Początek wakacji jest zawsze okresem najintensywniejszej
pracy, związanej z końcówką przygotowań i przyjazdem pierwszej grupy. Wszystko
liczone jest na minuty, prace wykonywane są według ważności a nie logiki
organizacyjnej. I żeby nie wiem jak wcześnie zacząć działać, to końcówka zawsze
wygląda tak samo. W tym roku, na to wszystko nałożyły się problemy z
internetem. Mieszkając na tzw. „zapleczu” (czy to dobre słowo?) mamy słaby
zasięg wszystkiego, co w ogóle ma zasięg.
I nagle w połowie czerwca sygnał osłabł tak bardzo, że nieodzowne narzędzie
przestało działać. W panice zaczęło się poszukiwanie rozwiązania. Wycięcie
wszystkich drzew w okolicy, które urosły
tak bardzo, że zablokowały sygnał, byłoby najszybszym wyjściem, ale z różnych
względów jest nierealne. Poszukiwanie rozwiązania skończyło się właśnie przed
chwilą tzn. w niedzielę wieczorem i mogę zacząć pisać opóźnionego bloga.
Wprawdzie coś tam pojawiało się i znikało, ale nie panowaliśmy nad tym i mam
nadzieję, że już nic nie będzie nam przeszkadzać w pracy.
Wróćmy zatem do dnia,
w którym dzieci dojechały do przysiółka Piekło w Odrzykoniu. Jeśli ktokolwiek
myśli, że Piekło jest nazwą wymyśloną przez nas, odsyłam do historii opisanej
gdzieś w poprzednich latach bloga. Podróż, nieco dłuższa niż planowaliśmy
(piątek po południu!!) minęła bezproblemowo, podobnie jak zakwaterowanie i
podział na pokoje. Ostatecznie o godzinie 23.00 wszyscy byli w łóżkach.
Następny dzień zapełniony był wszystkimi działaniami
organizacyjnymi, zapoznaniem z kadrą, okolicą, współuczestnikami, regulaminami,
pomieszczeniami i minął błyskawicznie. Wobec tego, że w niedzielę nie było
jeszcze po czym odpoczywać, ten dzień (niezgodnie z naszymi zwyczajami) był
prawie jak dzień powszedni. Czyli realizowaliśmy zajęcia (tańce i gimnastyka)
chroniąc, na ile się dało, dzieci przed upałem. Temperatura 32 stopnie
uniemożliwia piesze wycieczki i intensywny ruch w ciągu dnia. Siłą rzeczy
zamieniamy się powoli w stworzenia wodne do tego stopnia, że nawet dzisiejsze
tańce prowadzone były w basenie. Waterrobik znany jest nam już od ubiegłego
roku!.
Zgłosiły się osoby chętne do pisania naszego pamiętnika. Być
może jutro usiądą przed klawiaturą i przejmą ode mnie część tej pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz