piątek, 28 lutego 2014
Piątek 28.02.2014r
Gdy czas szybko płynie, to znaczy, że jest dobrze. Zarówno dzieci jak i ja, pytamy: "Jak to - to już koniec obozu? Przecież wczoraj się zaczął!"
Rano, zgodnie z planem, były ostatnie zajęcia z gimnastyki - zaliczenia i badania. Dzieci uzyskały poprawę postawy. Skoliometr pokazywał zero - tzn. dobrze. Rodzice zainteresowani badaniami, po wysłaniu emaila do mnie, otrzymają zdjęcia i opis. Sytematyczna praca do zakończenia wzrostu, to jedyny sposób na walkę z zaburzeniami fumkcjonalnymi i rozwojowymi. Dzieci, które są pod moją opieką od kilku lat, a trafiły już z konkretnymi deformacjami, są zupełnie proste.
Po obiedzie, zupełnie jak latem, była gra w piłkę na boisku.
Potem ognisko (jak latem) i zakończenie obozu.
Prace plastyczne, które dzieci wykonały, muszą jescze schnąć i jutro rano je dopakujemy.
I od poniedziałku do szkoły...
czwartek, 27 lutego 2014
Czwartek 27 lutego
W czwartek zakończyliśy zajęcia narciarskie. Zdążyliśmy też wpaść na godzinę do Krosna, gdzie nastąpił krótki ale intensywny szał zakupów.Oprócz chipsów i coli, głównym celem były prezenty. Przez chwilę istniało zagrożenie wykupienia wszystkich chomików z zoologicznego, ale pomysł udało się zdusić w zarodku.
Chyba mogę zacząć podsumowywać mijający turnus. Narazie od strony narciarskiej. Jestem zadowolony z postępów, niektórzy osiągnęli całkiem niezły poziom a wszyscy znacznie poprawili umiejętności. To już nie są małe dzidzie zsuwające się po stoku. Coraz bliżej do świadomego i prawidłowego narciarstwa.
środa, 26 lutego 2014
wtorek 25 lutego
Nocny przymrozek i słoneczny poranek zapowiadały piękny dzień i tak też było. Koniec lutego, kiedy słońce świeci już bardzo mocno, to najlepszy czas dla narciarzy - pod warunkiem, że jest śnieg. Jest go na tyle dużo, że jeździmy bez problemów. Obsługa ośrodka Kiczera robi co może, aby przedłużyć sezon.
Powoli zbliża się koniec ferii i chciałbym porównać je do ubiegłorocznych. Już chyba mogę. Kto był zimą, rok temu, pamięta zapewne dużą ilość drobnych konfliktów, które pojawiały się między dziećmi i trudno było o atmosferę, na jakiej nam zależy. W tym roku jest bez porównania lepiej i skala problemu (który występuje zawsze) jest bez porównania mniejsza a sprawy załatwiają się często same, bez naszych działań. Jednym z większych problemów ostatnio jest chrapanie którejś z dziewczynek.Powoli wychodzimy też z infekcji, które kilka dni temu próbowały nas zdziesiątkować.
Powoli zbliża się koniec ferii i chciałbym porównać je do ubiegłorocznych. Już chyba mogę. Kto był zimą, rok temu, pamięta zapewne dużą ilość drobnych konfliktów, które pojawiały się między dziećmi i trudno było o atmosferę, na jakiej nam zależy. W tym roku jest bez porównania lepiej i skala problemu (który występuje zawsze) jest bez porównania mniejsza a sprawy załatwiają się często same, bez naszych działań. Jednym z większych problemów ostatnio jest chrapanie którejś z dziewczynek.Powoli wychodzimy też z infekcji, które kilka dni temu próbowały nas zdziesiątkować.
poniedziałek, 24 lutego 2014
poniedziałek 24 lutego
Coś, co wydawało się nierealne okazało się możliwe. Piątkowe prognozy pogody mówiły o intensywnym deszczu w sobotę i niedzielę. Taki scenariusz oznaczał, że nasza śnieżna reduta w Puławach musi paść pomimo bohaterskiej obrony. Tymczasem deszcz pozedł bokiem i na trasach narciarskich Kiczery niewiele się zmieniło.Czyli jeździmy dalej! Mało tego, wiosenna aura i złe prognozy wystraszyły ostatnich narciarzy i w Puławach zrobiło się zupełnie pusto. Dla nas to dobrze, dla właścicieli ośrodka oznacza tarapaty finansowe i zmarnowany sezon.W ten prosty sposób na stoku byliśmy praktycznie sami, co dało możliwość swobodnej i bezpiecznej jazdy, pomimo zoraz bardziej zawężającego się pasa śniegu.Brakuje nam scenerii prawdziwej zimy, brakuje mrozu, śnieżnych zasp ale nie mamy na to wpływu i cieszę się, że bez przeszkód realizujemy program obozu.Nasze wysiłki szkoleniowe nie idą chyba na marne i poziom umiejętności rośnie.
.
.
Niedziela 23 lutego
Dla opiekunów najważniejszym wydarzeniem dnia był wyjazd Magdy i Małgosi do domu. Dziewczyny mają inny termin ferii i musiały nas opuścić. Będziemy za nimi tęsknić, bo tak sympatycznych, miłych i pomocnych istot nie spotyka się zbyt często. Jedno wolne miejsce zostało zajęte przez Ninę, która właśnie do nas dołączyła. A, jak to w niedzielę, aktywność ograniczyliśmy do kilku niewyczerpujących działań, jak wyjście do kościoła (dla zainteresowanych), spacer dookoła doliny, oglądanie nakręconych filmików, śledzenie transmisji z igrzysk i odpoczynek.
Patrząc na pogodę za oknem i w prognozach, zostawiłem sobie decyzję o kontynuowaniu zajęć narciarskich na niedzielne popołudnie. I, na szczęście, nasz wyciąg ciągle chodzi odpierając ataki wiosny. Czyli jutro i zapewne w następnych dniach, kontynuujemy narty.
Patrząc na pogodę za oknem i w prognozach, zostawiłem sobie decyzję o kontynuowaniu zajęć narciarskich na niedzielne popołudnie. I, na szczęście, nasz wyciąg ciągle chodzi odpierając ataki wiosny. Czyli jutro i zapewne w następnych dniach, kontynuujemy narty.
sobota, 22 lutego 2014
Sobota, środek turnusu i poczwórne urodziny.
Dziś nawet gdyby była pogoda narciarska, to i tak nie było w planach wyjazdu na narty. Zawsze unikamy sobotnio-niedzielnego tłoku. Czas w ten sposób pozyskany przeznaczamy na terapię czaskowo- krzyżową, która jest uzupełnieniem terapii manualnej i ćwiczeń. Delikatne kontuzje narciarskie zostały oklejone kinesiotapingiem.
Po obiedzie uroczyście odśpiewaliśmy 100 lat, bo ukończyły w czasie obozu:
-10 lat- Jagódka
-11 lat Wiktoria
-13 lat Natalka
- 17 lat Małgosia.
Wieczorem pokazane zostały filmiki nakręcone przez dzieci oraz był pokaz sztuki teatralnej na żywo.
Podczas dyskoteki wystąpiły problemy ze sprzętem grającym( profesjonalny mixer się popsuł !).
Mimo to zabawa trwała dalej, co polecam do ogladania na zdjęciach.
Dzieciaki się lubią i to widać!
ZG.
piątek, 21 lutego 2014
piątek 21 lutego
Nocny przymrozek poprawił nieco sytuację na stoku i znowu mogliśmy jeździć z samej góry korzystając z wyciągu krzesełkowego.Nie było wielkiego tłoku, warunki mieliśmy znośne i w ten sposób skorzystaliśmy z następnego udanego dnia. Wśród adeptów widzę wyraźne zainteresowanie narciarstwem i świadomą chęć doskonalenia umiejętności. W trakcie drogi powrotnej rozpadało się i tak ma być do poniedziałku, Czyżby to koniec śniegu???
pa pa!
pa pa!
czwartek, 20 lutego 2014
czwartek 20 lutego
Kilkoro dzieci przyjechało z objawami przeziębienia. Od pierwszego dnia zastosowaliśmy inhalacje. Kilka godzin dziennie na nartach, popołudniowe ćwiczenia i ostrzejszy klimat niestety, słabiły na tyle, co słabsze jednostki, że musiały zostać w domu. .A ci, co pojechali na stok, wykorzystali dzień zgodnie z planem. Jutro ma być chłodniej, liczymy na jakieś,choćby niewielkie, opady śniegu Byliśmy grzeczni - należy się!
środa, 19 lutego 2014
środa 19 lutego.
Trzeci dzień na nartach (i na snowboardach) za nami. Dzisiaj już nie było tak bajecznie jak we wtorek. Zamiast niebieskiego pułapu wisiała bura zasłona, zamiast związanego śniegu, pod nartami mlaskała mokra maź. Górna część głównej trasy zaczęła tracić ciągłość śniegu i na dodatek nastąpiła półgodzinna awaria wyciągu. Zacząłem jak u Hitchcocka ale dalej już nie będzie jak u niego. Snowboardziątka, które od trzech dni większość czasu spędzały padając na dziób, albo na odwłok, zaczęły się pionizować dźwigane masowo przez Kasię - instruktorkę. I kiedy dźwigając kolejne oglądała się aby zobaczyć co z tym przed chwilą postawionym, o dziwo widziała że ciągle stoi! Po złapaniu względnej równowagi następnym celem stał się wyjazd wyciągiem talerzykowym. I właśnie dziś, w ten ponury, dołujący dzień, dla niektórych nastąpił cudowny moment samodzielnego wyjechania na górę. To przełomowa chwila dla adeptów śnieżnej deski. Korzystanie z wyciągu zamiast czasochłonnego podchodzenia bardzo przyspieszy naukę.
A co u narciarzyków? Pierwsze wrażenie z kontaktu z grupą przyniosło dużą ulgę. Wciąż mieliśmy w pamięci ubiegłoroczne zmagania z niemałą liczbą nowicjuszy stawiających pierwsze kroki na nartach. Ale praca wykonana w tamtym roku dała efekty i wszyscy jeżdżą samodzielnie, łącznie z osobami, które są u nas po raz pierwszy. Narciarzy podzieliliśmy na dwie grupy według zaawansowania i ta mniej zaawansowana liczy tylko kilka osób. Oni muszą się "wjeździć" i najważniejsze jest tutaj eliminowanie błędów. Grupa z większym doświadczeniem daje sobie bardzo dobrze radę i doczekali momentu, w którym zaczynam cisnąć coraz większą dawką teorii, tłumaczeniem fizyki skrętu, poszczególnych faz i elementów ewolucji. Pamiętając, że to jednak ferie, mam nadzieję na duży postęp w umiejętnościach.
Tylko co z tą zimą?
Pierwszy tydzień powinniśmy jeździć zgodnie z planem a drugi.... zobaczymy. Prognozy nie są tragiczne, aczkolwiek nie dają wielkich nadziei. Na wszelki wypadek montujemy plan awaryjny i mam nadzieję, że z niego nie skorzystamy.
Trzeci dzień na nartach (i na snowboardach) za nami. Dzisiaj już nie było tak bajecznie jak we wtorek. Zamiast niebieskiego pułapu wisiała bura zasłona, zamiast związanego śniegu, pod nartami mlaskała mokra maź. Górna część głównej trasy zaczęła tracić ciągłość śniegu i na dodatek nastąpiła półgodzinna awaria wyciągu. Zacząłem jak u Hitchcocka ale dalej już nie będzie jak u niego. Snowboardziątka, które od trzech dni większość czasu spędzały padając na dziób, albo na odwłok, zaczęły się pionizować dźwigane masowo przez Kasię - instruktorkę. I kiedy dźwigając kolejne oglądała się aby zobaczyć co z tym przed chwilą postawionym, o dziwo widziała że ciągle stoi! Po złapaniu względnej równowagi następnym celem stał się wyjazd wyciągiem talerzykowym. I właśnie dziś, w ten ponury, dołujący dzień, dla niektórych nastąpił cudowny moment samodzielnego wyjechania na górę. To przełomowa chwila dla adeptów śnieżnej deski. Korzystanie z wyciągu zamiast czasochłonnego podchodzenia bardzo przyspieszy naukę.
A co u narciarzyków? Pierwsze wrażenie z kontaktu z grupą przyniosło dużą ulgę. Wciąż mieliśmy w pamięci ubiegłoroczne zmagania z niemałą liczbą nowicjuszy stawiających pierwsze kroki na nartach. Ale praca wykonana w tamtym roku dała efekty i wszyscy jeżdżą samodzielnie, łącznie z osobami, które są u nas po raz pierwszy. Narciarzy podzieliliśmy na dwie grupy według zaawansowania i ta mniej zaawansowana liczy tylko kilka osób. Oni muszą się "wjeździć" i najważniejsze jest tutaj eliminowanie błędów. Grupa z większym doświadczeniem daje sobie bardzo dobrze radę i doczekali momentu, w którym zaczynam cisnąć coraz większą dawką teorii, tłumaczeniem fizyki skrętu, poszczególnych faz i elementów ewolucji. Pamiętając, że to jednak ferie, mam nadzieję na duży postęp w umiejętnościach.
Tylko co z tą zimą?
Pierwszy tydzień powinniśmy jeździć zgodnie z planem a drugi.... zobaczymy. Prognozy nie są tragiczne, aczkolwiek nie dają wielkich nadziei. Na wszelki wypadek montujemy plan awaryjny i mam nadzieję, że z niego nie skorzystamy.
Wtorek 19.02.2014.
Po mroźnej nocy przywitał nas słoneczny dzień i świetnie przygotowany stok. Chyba jedyny, gdzie są jeszcze warunki do jazdy.
Zajęcia rehabilitacyjne prowadzone są w filii Dorsum.pl w Odrzykoniu. W zależności od potrzeb, dzieci zostały podzielone na grupy w których są poddawane intensywnej terapii.
Nie chcę zapeszać, ale aby tak dalej.
Niestety, ku naszej rozpaczy, pan Kamil wyjechał aby realizować kontrakt aktorski- gra Małego Księcia w musicalu w wielu miastach w Polsce a w Warszawie będzie w Buffo 18 marca. Był u nas gościnnie, ale i tak żałujemy, że wyjechał. Niektórzy nawet płakali. Taki rodzinny klimat.
Na stoku zajęcia ze snowboardu prowadzi instruktorka Kasia, a narciarskie instruktorzy: pan Bartek, pan Erwin i pan Krzysztof.
W gabinecie terapia jest prowadzona przez dwóch fizjoterapeutów i panią Zosię.
ZG
Zajęcia rehabilitacyjne prowadzone są w filii Dorsum.pl w Odrzykoniu. W zależności od potrzeb, dzieci zostały podzielone na grupy w których są poddawane intensywnej terapii.
Nie chcę zapeszać, ale aby tak dalej.
Niestety, ku naszej rozpaczy, pan Kamil wyjechał aby realizować kontrakt aktorski- gra Małego Księcia w musicalu w wielu miastach w Polsce a w Warszawie będzie w Buffo 18 marca. Był u nas gościnnie, ale i tak żałujemy, że wyjechał. Niektórzy nawet płakali. Taki rodzinny klimat.
Na stoku zajęcia ze snowboardu prowadzi instruktorka Kasia, a narciarskie instruktorzy: pan Bartek, pan Erwin i pan Krzysztof.
W gabinecie terapia jest prowadzona przez dwóch fizjoterapeutów i panią Zosię.
ZG
poniedziałek, 17 lutego 2014
18.02.2014 Poniedziałek.
Wbrew wszystkiemu są warunki !!!
Dziś realizowaliśmy plan działania zgodny z założeniami.
Rano narty, po południu rehabiltacja.
Dziś realizowaliśmy plan działania zgodny z założeniami.
Rano narty, po południu rehabiltacja.
Dojechali.
Szczęśliwie podróż przebiegła bezproblemowo.
Po rozpakowaniu się była kolacja.
Po kolacji sprawdzanie sprzętu.
Pan Erwin jako ochotniczy ratownik GOPRu, nie raz ratował złamane nogi osób, które miały źle ustawione wiązania. Zatem osobiście sprawdza każde wiązanie i dopasowuje do wagi uczestnika.
Potem odczytanie regulaminu , toaleta wieczorna i cisza nocna.
Mamy tylko troje nowych uczestników, więc zasady są znane.
ZG.
Po rozpakowaniu się była kolacja.
Po kolacji sprawdzanie sprzętu.
Pan Erwin jako ochotniczy ratownik GOPRu, nie raz ratował złamane nogi osób, które miały źle ustawione wiązania. Zatem osobiście sprawdza każde wiązanie i dopasowuje do wagi uczestnika.
Potem odczytanie regulaminu , toaleta wieczorna i cisza nocna.
Mamy tylko troje nowych uczestników, więc zasady są znane.
ZG.
niedziela, 16 lutego 2014
Zimowisko 2014
Dzieci już sa na zbiórce.
Po drodze obiad w Restauracji Dębianka 100 km od Odrzykonia.
Dojazd na górę jest dobry, zatem podjadą pod sam dom.
Jutro na stok http://www.kiczeraski.pl/kategorie/aktualnosci..
Potem badanie w gabinecie Dorsum w Odrzykoniu ul. Jana Pawła II 27.
No i cdn.
ZG.
Po drodze obiad w Restauracji Dębianka 100 km od Odrzykonia.
Dojazd na górę jest dobry, zatem podjadą pod sam dom.
Jutro na stok http://www.kiczeraski.pl/kategorie/aktualnosci..
Potem badanie w gabinecie Dorsum w Odrzykoniu ul. Jana Pawła II 27.
No i cdn.
ZG.
Subskrybuj:
Posty (Atom)