piątek, 31 sierpnia 2012
wtorek, 28 sierpnia 2012
Każdy dzień przynosi coś nowego, coś niespodziewanego, zaskakującego. A dziś… najbardziej zaskoczyła jak zwykle pogoda. Z zapowiadanych opadów nie otrzymaliśmy ani kropli deszczu, co pozwoliło na kolejną wycieczkę. Ta forma aktywności zdecydowanie przypadła do gustu naszym małym potworkom. Chętni, uśmiechnięci kroczyli po ścieżkach wyznaczonych niebieskim szlakiem. Dystans pokonali szybko, bez większych problemów, choć sznurowadła przypominały o sobie co chwila się rozplątując. Jakoby, że nie ma problemu, którego nie bylibyśmy w stanie rozwiązać, radziliśmy wspólnie nad sposobami wiązania. ( Masło maślane – rzekłby polonista )
Rzepnik to miejsce, w które dotarliśmy. Już na miejscu spożyliśmy II śniadanie przygotowane przez naszą kucharkę – panią Tereskę i zajęliśmy się wspólną zabawą. Zabawy, okrzyki i głośne rozmowy są ewidentnym przykładem tego, że dzieci czują się u nas swobodnie ; a to ważne. Pora obiadowa zmusiła nas do powrotu. Zatem pokrzepieni cudownymi widokami, nakarmieni i uśmiechnięci zawróciliśmy w kierunku Piekła. Tu na miejscu w naszym raju czekała na nas niebiańska uczta. Tuż po niej nastąpiła rehabilitacja i tańce.
Wielkimi krokami zbliżamy się do studia nagrań. Zatem opracowujemy program i zbieramy podkłady. Tym zajęliśmy się tuż po obiedzie. Około godziny 19 starsza grupa zwinęła swój ekwipunek i wyruszyła w kierunku lasu na całonocny biwak. Młodsza grupa w ramach rekompensaty otrzymała dodatkową porcję ich ulubionej gry zespołowej i film, który przeciągnął odrobinę ciszę nocną. Uśmiechy na ich twarzach wciąż przypominają mi o tym, że to co robimy ma dla nich wielkie znaczenie. To najlepsza nagroda dla nas organizatorów.
Tęsknota u małych dzieci to coś normalnego. Staramy się zatem gospodarować ich czasem w taki sposób by czarne myśli nie zaprzątały ich umysłu. Telefon komórkowy to zło, które nie pozwala na kontakt z otoczeniem. Tych bardziej wrażliwym sugeruję ograniczać do rozmów przedpołudniowych. W końcu każde dziecko wzmożoną tęsknotę przejawia wieczorem oraz natychmiast kiedy usłyszy głos mamy.
KM
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
27 sierpnia 2012
Już dawno nie było dłuższej notki z życia naszej kolonii. Czas goni nieubłaganie . A sporo dobrego się u nas dzieje.
Od soboty aż do dnia dzisiejszego trwały warsztaty teatralne. Rozpoczęliśmy od teorii, bo czym byłaby bez niej praktyka. W terenie, przy sprzyjającej aurze, ćwiczyliśmy do upadłego. Test na zaufanie, wyrażanie negatywnych emocji jak i śmiech i krzyk to tylko nieliczne przykłady tego z czym przyszło nam się zmierzyć. Cel został osiągnięty. Dzieci w podziale na grupy stworzyły prawdziwe dzieła sztuki. Młodsza grupa odegrała współczesną wersje Romea i Julii ( kto gra Szekspira w wieku kilku lat???), zaś ta starsza zaprezentowała teatr cieni ( bomba po prostu!!!). Oba przedstawienia dostarczyły nam sporej dawki emocji. Co więcej… wzruszyły.
Załoga naszego statku odstawiła do portu 2 osoby. Gabrysię i Kamilę, które musiały wracać o tydzień wcześniej. Dziewczyny! Będzie nam Was brakować!
Zajęcie codzienne wypełniane są po brzegi, a więc i nuda nam nie doskwiera. Terapię pani Zosi uzupełniamy o piesze wędrówki, spacery, gry integracyjne i akcje tematyczne typu: podchody, gra w psychologa czy chociażby dzień sportu.
Nasze małe dzieci mają szczególne zapotrzebowanie na duża ilość płynów. Dostarczamy im zatem soków kolorowych, wód czystych i nieczystych ( tu czyt. kakao, herbata, kawa inka, shake owocowy) Dbamy o to by czuły się jak u siebie dlatego staramy się spełniać ich małe życzenia.
Kończąc relację ślę szczególne pozdrowienia dla wszystkich dzieci, które mieliśmy zaszczyt gościć w naszym domu. Mamy nadzieję, że o nas pamiętacie i że wrócicie niejeden raz! Dobrej nocy/ Kamil
sobota, 25 sierpnia 2012
czwartek, 23 sierpnia 2012
Porannym pobudkom zaczyna towarzyszyć tęsknota. I o dziwo nie jest to tęsknotą za mamą i tatą, lecz za chomikiem… Tak właśnie. Okazuje się, że małym dzieciom brakuje ich małego, wiernego przyjaciela. To słodkie…
Pogoda zaskakuje bardzo pozytywnie. Z zapowiadanych opadów otrzymaliśmy tylko 3 krople
„ deszczu ” Pozwoliło nam to na pieszą wycieczkę w stronę Zamku Odrzykońskiego. Młodsza trójca miała przywilej. Mogli odwiedzić gospodarstwo pani Pauliny i zaoszczędzić sobie wcale nie łatwej wędrówki. Oczywiście na miejscu spotkaliśmy się już w komplecie. Najpierw zjedliśmy II śniadanie po czym zwiedziliśmy muzeum. Nie zabrakło pamiątkowych zdjęć i małych zakupów. Wszystkiemu towarzyszyła niesamowicie rodzinna atmosfera. W domu czekała na nas pyszna pizza i żurek z jajkiem.
Popołudniowe zajęcia poprowadził pan Łukasz, który w sposób niesamowicie skuteczny działa na grupę. Swoją drogą dzieci bardzo go lubią. Aurę zewnętrzną wykorzystał pan Adam, który przygotowuje z grupami pokazy taneczne. Drzemie w nich ogromny potencjał i co poniektórzy mają do tego naprawdę spory talent.
Wieczór spędziliśmy na boisku. Po raz pierwszy od dłuższego czasu. Przyjemnie grało się w piłkę nożną, a dodatkową atrakcją była klanza. Sporo radości sprawiło nam wznoszenie jej w przestworza.
Dzień zakończył turniej pod intrygująco brzmiącym tytułem „ Wojna Płci” który jest zapowiedzią jutrzejszej batalii. Ofiar nie będzie, tyle mogę obiecać.
Dobrej nocy/ Kamil
środa, 22 sierpnia 2012
wtorek, 21 sierpnia 2012
21 sierpnia 2012
Czas goni na przód. Nieubłaganie… To już V turnus - ostatni. Samemu jest mi ciężko w to uwierzyć. Człowiek dobrze nie zdąży się przyzwyczaić do stanu rzeczy, z którym przyszło mu żyć i już musi wszystko zmienić, porzucić. Ale nie o tym ; wywód mógłby być długi, niemniej przejdźmy do konkretów.
Pierwsze dni są bardzo ważne. Dla nas wszystkich to okres integracji, poznawania i odkrywania. Dzisiejszy przyniósł dużo radości. A rozpoczęliśmy nietypowo, bo od rozruchu z mocnym opóźnieniem. W końcu dziewczyny muszą o siebie dbać spędzając w łazience długie godziny.
Poranna zabawa z poznawaniem imion urozmaicona była określaniem swojego charakteru. Stąd też dowiedzieliśmy się, że Agata jest asertywna, Paweł – poważny a Janek – jajeczny, jakkolwiek to brzmi.
Sprzyjająca pogoda pozwoliła na dłuższy spacer i prace plastyczne w terenie. Rysowaliśmy swoje portrety i temu także towarzyszyła niesamowicie miła atmosfera.
Po obiedzie pani Zosia robiła zdjęcia i przeprowadzała konsultacje aby wiedzieć nad czym trzeba popracować. Po podwieczorku nastąpiła pierwsza rehabilitacja i tańce. Wieczór poświęciliśmy piłce siatkowej, leżakowaniu przy trampolinie i skakaniu na gumie.
Kolacja i film zakończyły I dzień poznawczy. Dotychczasowy wynik 1-0 i oby tak dalej. Dobrej nocy wszystkim życzę. / Kamil
To już ostatni turnus! Bardzo szybko płynie czas i dla nas i dla dzieci. Poprzedni turnus był bardzo zżyty ze sobą i łzy płynęły na pożegnanie.
Umówili się już niektórzy na zimę.
A tu mamy już nowy turnus, który zaczął dzień od integracji.
Pogoda dobra, nie za gorąco i nie za zimno.
A za dwa tygodnie koniec wakacji, trzeba je dobrze wykorzystać. ZG
sobota, 18 sierpnia 2012
17 sierpnia 2012
Pisząc w dniu wczorajszym o przemęczeniu i dużej ilości zajęć nie byłem świadom tego, iż dopiero dziś damy z siebie 200%. Dużo ponad normę…
Poranny rozruch z powrotem został podzielony na 2 grupy. Sprzyjająca pogoda pozwoliła na mały maraton jak i gimnastykę w plenerze. Wykorzystując ostatnie słoneczne dni lata wybraliśmy się na pieszą wycieczkę. Wędrując szlakiem dotarliśmy pod starą Cerkiew mieszącą się w Węglówce. Obok niej rośnie jeden z najstarszych i największych dębów w Polsce. Mowa oczywiście o „ Poganinie ” Ta forma aktywności sprzyja rehabilitacji pani Zosi oraz dostarcza nam wiele radości. Podczas wędrówki zdarzyło się kilka śmiesznych sytuacji. To ktoś wpadł w błotko, to ktoś opowiedział przysłowiowego suchara czy to ja sam wracałem po kanapki, o których zapomniałem, a przecież II śniadanie trzeba było zjeść. Suma summarum – dobrze nam ze sobą. Tworzymy jedną rodzinę. Czuję się sam jak starszy brat/wujek/tata i jest mi z tym rewelacyjnie. Spędzanie czasu z taką grupą to czysta przyjemność. Ale mówimy o tym po cichu, co by nie wywołać wilka z lasu i nie zapeszyć.
O obiedzie nie wspomnę, przecież dobrze wiemy jaki to wilczy apetyt towarzyszy naszej rozbrykanej gromadce. Pan Łukasz bardzo chwali pracę grupy, a prognozy już teraz są obiecujące. Niemniej załamanie jakieś tam występuje chociażby zakwasy…
Wieczór spędziliśmy przy kamerach. Konkretnie kręciliśmy ostatnie sceny naszych mrocznych filmów. Grupa młodsza postawiła na współczesną, piekielną wersję Harry’ego Pottera, natomiast starsza na mroczny horror rodem z Piekła. Efekty już jutro…
Dzieci śpią, chyba i pora na mnie… Dobrej nocy. Kamil.
czwartek, 16 sierpnia 2012
16 sierpnia 2012
Zmęczenie daje o sobie znać. Dzieci zasnęły aż pół godziny przed ciszą nocną. Jest to efekt ambitnych zajęć i ich aktywności w ciągu dnia. Energii to oni mają sporo – to trzeba przyznać…
Nieco senni, wzięli udział w porannym rozruchu. Zajęcia taneczne odbyły się dziś wcześniej. Pan Adam, z wielkim zapałem uczy nasze pociechy coraz to nowszych technik tańca. Druga grupa z Panią Pauliną wyrażała swoją ekspresję na łonie natury. Przy dźwiękach muzyki powstawały małe dzieła, które zapewne znajdą szczególne miejsce w Waszych domach.
Lubimy spełniać ich życzenia. W końcu chcemy żeby czuli się jak u siebie… Jednym takim marzeniem jest zjazd naszą piekielną tyrolką ; coś co uwielbiają! Wszystkiemu towarzyszy ogromna radość, ekscytacja i nutka adrenaliny. Nie zapominamy oczywiście o ich bezpieczeństwie.
Dzisiejszy obiad okrzyknąć można prawdziwą ucztą. Nigdy dotąd żadna grupa tyle nie zjadła. Zazwyczaj w czwartki jest pizza. Tak też było i dzisiaj. Według naszych obliczeń zwykle wydajemy około 80 kawałków pizzy na 22 osoby. Średni wynik – 3,63. Uwaga, uwaga… Dziś nasze dzieci zmieściły w swoich żołądkach aż 150 kawałków przepysznej pizzy, a obiad trwał magiczne półtorej godziny. O wynik nie trudno… 6,81 (!) Dodam, iż nie każdy zjadł 2 kawałki pizzy. A to wskazuje na jeszcze większą średnią. Ale nie o statystyce dziś.
Po południu odbyła się rehabilitacja, a ze względu na sprzyjającą pogodę wykorzystaliśmy w pełni wszelkie możliwości aktywności ruchowej. Od pieszych wędrówek, po biegi, siatkówkę, piłkę nożną i trampolinę.
Ahoj! / Kamil
środa, 15 sierpnia 2012
Deszczowa pogoda sprzyja zwiedzaniu. Byliśmy w Krośnie. Chociaż ja i moja rodzina od pokoleń mieszkała w Warszawie, to z jakiegoś względu zachwycam się tym miasteczkiem, które przejazdem zwiedzałam w 1979 roku. Już wtedy zakłuło mnie coś w serce. To taki spokój, tak ładnie, czysto, ludzie mieszkają w ciszy a ja w takim ulu, jakim jest Warszawa. Zaczęłam marzyć, aby kupić sobie mały domek na wakacje. W 1988 roku kupili domek, w okolicy zamku Kamieniec, moi teściowie. Mieliśmy gdzie jeździć na wakacje!!! Mała Zuzia ma świetne wspomnienia z dzieciństwa. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. W 1995 roku, w wyniku zbiegu okoliczności, kupiliśmy stare gospodarstwo rolne w Odrzykoniu. Bez dojazdu, za wsią, bez łazienki, z kornikami i myszami. Po roku podjęliśmy decyzję - teraz albo nigdy. Sprzedaliśmy rozpoczętą budowę domu w Łomiankach. Rozebraliśmy ruinę i zbudowaliśmy dom marzeń, dojeżdżając z Warszawy co kilka dni. Paliwo było wtedy po 1,20zł!!! Zbiegło się to z pomysłem organizacji obozów dla dzieci z gabinetu. Wynajmowaliśmy ośrodki z salą gimnastyczną. Pewnego dnia, kiedy dom był zdatny do użytku (gaz, woda), pomyślałam, że dzieci mogą przyjeżdżać do nas do domu. No i się zaczęło. Od 1998r gościmy u siebie dzieci przez całe wakacje. Historycznie ta okolica jest bardzo ciekawa. Krosno za czasów Kazimierza Wielkiego było miastem bogatym. Na zamku,jak głosi legenda, łańcuch do studni był ze złota...a to dlatego, że mieści się na byłym szlaku handlowym z południowej Europy. I dziś własnie, dzieci były w Krośnie, w muzeum, gdzie trochę mogły obcować z historią. A z ciekawostek, które powinnam zbadać: jednym z właścicieli Zamku była rodzina Kalinowskich, a mój pradziadek ze strony mamy, własnie Karol Kalinowski, dopiero po wojnie Japońsko-Rosyjskiej w Mandżurii,w której brał udział w 1905r, pojawił się w Warszawie. Może to z tych Kalinowskich??? I mój senrtyment byłby uzasadniony.
poniedziałek, 13 sierpnia 2012
13 sierpnia 2012
Wita nas jesienny, deszczowy poranek. Dzieci mrużą swoje oczy i niechętnie budzą się do życia. Pierwsza rozgrzewka to dla nich wielkie wyzwanie jak i każdy ruch, który wykonują z trudem. Na widok jedzenia każdy podnosi wysoko rękę, wciąż prosząc o dokładkę. To akurat cieszy.
Na taką pogodę mamy swoją alternatywę. Nie ma mowy o żadnej nudzie. Dzisiejszym tematem przewodnim był teatr i muzyka. Dzieci w podziale na grupy, z ogromnym zapałem uczestniczyły w warsztatach ; specjalnie przygotowanych na tę okazję.
Zaczęła grupa starsza. Pod pilnym okiem wychowawców, wykorzystaliśmy pokój muzyczny w celu przeprowadzenia pierwszej części zajęć. Ogromne wrażenie wywarło na mnie zaangażowanie tych ludzi. Muzykalność, która towarzyszyła, zapierała dech w piersiach. Udało się nawet zanucić kawałek w 4-głosie. Coś co do tej pory wydawało się nie do osiągnięcia stało się rzeczywistością. Brzmiało, słowo daję! Część aktorską zaliczyli na piątkę z plusem. Wyrażanie emocji opanowali do perfekcji.
Druga na planie stawiła się grupa młodsza. Tu nastąpiła pewna zmiana, oddychaliśmy bowiem świeżym powietrzem, wykorzystując zewnętrzną część jadalni. Takiej porcji śmiechu już dawno nie doświadczyłem. Muzykalność opanowana w stopniu bardzo dobrym zaowocowała wyśmienitym pomysłem na stworzenie czegoś własnego, czegoś co zaprezentujemy w najbliższym czasie naszej małej widowni.
Zajęcia prowadzone były na zmianę z tańcami, które są świetnym uzupełnieniem terapii pani Zosi. Efekty mogliśmy wczoraj zaobserwować na dyskotece. Był mały problem… Nie potrafiliśmy wyłonić jednego króla parkietu. Wszyscy byli fenomenalni.
Popołudniową aktywnością była wyprawa przed siebie na zmianę z rehabilitacją . Z grupą młodszą powędrowaliśmy do lasu, gdzie zrobiliśmy małą powtórkę z przyrody. Nagrodą, na którą z resztą wszyscy sobie zasłużyli była ich ulubiona gra „Amse-cabanse”. Grupa starsza udała się w stronę punktu widokowego, gdzie oprócz podziwiania krajobrazu rozegrała grę psychologiczną.
Wieczorną atrakcją była kontynuacja powyższej gry, w której nasi obozowicze zakochali się po same uszy jak i film, który oglądali z uśmiechem na twarzy. Tuż po projekcji zasnęli w swoich łózkach. W końcu tak dużo dziś się działo…
Bo nie ma nic piękniejszego od uśmiechu dziecka. Nic nie daje większej satysfakcji jak ten mały promienny uśmiech. To dla nas największa nagroda.
Kamil
IV turnus przywiózł deszcz i zimno. A nie wiedzieć czemu internet w czasie deszczu znika. Właściciel internetu powiedział, ze to mokre liście nam go zabierają. Suma sumarum odcina nas deszcz od świata. Prosimy o zaklinanie deszczu aby wyszło słońce. I będziemy w lepszym kontakcie. Póki co wszystkie dzieci zdrowe , program realizujemy i czekamy na słońce.ZG
niedziela, 12 sierpnia 2012
Uwaga III turnus!!!
Zgodnie z obietnicą zamieszczamy( z opóźnieniem z powodu baku czasu) link do waszego filmu "Ojciec Mateusz miska Spajka"
http://www.youtube.com/watch?v=1BGbAnlE32s&feature=youtu.be
Ja ubawiłam się setnie!
Dzięki dzieciaki !
Z wami można konie kraść.
ZG
sobota, 11 sierpnia 2012
SOBOTA, 11 SIERPNIA 2012
Dzisiejszego bloga pisze Janek M.(9 lat) i Magda M.(17 lat), jako że tak chcieli. Po porządnym sprzątaniu naszych pokoi podzieliliśmy się na dwie grupy, których członków „losowano” tak, by rozdzielić poszczególne osoby, i ruszyliśmy w teren. Mieliśmy być detektywami i rozwiązać po kolei zagadki, które otrzymamy dopiero po dojściu na oznaczone miejsce. Jedni poszli w pole, a drudzy (my) w las. Według Jasia, gra była beznadziejna, bo musieliśmy iść „w tą i z powrotem”, w dodatku obok odwiertów naftowych. Czuć więc było gazem, no i były pokrzywy. Ale pomysł z zagadkami, które na dodatek miały jeszcze związek z Odrzykoniem, był dobry. Dalej pisze Jakub K.(14 lat). Tak więc jak już moi poprzednicy pisali: bawiliśmy się w grę detektywistyczną, a tak między nami to gaz wcale tak bardzo nie pachniał a szyby były dodatkową atrakcją. Niestety kiedy po około trzech kilometrach dotarliśmy wreszcie do celu (dodam również że byliśmy mocno zmęczeni i w dodatku zaczęło padać) to okazało się ,że musimy się wrócić do domu dokładnie tą samą drogą. Po dotarciu na miejsce byliśmy strasznie zmęczeni, przemoknięci do suchej nitki (oczywiście żartuję) ale uśmiechnięci bo na koniec wszyscy dostali pepsi.
Następnie Zjedliśmy obiad. Była brokułowa zupa nugetsy z dodatkami (ryż ,sałata itp.). Po obiedzie jak zwykle była przerwa. Dzisiaj zmieniliśmy trochę plan dnia bo najpierw na rehabilitację poszła grupa starsza a następnie grupa młodsza. Kiedy skończyliśmy nasze zajęcia, czekała na nas miła niespodzianka ponieważ okazało się ,że wrócił pan Adam od tańców, i w związku z tym mieliśmy bardzo fajne zajęcia taneczne. Kiedy skończyliśmy zajęcia z tańca. Udaliśmy się na sale gimnastyczną i zagrałiśmy w grę pod tytułem *mafia*. Grało się bardzo fajnie gdyż nikt nie oszukiwał.
Następnie czekała już na nas kolacja złożona z Hamburgerów. Po kolacji wszyscy poszliśmy na bardzo fajny film. Kiedy skończył się film wszyscy udali się do swoich pokoi i poszli spać.
piątek, 10 sierpnia 2012
Czwartek 09 08 2012
Dziś dzień upłynął spokojnie. W czasie prac plastycznych wykonano rodzinkę z psem. Kukły już stoją i pilnują wjazdu .
Potem były podchody i emocje.
Gimnastyka po podchodach.
Ze względu na chrapanie jednego chłopca nastąpiła zmiana w pokojach. Z chrapiącym będzie spał na ochotnika Jakub. Bogu dziękuję ,że są jeszcze w śród młodych ludzi takie super jednostki. Podziwiam go za niezwykłe zrozumienie sytuacji i świetną postawę.
Dziś dzieci poszły na wycieczkę na zamek Kamieniec.
Wszyscy jak jeden mąż bez ociągania.Super!.
Warunkiem mojej terapii jest właśnie chodzenie.
Pozdrowienia dla rodziców. Wszyscy zdrowi i nie tęsknią za bardzo.
ZG
środa, 8 sierpnia 2012
Dzień pierwszy oficjalnie mogę uznać za zakończony. Dzieci spokojnie zasnęły w swoich łóżkach, a plan dnia został zrealizowany w 100 %.
Mówią, że początki bywają trudne… Integracja z grupą IV turnusu wakacji w Piekle to czysta przyjemność. Mówię szczerze. Poranny rozruch połączony został z grą poznawczą, której wtórował głośny, szczery śmiech i świetna atmosfera.
Podczas śniadania kierownik obozu – pan Erwin, zapoznał uczestników z regulaminem, który obowiązuje w naszym domu. Sprzeciwu nie było, zaakceptowanych 10 punktów weszło w życie.
Kontynuując integrację zaserwowaliśmy naszym szkrabom małą wycieczkę po Piekle. Tak też poznali miejsca, z których będą korzystać w czasie wypoczynku m.in: basen, trampolina, tyrolka, boisko do siatkówki, boisko do piłki nożnej i wiele, wiele innych.
Posiłki są dla nich ważnym elementem. Widać to na pierwszy rzut oka. II śniadanie i obiad spożyli z tak ogromnym apetytem, że nic tylko się cieszyć. Piszę tu szczególnie do rodziców, którzy troszczą się o swoich małych niejadków. Wszystko jest pod kontrolą, nigdy głodny chodził nie będzie! Obiecuję.
Rehabilitacja z panem Łukaszem, pierwsze koty za płoty i już wiemy nad czym trzeba będzie popracować. Nie ma obaw, wszystko pójdzie w dobrym kierunku, w końcu są pod dobrą opieką. Pani Zosia czuwa…
Wolne chwile spędziliśmy dziś przy trampolinie, na kocach jak i na boisku do piłki nożnej. Wysportowane te dzieci także są. Nie brakuje im chęci i zapału. Oby tak dalej!
Po kolacji przyszedł czas na wieczorną toaletę. Stan czystości oceniam na ocenę bardzo dobrą. Ostatnim punktem programu przed snem była projekcja filmu: „ Asterix i Obelix na olimpiadzie” To tak a propos igrzysk, które właśnie trwają w Londynie.
Kamil
Po dłuższej przerwie postanowiłem wrócić, choćby sporadycznie, do pisania. Nie wiem, czy z przyzwyczajenia, czy też może z nagromadzenia nieuwolnionych spostrzeżeń. Wpisy Kamila oddają z kronikarską wiernością, co się u nas dzieje, ja natomiast zawsze starałem się unikać takiego przekazu szukając interesujących tematów w interpretacji otaczających nas zjawisk. Wpływ mogło mieć też „zużycie się” codziennych opisów – bo ile można.
A wracając do wpisu Kamila, a konkretnie – tytułu filmu, jako absolwent AWFu chciałbym zwrócić uwagę, że olimpiada jest czteroletnim okresem pomiędzy igrzyskami, a to, gdzie był Asterix i Obelix, to są właśnie igrzyska.
Wciąż trzymając się wpisu Kamila, w jednej z kart pobytu znaleźliśmy informację, że dziecko to – NIEJADEK. Oświadczam, że nie dało się tego, jak dotąd, zauważyć.
W dalszym ciągu twierdzimy, że nie ma dwóch takich samych turnusów. Żywioł, którym są dzieci, rządzi się swoimi prawami a ilość czynników decydujących o funkcjonowaniu grupy jest tak duża, że za każdym razem wychodzi coś innego. Podobno jak się zmiesza wszystkie kolorowe farbki, to wychodzi coś żałośnie szarego. Mieszanie dzieci daje odwrotny skutek. Za każdym razem uczymy się też czegoś nowego. Czego nauczymy się teraz? Lekcja już się rozpoczęła.
Ostatnio stwierdziliśmy, że dramatycznie obniżył się poziom umiejętności muzycznych dzieci. Nie myślę o umiejętności skomplikowanej gry na instrumencie, ale o zwykłym zaśpiewaniu najprostszej piosenki. DZIECI STRACIŁY SŁUCH!!!! Co jest przyczyną masowego zjawiska głuchoty muzycznej? Stawiam tezę, że wszechobecna muzyka mechaniczna, odtwarzana zawsze i wszędzie i płynąca w kierunku DO głowy. Ten szlak jest tak już przetarty i ruchliwy, że w wszystko, co próbuje płynąć w drugą stronę, ma pod prąd. Jeśli ktoś ma inny pomysł na rozwiązanie zagadki, proszę i komentarz. Słyszałem, że są kłopoty z zalogowaniem się i zamieszczaniem wpisów na blogu. Spróbujemy to sprawdzić – tylko czas, czas!!!!
Erwin Gorczyca
wtorek, 7 sierpnia 2012
Uwaga!
Czy przypadkiem ktoś przez pomyłkę nie zabrał butów górskich Michała?
Proszę o sprawdzenie , były za kostkę granatowo-szare.
poniedziałek, 6 sierpnia 2012
6 sierpnia 2012
Dzieciaczki już śpią. Pora na małe podsumowanie…
Złote dzieci – tyle mogę powiedzieć jako wychowawca. Ze szczerym sercem, bez zbędnej kurtuazji.
Zacznę od posiłków, które spożywali w błyskawicznym tempie, prosząc wciąż o dokładki. Momentami nie nadążaliśmy za apetytem tych małych potworków jak i staraliśmy się spełnić każde ich życzenie wypowiadane często z uśmiechem, którego nie łatwo zapomnieć. Kucharki stanęły na wysokości zadania. Wszystkim smakowało!
Zajęcia artystyczne z panią Pauliną były czasem ciągłej radości. Dzieła, które powstawały mam nadzieję zajmą specjalne miejsce w Waszych domach.
Rehabilitacja gdzie dzieci wytężały swoje mięśnie i pracowały ponad normę, czego efekty mogliśmy dziś podziwiać na własne oczy, a dodam iż efekty są rewelacyjne.
Pokazy taneczne przerosły nasze najśmielsze oczekiwania – a poziom kwalifikował się pod program rangi tanecznej z najwyższej półki.
Ostatnie chwile dzieci spędziły w miejscach, które najbardziej pokochały. Trampolina, basen, boisko do siatkówki, piłki nożnej no i oczywiście nasza sala gimnastyczna. Pokaz zdjęć przywołał wspomnienia… Radości nie było końca.
III turnus dobiega końca i spokojnie zasługuje na ocenę bardzo dobrą! Już za Wami tęsknimy oczekując Waszego powrotu. Pamiętajcie iż nasze Piekło zawsze będzie Waszym 2 domem.
niedziela, 5 sierpnia 2012
3 sierpnia 2012
Inspirująco artystyczny dzień? Zdecydowanie! Od samego rana stres, radość ale i niepewność… Studio Nagrań i wycieczka do pięknego Krosna. Każdemu z nas zależało na tym by płyta wypadła świetnie.
Nie każdy z nas dysponuje wielkim talentem, ale za to nadrabiamy wielkimi chęciami. Z tego powodu przyszło nam się świetnie razem bawić. Już na miejscu sytuacja nieco się rozładowała, kiedy to zza ściany słychać było pierwsze dźwięki śmiechu i nutki płynące z naszych wnętrz.
Bogaciło nas to w wielkie poczucie dumy, przecież w końcu w jakimś stopniu przyczyniamy się do rozwoju Waszych pociech. Płyta nagrana? Pora wyruszyć na miasto!
Szał zakupowy dzieci to coś co uwielbiam. Takie iskierki w oczach… „ A dla mamy to! ” „ A dla taty to! ” „ A bratu kupiłem to! ” Radości nie było końca…
Po obiedzie, tradycyjnie rehabilitacja z Panem Łukaszem, ta ostatnia, nieco sentymentalna już… Wieczorną atrakcją była dyskoteka. I tu kolejny powód do dumy. Tak świetnej zabawie już dawno nie wtórowała taka radość. Aż i mnie porwało do tańca!
Wieczory są coraz cichsze, dzieci szybko zasypiają, to chyba najlepszy dowód na to, że zajęć w ciągu dnia jest sporo i to, że korzystają z nich tak otwarcie i pełną parą owocuje w dobry, lekki sen…
Oby i taki był dla nas.
4 sierpnia 2012
Igrzyska Olimpijskie. Taką tematykę prezentował dzień dzisiejszy. Już od samego rana drużyny w bojowym nastawieniu prezentowały swoją broń. Naprzeciwko sobie stanęły „ Przemaski ” z kapitanem Przemkiem zwanym Markiem i „ Szybka noga ” na czele z dowódcą Mateuszem Cedro.
Rywalizacja była wyczuwalna, emocje sięgały zenitu, a poziom zadziwiająco wyrównany. Jedynym momentem spokoju był czas posiłków. Wtedy to staraliśmy się wygenerować swoje siły.
Pani Karolina zaopatrzyła nas w przepyszne kanapki, syty obiad i pyszny podwieczorek. O kolacji już nie wspomnę, gdyż była to wisienka na torcie.
Rywalizację rozpoczęła sztafeta, po której nastąpił bieg powszechnie zwany niewidomym. Hula – hop, piłka nożna i siatkówka, skok w dal i turniej piłkarzyków to tylko nieliczne z zadań, którym musiały stawić czoła nasze pociechy. Czy dali radę? Absolutnie!
Drużyna Mateusza nieco wysunęła się na prowadzenie i z pozytywnym rezultatem zakończyła turniej zyskując laur zwycięstwa.
Wieczorną atrakcją było ognisko i wspólne nocowanie w namiotach. Radości nie było końca. Mam wrażenie, szczere i nieprzesadzone, iż miejsce zwane Piekłem dla nich jest Rajem. I chyba nie przyjdzie im łatwo odjechać. Wspólnie tworzymy przecież jedną, wielką rodzinę…KM
piątek, 3 sierpnia 2012
Dzień 8, turnus III
Tego ranka było trochę inaczej niż zwykle –razem z dziewczynami spałyśmy jak zabite, przez co prawie się spóźniłyśmy (prócz mnie) na rozruch. Po rozgrzewce poszliśmy na śniadanie (oczywiście nie obyło się bez wylewania napoi ;D ). Po śniadaniu dziewczyny robiły korale, a chłopaki pływali w basenie, potem była zamiana i dziewczyny poszły na basen, a chłopcy kleili modele samolotów. W czasie, gdy chłopcy byli zajęci tymi środkami transportu, my graliśmy w karty „UNO” na kocach przy basenie i pływaliśmy. Była to świetna zabawa. Dzisiaj na obiad była pizza. Po obiedzie dziewczyny poszły na męczarnie z panem Łukaszem, czyli ćwiczenia, a chłopcy poszli na aerobik w basenie. Po podwieczorku była zmiana i chłopcy w pocie czoła ćwiczyli, a dziewczyny tańczyły i wykonywały ćwiczenia w wodzie. Bardzo podoba mi się nasz układ, który zaprezentujemy w poniedziałek wszystkim obozowiczom. Po zajęciach poszliśmy na sesję zdjęciową. W czasie kiedy poszczególne osoby miały robione zdjęcia, graliśmy w siatkówkę. Niestety drużyna której byłam kapitanem przegrała. Ale to nic, liczy się dobra zabawa. Po kolacji zaczęły się przygotowania do wieczornego konkursu na Miss i Mistera Piekła połączonym z konkursem talentów. Zaszczycił nas swoją obecnością sam Justin Bieber! Było pełno talentów: pływanie, piłka nożna, wspinanie się, gimnastykowanie, tańczenie, rysowanie, granie w szachy, śmianie się, robienie „poker face”, a nawet bycie samym sobą. Gdy nadeszła moja kolej, powiedziałam, że moim talentem jest taniec i pisanie opowiadań. Tak oto zostałam „zmuszona” do pisania bloga dzisiaj. Vice Miss Piekła została Lidzia, która zaprezentowała krótki układ taneczny, a Miss Piekła została Emilka, która mruczała, co doprowadziło jury do łez. Vice Misterem Piekła został Franek, który zaprezentował grę w piłkę nożną , a Misterem Piekła został Justin Bieber, czyli Mateusz, który świetnie go udaje. Chciałam sobie zrobić z nim zdjęcie, ale niestety mi uciekł ;(
Na jutro mamy zaplanowane spanie w namiotach i mam nadzieję, że będzie to tak samo udany dzień jak dzisiejszy.
Pisała Zuza wraz z małą pomocą Olgi, Olka i Janka.
czwartek, 2 sierpnia 2012
Drogi Czytelniku!
Posłuchaj koniecznie tej piosenki - http://www.youtube.com/watch?v=mN_tgcEclPY, nim zaczniesz lekturę dnia dzisiejszego!
Otóż ten dzisiejszy był pełen radości, energii i zapału do zdobywania szczytów, dotąd nieodkrytych.
Poranna gimnastyka to kanon naszych spotkań tu w Piekle. Śniadania z dnia na dzień zaskakują coraz bardziej, bo oprócz pysznych kanapek mamy grzanki, tosty i inne smakołyki zamawiane na specjalne życzenie. Zasada jest prosta – każdy je to, co lubi.
Pogoda pozwala nam na realizowanie coraz to ciekawszych pomysłów. Choćby dziś – zwartą gromadą wybraliśmy się na zamek. Odpowiedni ubiór, obuwie, preparaty na insekty, bidon z wodą, i oczywiście jedzenie. Komu w drogę? Temu czas!
Dzieci bardzo chwalą sobie dłuższe spacery, narzekania dużo nie było, a wszystkim dopisywał odpowiedni, dobry nastrój. Zwiedzanie zamku i muzeum było nie lada atrakcją, już nie wspomnę o posiłku, przecież wszyscy kochamy jeść.
Po powrocie pani Tereska czekała na nas z przepysznym obiadkiem. Nasze oczekiwania były spore ( w końcu byliśmy zmęczeni ) jednakże i tym razem nasza niezastąpiona kucharka dała radę. Tak dobrego obiadu już dawno nie jadłem.
Pani Monika i pan Łukasz bardzo chwalą sobie pracę z grupą, a gołym okiem widać postępy. Mówię szczerze- zdolne te Wasze bestie!
Pani Paulina nieco później zaczęła zajęcia, bo o godzinie 18. Motyw zajęć bardzo przypadł dzieciom do gustu jak i mnie samemu. „ Interpretowanie muzyki i wyrażanie ekspresji przy użyciu farb ” Arcydzieła na miarę Picassa… Powtórzę po raz kolejny, zdolniachy!
Kolacja – tosty i herbatka, a później boisko. Piłka nożna to też już nasza tradycja. Na pochwałę zasługują wszystkie dzieci, a w szczególności Gutek, Franciszek i Olga.
Wieczorną atrakcją była Familiada. Śmiechu co niemiara, a zwycięska drużyna „ Zastępcza” bo tak się nazywała w nagrodę poleci na Bahamy.
Drodzy Czytelnicy.
Jeżeli podoba Wam się to, co piszemy lub chcecie w jakiś sposób wyrazić swoją opinię, zasugerować coś lub wspomóc nas chociażby dobrym słowem, prosimy o komentarze pod wpisem. Ułatwi nam to w jakiś sposób kontakt, a Wasza aktywność zapewne wpłynie na chęci, które będziemy wkładać w kreowanie bloga.
Serdecznie pozdrawiam w imieniu swoim jak i organizatorów życząc dobrej nocy.
wych. Kamil
środa, 1 sierpnia 2012
Mamy dziś piękny dzień. Pewnie będzie wycieczka na zamek. Jest to super spawa obcowania na żywo z historią Polski. Ale nie uprzedzajmy faktów.
Wczoraj cały dzień miedzy zajęciami gimnastyki i tańca, był kręcony film fabularny z udziałem Ojca Mateusza, który przybył na swoim rowerze z pobliskiego Sandomierza .Gra aktorska i kostiumy mistrzostwo świata! Prapremiera odbyła się wczoraj. Śmiech i emocje, które towarzyszyły produkcji i projekcji , po zamianie np. na prąd , oświetliłyby całą Warszawę przez rok!!!
Ja mało co nie " zdechłam" ze śmiechu. Mam nadzieję , że i dla postronnych będzie się z czego pośmiać., gdy film zamieścimy na youtube.ZG
Wczoraj cały dzień miedzy zajęciami gimnastyki i tańca, był kręcony film fabularny z udziałem Ojca Mateusza, który przybył na swoim rowerze z pobliskiego Sandomierza .Gra aktorska i kostiumy mistrzostwo świata! Prapremiera odbyła się wczoraj. Śmiech i emocje, które towarzyszyły produkcji i projekcji , po zamianie np. na prąd , oświetliłyby całą Warszawę przez rok!!!
Ja mało co nie " zdechłam" ze śmiechu. Mam nadzieję , że i dla postronnych będzie się z czego pośmiać., gdy film zamieścimy na youtube.ZG
Subskrybuj:
Posty (Atom)