piątek, 12 sierpnia 2011

Dzień 12, piątek 12 sierpnia
Dzisiejszy dzień był jedynym z najbardziej pracowitych dni jak dotąd. Już od rana czekały na nas tańce i ćwiczenia. Ten poranny czas został spędzony bardzo aktywnie, dopinaliśmy mianowicie na ostatni guzik nasze układy taneczne i kręgosłupy. Pokaz taneczny rozpoczął się tuż po drugim śniadaniu. Najpierw byliśmy my, czyli starsi. Zatańczyliśmy po trzy krótkie tańce: cha-cha, samba i jive, w tej kolejności. Później przyszła kolej na maluszki, które popisały się z przy remixie baletu, hip- hopu i Micheala Jacksona. Potem każdy robił to, na co miał ochotę, aż do obiadu, na który były paluszki rybne i krupnik.
Kolejnym punktem programu, zaplanowanego na dziś, była odległa forma podchodów. Podzieliliśmy się na dwie drużyny, ale zamiast gonić siebie nawzajem, poszliśmy w dwie przeciwne strony, by rozwiązywać wcześniej już przygotowane zadania. Zajęło nam to mniej więcej dwie godziny. Ale to jeszcze nie koniec atrakcji. Tuż po podwieczorku poszliśmy na boisko, by oglądać pokaz brazylijskich sztuk walki capoeira. Prowadzący sporo mówił o ich pochodzeniu, ale ja myślę, że to wszystko można skrócić do zwykłego stwierdzenia, że wzięło się to od afrykańskich niewolników, którzy szukali sposobu, jak się obronić przed żołnierzami. ¬Uczyliśmy się potem robić jeszcze gwiazdy i salta (po prostu staliśmy na rękach).
Na sam koniec dnia była (a w zasadzie to wciąż jest) pożegnalna dyskoteka. Nie wiem, co tam się dzieje na dole, ale wygląda na to, że dzieci się naprawdę dobrze bawią .
Zapomniałam jeszcze dodać, że tuż przed pokazem dostaliśmy nasze koszulki obozowe i to właśnie w nich tańczyliśmy. Tego roku są mocno zielone, ale prezentują się o wiele lepiej, niż tego można by się spodziewać .
Magda & Paweł

Kochane dzieciaki, bez nacisków z mojej strony, same siadają do komputera i relacjonują mijający dzień. Właśnie miałem zacząć pisać, a tu – niespodzianka! Rzeczywiście dzień był pracowity. Nie udało nam się tylko zrealizować obserwacji „spadających gwiazd”. Dzisiejszej nocy Ziemia przechodzi przez rój Perseidów (czy jak im tam) i byłaby szansa na obserwacje. Ale do tego potrzebne jest czyste niebo, którego niestety zabrakło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz