tak lepiej niż np. rogi jelenia. Podczas wędrówki dzieci dowiedziały się, że znajdują się nie w Bieszczadach, nie w Beskidzie Niskim – jak większość myślała, a na Pogórzu Dynowskim, jakkolwiek i Bieszczady i Beskid widać przez okno.
Po II śniadaniu Pani Beata poprowadziła zajęcia taneczne opowiadając, demonstrując i ucząc podstawowych ćwiczeń baletowych. Przekonanie niektórych do wartości tańca jako umiejętności wydaje się być trudniejsze niż namówienie ich do jedzenia „robaków” (takie zajęcia mamy zaplanowane na piątek). Mamy jednak nadzieję, że entuzjazm Pani Beaty przejdzie choćby częściowo na wszystkich. Podzieleni na grupki, albo tańczyli, albo bawili się w sadzie korzystając m.in. z trampoliny i slackline’a. Chłopcy gonili za piłką na boisku, którego podstawową zaletą jest niesamowite położenie z bajeczną panoramą dookoła.
Obiad zdominowały pierogi w czterech rodzajach. Zjedzono wszystkie, ale na szczęście obyło się bez bicia rekordów na ilość, co w poprzednich latach kończyło się różnie. Jak tu dziecku zabronić jeść, kiedy prosi?
Po południu króluje gimnastyka , niektórzy przyjechali tu głównie dla niej i miejmy nadzieję , że przepracują solidnie najbliższe dwa tygodnie.
Kolacja i ostatnie wydarzenie dnia – ognisko – tym razem nie odwołane z powodu deszczu (jak było wczoraj). Zabawy, konkursy, piosenki aż nadeszła noc – oby spokojna ! Idziemy spać. Chrrrrrrrr……….
Chciałabym móc znów być dzieckiem:)...podoba mi się u Was!!Takich dużych tam nie biorą przypadkiem?:):):)Słonka Wam życzę duuuuuuuużo!!!
OdpowiedzUsuńJa też życzę słonka! Z wielką przyjemnością podglądam Wasze wakacje :-)
OdpowiedzUsuń