sobota, 28 lipca 2012

Dzień 4, turnus III Wraz z moimi współlokatorkami zbudziłyśmy się jak zwykle przed czasem i rozpoczęłyśmy nowy dzień, w którym czekało na nas wiele ciekawych zajęć i zabaw. Najpierw poszliśmy na rozruch, a potem zjedliśmy pyszne śniadanie. W między czasie pan Kamil ogłosił wraz z panią Paul(in)ą zwycięzców konkursu wojny płci. (dziewczyny – chłopcy). Okazało się, że dziewczyny mimo braku mocnych mięśni i zręczności, umieją pokonać chłopców. (Dziewczyny rządzą ! :D) Dostałyśmy nagrodę w postaci lizaków, które musiały nas zachęcić do dalszego zajęcia czyli malowanie na szkle. Większość osób malowała trollface – twarz komiksową, która pokazuje uśmiech, jednak były osoby, które wybierały losowo wzięty rysunek i brały się do roboty. Z początku wydaje się to proste, jednak trzeba mieć cierpliwość (szczególnie gdy farba nie chce wylecieć z tubki). Po dłuższej pracy wszyscy poszli na górę, aby odpocząć, zjeść drugie śniadanie i wysłuchać wykładu pani Zosi na temat dzwonienia do rodziców. Gdy dziecko tęskni i dzwoni co chwilę do rodziców, którzy są oddaleni o 360km , nie nawiąże prawidłowych relacji z oddalonym o metr wychowawcą i nigdy nie zintegruje się z obecnymi kolegami. Gdy pani Zosia skończyła, nasz opiekun – pan Kamil wypytywał wszystkie osoby co chcą robić podczas aktywnego, ciepłego popołudnia. Większość była za tym by iść na basen, jednak okazało się, że woda jest jeszcze za zimna by chociażby zamoczyć w niej nogi, dlatego postanowiliśmy iść za dom i poskakać na trampolinie lub pogadać między sobą. Chłopcy jak zwykle grali w piłkę na trampolinie . Ja natomiast byłam mile zaskoczona spędzeniem tego popołudnia wraz z dziewczynami, które pokazały mi nową grę karcianą – kent. Grałyśmy praktycznie cały czas. Zdarzyło się nawet, że dwóch chłopaków dołączyło do nas ;) . Niestety dobra zabawa szybko mija i musieliśmy wracać na obiad, po którym rozpoczęły się zajęcia rehabilitacyjne z panią Zosią i tańce z panią Moniką. Po podwieczorku rozpoczęły się podchody. Po wybraniu osób do drużyn, musieliśmy odczekać 10 minut, aby przeciwna drużyna zdążyła umieścić zagadki i wskazówki, które czasami okazywały się mylne. Po długim błąkaniu się po lesie musieliśmy wrócić na miejsce obozu, na basen, w którym osoby z przeciwnej drużyny wraz z ich opiekunem – panią Pauliną nabrali pana Kamila, mówiąc, że w wodzie jest kolejna wskazówka. Po dłuższych namowach, udało się go przekonać by wszedł do wody, jednak gdy wyszedł, za karę podbiegł do pani Pauliny i ją przytulił będąc w mokrym ubraniu. Muszę przyznać, że było to dość ciekawe widowisko ;D. Potem skierowaliśmy się do jadalni, na kolację przyrządzoną przez panią Karolinę. Spożyty posiłek dodał nam energii na mecz piłkarski oraz partyjki w kenta. Emocje były duże, że aż dziewczyny (wraz ze mną) piszczały wniebowzięte. Tak naprawdę chłopcy nas zaczepiali udając, że niosą pająka na nasz koc. W końcu nie wytrzymałam, wzięłam bluzę i ganiałam za nimi przez prawie pół boiska, by ich ostatecznie odgonić od nas i spokojnie pograć. Drużyna Mateusza wygrała mecz, a u dziewczyn wygrała Zuzia wraz z Dianą. Przed powrotem do domu, pan Kamil odznaczył (inaczej pochwalił) chłopców, którzy szczególnie wyróżniali się w piłce nożnej oraz niektóre dziewczyny, które także w niej uczestniczyły. Dodatkowo nasz wychowawca założył się z panią Pauliną, że jeżeli strzeli mu gola, cisza nocna zacznie się dopiero od godziny 22:10. Na szczęście nasza faworytka trafiła i wygrała zakład, po czym w końcu wróciliśmy do domu, zmęczeni po całym dniu pełnym wrażeń. Tak oto kończę pisać ten wpis, bo napisałam wszystko co dzisiaj się wydarzyło i uważam, że na dzisiaj już wystarczy  Pozdrawiam moich rodziców, siostry i dziadków, którzy siedzą prawie 500 km ode mnie :D :* Oraz pozostałych rodziców  Pisanie: Olga Jankowska Pomoc i towarzyszenie: Mania Siudek, Kacper Szeląg oraz Olek Gryczka Wszystkim obecnym dziękuje i dobranoc  The end

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz