Temperatura wzrosła do -4 stopni, ale wiatr nie dał nam odczuć, że zrobiło się trochę cieplej. W pogodzie nastał czas szybko następujących zmian i po mrozie w ciągu dnia, nocą ma pojawić się deszcz a następnie znowu mróz. Jeśli tak się stanie, zostaniemy uwięzieni jak jakaś księżniczka na szczycie szklanej góry. Jedynym wybawcą może okazać się wtedy książę na koniu, czyli pan Kowalczyk ze swoim traktorem, do którego przyczepiony jest pług śnieżny. Zobaczymy co przyniesie poranek. Jutro planujemy ostatni dzień na nartach, przed przerwą weekendową przeznaczoną na odpoczynek, regenerację sił i zabawy koło domu. To przypadkiem powinno nałożyć się na następną falę opadów śniegu, która ma wszelkie szanse odizolować nas czasowo od cywilizacji. W takich dniach naszą ”szalupą ratunkową” jest skuter śnieżny, którego użycia nie mogą doczekać się nasze dzieci (te, na stałe zamieszkujące Piekło). Podróż do szkoły takim pojazdem pozostaje dużym przeżyciem. Niestety dla nich, ostatnie zimy rzadko powodowały konieczność użycia skutera.
Dzisiaj dało się zauważyć pierwsze oznaki zmęczenia towarzystwa. Intensywność zajęć jest bardzo duża – szczególnie dla ćwiczących dodatkowo i wcale się nie dziwię, że zaczęli czuć się wyczerpani. Ogólnie, nie mamy w zwyczaju zmuszać dzieci do zajęć, które powinny być przyjemnością, wobec czego, jeśli któreś stwierdzi, że chce odpocząć, nie mamy nic przeciwko temu i idzie odpoczywać. Tak więc dzisiaj kilka osób ratowało się zaciszem restauracji, gdzie uciekli z wietrznego i lekko zlodzonego stoku. Pozostała grupa jeździła do końca i niektórzy jeszcze mieli mało. Szczególnie ekipa „grajndująca”. Oznaki zmęczenia znikają wraz z nadchodzącą porą snu i piękne pierwsze dwa dni, kiedy dzieci padały „nieprzytomne” do łóżek, odeszły do historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz