Dzień piąty, szósty i siódmy, 18 – 20 sierpnia
Seria drobnych wydarzeń zaburzyła regularność wpisów. Zaczęło się od czasowego „zaginięcia” aparatu fotograficznego, który w cudowny sposób odnalazł się sam, pomimo wcześniejszego, wielokrotnego przeszukiwania całego domu. Mamy sobotę, jest wieczór i wszystko wróciło do równowagi. Na naszej sali gimnastycznej trwa dyskoteka, za oknem grają świerszcze, nieco podziębione chłodniejszymi ostatnio nocami. Na niebie resztki czerwonego zachodu słońca a w kalendarzu rozpoczął się ostatni tydzień naszych pracowitych wakacji. Ostatnie dni były bardzo ciepłe i jedynie dzisiaj zrobiło się trochę chłodniej, zaś wczorajsza, wieczorna burza odstraszyła amatorów biwakowania w lesie. Muszą poczekać do jutra.
Zapewne już wspominałem kiedyś, że każda grupa ma swoją specyfikę i różni się od pozostałych. Jednym z przykładów na działanie tego zjawiska jest np. boisko do siatkówki, które rok temu zaczęło funkcjonować koło domu i przez całe poprzednie wakacje było wykorzystane najwyżej dwa razy. W tym roku jest eksploatowane w każdej wolnej chwili i bez namawiania z naszej strony. Obecny turnus zagospodarowuje sobie każdy moment pomiędzy zajęciami i robi wrażenie, że codziennie brakuje im kilku godzin dnia aby nacieszyć się swoim towarzystwem. Ta uwaga dotyczy raczej starszej części uczestników. Mamy tez młodszych, którzy zdobywają dopiero umiejętność przebywania i współdziałania w grupie. Są bardzo dzielni i dają sobie radę. I , co bardzo ważne dla rodziców a nam ułatwia życie, są po prostu grzeczni.
Za nami pierwszy tydzień turnusu. Myślę, że był dla wszystkich męczący fizycznie. Jutrzejsza niedziela da nam trochę odpocząć od codziennych zajęć. Jutro , poza niezbędnym minimum, nie mamy przewidzianych żadnych działań . Odpoczywamy bawiąc się na luzie jak kto ma ochotę. Czyli dzieci decydują co będą robić. Jedyni poszkodowani w tych warunkach, to grupka Intensywnie Walczących ze Skoliozą. Im chyba gimnastyka się nie „upiecze”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz