poniedziałek, 2 lipca 2012

Niedziela 1 lipca 2012


Początek wakacji jest zawsze okresem najintensywniejszej pracy, związanej z końcówką przygotowań i przyjazdem pierwszej grupy. Wszystko liczone jest na minuty, prace wykonywane są według ważności a nie logiki organizacyjnej. I żeby nie wiem jak wcześnie zacząć działać, to końcówka zawsze wygląda tak samo. W tym roku, na to wszystko nałożyły się problemy z internetem. Mieszkając na tzw. „zapleczu” (czy to dobre słowo?) mamy słaby zasięg wszystkiego, co w ogóle ma  zasięg. I nagle w połowie czerwca sygnał osłabł tak bardzo, że nieodzowne narzędzie przestało działać. W panice zaczęło się poszukiwanie rozwiązania. Wycięcie wszystkich  drzew w okolicy, które urosły tak bardzo, że zablokowały sygnał, byłoby najszybszym wyjściem, ale z różnych względów jest nierealne. Poszukiwanie rozwiązania skończyło się właśnie przed chwilą tzn. w niedzielę wieczorem i mogę zacząć pisać opóźnionego bloga. Wprawdzie coś tam pojawiało się i znikało, ale nie panowaliśmy nad tym i mam nadzieję, że już nic nie będzie nam przeszkadzać w pracy.
Wróćmy zatem  do dnia, w którym dzieci dojechały do przysiółka Piekło w Odrzykoniu. Jeśli ktokolwiek myśli, że Piekło jest nazwą wymyśloną przez nas, odsyłam do historii opisanej gdzieś w poprzednich latach bloga. Podróż, nieco dłuższa niż planowaliśmy (piątek po południu!!) minęła bezproblemowo, podobnie jak zakwaterowanie i podział na pokoje. Ostatecznie o godzinie 23.00 wszyscy byli w łóżkach.
Następny dzień zapełniony był wszystkimi działaniami organizacyjnymi, zapoznaniem z kadrą, okolicą, współuczestnikami, regulaminami, pomieszczeniami i minął błyskawicznie. Wobec tego, że w niedzielę nie było jeszcze po czym odpoczywać, ten dzień (niezgodnie z naszymi zwyczajami) był prawie jak dzień powszedni. Czyli realizowaliśmy zajęcia (tańce i gimnastyka) chroniąc, na ile się dało, dzieci przed upałem. Temperatura 32 stopnie uniemożliwia piesze wycieczki i intensywny ruch w ciągu dnia. Siłą rzeczy zamieniamy się powoli w stworzenia wodne do tego stopnia, że nawet dzisiejsze tańce prowadzone były w basenie. Waterrobik znany jest nam już od ubiegłego roku!.
Zgłosiły się osoby chętne do pisania naszego pamiętnika. Być może jutro usiądą przed klawiaturą i przejmą ode mnie część tej pracy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz