czwartek, 19 lipca 2012

18 lipca, środa Zmęczenie daje o sobie znać, nasze małe potworki już leżą w swoich łóżkach. Bajka dotąd czytana tak długo, dziś swój rozdział zamknęła już na pierwszej stronie. Początek dnia, nieco chłodny – lekki rozruch, mały sprint i pełne talerze jedzenia. Jak już wspominałem, apetyt rośnie z dnia na dzień. A przy śniadaniu? Niespodzianka! Odwiedził nas Sanepid. Mała kontrola na początek dnia obudziła tych, którzy jeszcze zasypiali nad talerzem. Dzieci stanęły na wysokości zadania. Schludnie posprzątane pokoje, zaścielone łóżka i brak powszechnie zwanego „ nieporządku ” sprawiły iż test zdaliśmy na ocenę pozytywną. Następnie pani Paulina zaserwowała dzieciom zabawę w postaci malowania na szkle. Myślę, że ten element powoli staje się tradycją wakacyjnych przygód w Piekle. Co powstało? Niesamowite arcydzieła. Od mini – portretów po krajobrazy i abstrakcje na miarę Picassa. Praca wymaga poświęceń. Nasze maluchy pobrudzone, spędziły długie chwile w łazience, gdzie pod okiem pana Przemka skrupulatnie pozbywały się pozornie niezmywalnej farby. Pani Tereska po raz kolejny zaskoczyła dzieciaczki. Przygotowała pyszną zupę neapolitańską i nóżki z Kentucky. Deser doprawił o wniebowzięcie. Jabłka zatopione w masie budyniowej i polane wybornym sosem były niczym wisienka na torcie. Rehabilitacja to ważna sprawa i jak mówi nasza Zosia – „ dała w kość ” Maluchy robią duże postępy i rezultaty już niedługo będzie można zaobserwować. Ćwiczenia taneczne to czysta przyjemność. Układy, które powstają z dnia na dzień wyglądają coraz lepiej. Wolna chwila i sprzyjająca popołudniowa pogoda pozwoliły na małą wycieczkę do lasu. Nie obyło się bez zabaw i radosnej atmosfery. Kleszcza nikt nie złapał. Oczywiście rozegraliśmy wieczorny meczyk na naszym boisku i tuż po kolacji zakończyliśmy dzień wspólnym turniejem Familiady. Rodzinnie się u nas robi, coraz cieplej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz