czwartek, 17 lutego 2011

16 lutego, środa
Skończyły się słoneczne dni i dzisiejsza aura zaczęła przypominać normalną zimę. Przy niewielkim mrozie, prószącym śniegu i słabym wietrze dzień był bardzo przyjemny. Jak zwykle spędziliśmy go na nartach od 11 do 16. Zajęcia na stoku rozpoczynamy od rozgrzewki, podziału na dwie grupki (codziennie inne) i zjazdu „zapoznawczego”, który ma nas zaznajomić z warunkami na stoku. Do godziny 13.20 jeździmy ćwicząc elementy techniki. Naszym celem jest nauczenie skrętów krótkich, pojęcie to, pochodzące z systematyki narciarskiej, zawiera w sobie mnóstwo rodzajów skrętów i technik. A mówiąc prościej, jest podstawą umiejętności wszechstronnego narciarza. Ćwiczenia staramy się prowadzić w taki sposób aby nie znużyć naszych małych adeptów i przeplatać je jazdą, którą kochają najbardziej. Postępy wydają się powolne i prawie niezauważalne, ale to pozory. Następuje w końcu dzień, kiedy gromadka zaczyna prezentować wysoki poziom umiejętności. Ten wysoki poziom oznacza bezbłędną jazdę na swoim etapie rozwoju narciarskiego. To nasze zadanie – wyeliminować błędy i ustawić narciarzyka w dobrej pozycji do dalszego rozwoju. Jeśli dziecko kontynuuje naukę u nas przez kilka kolejnych zim, zazwyczaj osiągamy sukces i duma rozpiera serce kiedy grupa jadąc śmigiem w ślad, mknie szybko i bezpiecznie po stoku. Ale…. rozgadałem się a skończyliśmy na 13.20, o tej porze mamy półgodzinną przerwę na posiłek, wypoczynek i ogrzanie się. Po przerwie jeździmy dalej kończąc dzień jazdą swobodną, czyli w dwu – trzyosobowych grupkach bez naszego gadania a jedynie pod kontrolą z trochę większej odległości. Oooo!!! – to kochają jeszcze bardziej. Tak nadchodzi godzina 16, o której ładujemy się do busa wiozącego nas do Piekła. Ostatnie dwa dni bus dał radę podjechać pod sam dom, co nie często zdarza się zimą. I obawiam się, że jutro ta sztuka uda mu się ostatni raz. Nadchodzą opady śniegu i będziemy musieli wykorzystywać samochody z napędem 4x4, żeby towarzystwo nie musiało chodzić na piechotę ostatniego odcinka ze wsi do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz