Co dzisiaj robiliśmy? Spróbujmy wyliczyć: powitalny spacer po okolicy, włóczka integracyjna, tańce Adamce, trampolina, slack taśma, gimnastyka, kawałek Tyrolu na Pogórzu, kino wieczorne. Co bym nie wyliczył, to i tak najważniejsze jest chyba zjawisko zwane atmosferą (nie chodzi oczywiście o zjawisko atmosferyczne). Czy pamiętacie (ja i owszem) jak będąc dziećmi na wakacjach bawiliście się, turlając w sianie, biegając z innymi dziećmi, wymyślając zabawy. Zagonić do jedzenia kolacji było trudno a o perspektywa mycia i spania była nadciągającym dramatem. A miejscem tych zabaw mogło być całkiem podłe podwórko. Naszym światem była dziecięca wyobraźnia. Dzisiaj chyba zauważyłem w naszych obozowiczach to COŚ.
Na koniec. Poprzedni wpis zakończyłem pytaniem. Znam już odpowiedź – padli jak muchy. Dzisiaj znowu zagadka – o której się zerwą z łóżek? Chyba znam odpowiedź.
6 rano ... to pewnie nasza Basia. Przynajmniej młodsze dziewczyny nie będą się spóźniały na śniadania.
OdpowiedzUsuń