Poniedziałek 2.07.2012
Oglądając zdjęcia widzę, że więcej się dzisiaj działo niż
zdążyłem zarejestrować. Tak mogło być, gdyż między śniadaniem a obiadem
siedziałem na drzewie obsługując tyrolkę, która była dzisiaj numerem jeden. Nie
wszyscy zdecydowali się zaufać tym różnym sznurkom i klamerkom i zjechać
dwieście metrów z jednej strony doliny na drugą. Najciekawszym obiektem do
obserwacji, w tych warunkach, były najmłodsze dziewczynki. Sprężyna karabinka
okazuje się za silna dla jednej, więc wpinały się pomagając sobie
wzajemnie i nie pozwalając za bardzo
abym je wyręczał. Siły może im brakowało, ale na pewno nie śmiałości. Chyba
nawet nie trzeba było dzisiaj czytać bajek na dobranoc.
Tylko dwie sprawy próbują nam przeszkadzać: gryzące bąki i
tęsknota. Pierwszy problem dokucza w dzień,
drugi jest stworzeniem nocnym. Niestety nie wszyscy są odporni na
rozstanie z rodzicami i jeśli nawet w dzień natłok zdarzeń odsuwa tęsknotę na
bok, to w nocy jest gorzej. I taka nieszczęśliwa istota szuka ratunku pukając
do naszych drzwi. Przytulanie do pani Zosi na szczęście częściowo pomaga.
Zobaczymy jak będzie dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz