środa, 18 lipca 2012

17 lipca 2012 Kolejny dzień naszego egzystowania w tym cudownym miejscu zakończył się dokładnie przed momentem. Dzieci szczęśliwe i spełnione zasnęły w swoich łóżkach. Wróćmy jednak do początku… Po rześkiej pobudce i porannym rozruchu dzieci zawitały w jadalni. Ich apetyt rośnie z dnia na dzień i sam niedowierzam, że nie trzeba ich specjalnie namawiać na kolejną porcję smakowitego „ amu ” Nasze małe potwory tak bardzo rozkochały w sobie teatr… Nie byliśmy w stanie im odmówić. Przygotowaliśmy kolejną porcję warsztatów. Starsza grupa odbyła warsztaty z emocji. Towarzyszył smutek, łzy ale i prawdziwe oczyszczenie. Myślę, że każdy z nich zawalczył o marzenie, uświadomił sobie, co tak naprawdę go blokuje i spróbował tę przeszkodę pokonać. W tym samym czasie młodsza grupa rozwijała swój talent aktorski, szlifując go pod okiem pani Pauliny. Śmiech towarzyszący ćwiczeniom dało się słyszeć, aż pod Zamkiem Odrzykońskim… Popołudniowy obiad spożyliśmy w lekkim stresie. Każdy rozmyślał o nadchodzącym przedstawieniu, który swoją premierę miał mieć wieczorem. Najpierw jednak nastąpiły tańce i rehabilitacja, nieodłączny element naszych obozowych przygód. Próba generalna i wszyscy już stoją na scenie. Przedstawienie pora zacząć! Historia o Piekle, tym prawdziwym, o relacji łączącej organizatorów naszego wypoczynku jak i samej kolonii i to wszystko w formie kabaretu nie z tej ziemi. Tym razem śmiech było słychać daleko za zamkiem. (Czy przypadkiem i u Was nie dała się słyszeć fala radości, którą zaserwowała nam szczególnie pani Zosia jak i jej małżonek?) Konaliśmy, inaczej tego nie nazwę. Wszyscy jak makiem zasiał. Jedne po drugim. Mordki kochane tak się cieszyły… Dla nas, którzy to przygotowywali była to najpiękniejsza chwila i wielki powód do dumy. Warto… dla takich chwil, warto! wych. Kamil i Paweł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz