Trzeci dzień, wtorek 16 sierpnia 2011
W nocy obudziła nas potężna ulewa i przechodząca gdzieś w oddali burza. Na szczęście, po porannej mżawce nastał całkiem ładny dzień. Patrząc na długoterminowe prognozy pogody, był to ostatni deszcz w te wakacje. Jedno zjawisko zaczyna nam trochę przeszkadzać – szczególnie wieczorami – komary, których do tej pory u nas nie było. Są gatunkiem rzadko występującym w tych stronach i myślę, że mieszkańcy np. Warszawy bardzo chcieliby mieć taki z nimi problem, jak my. Siedzę teraz przy otwartym na oścież balkonie (godzina 22.00) i żaden mnie jeszcze nie zaatakował, ale wieczorem podczas działań na tyrolce, próbowały nas kąsać
Zapewne ktoś mógłby się zastanawiać, o czym ten facet pisze, nie ma innych problemów, tylko komary? No właśnie, jak na razie, na tym turnusie nie ma innych problemów. Kogoś bolał nadgarstek, więc zdiagnozowaliśmy problem w szpitalu i okazuje się, że problemu nie ma. Ból powinien niedługo ustąpić. Grupa integruje się w szybkim tempie (tym bardziej, że większość to starzy znajomi) i chyba stworzą sympatyczną ekipę, w której nie będą rodzić się sztuczne problemy – jak to czasem bywa. Nasz największy wróg – tęsknota, też jeszcze się nie uaktywnił. Nasze pociechy już są w łóżkach i sądząc po ciszy w pokojach, zmęczone całym, aktywnie spędzonym dniem, szybko usną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz