Czwarty dzień, środa 17 sierpnia
Wróciło lato. Poranek cichy i mglisty (bardzo mglisty) próbował nas oszukać, ale jest coś takiego w otoczeniu, że można być pewnym pięknej pogody pomimo złych pozorów. Wykorzystaliśmy ten dzień do wypróbowania obozowiczów, czy nadają się do pieszych wędrówek po okolicy. Niestety, niektórzy są bardzo słabi i plany odwiedzenia kilku ciekawych miejsc, musimy zweryfikować i zorganizować to inaczej. Ich słabość polega na braku znajomości zjawiska wysiłku i szybkim znużeniu, które tak naprawdę niewiele ma wspólnego ze zmęczeniem. Dostosujemy się do możliwości dzieci i spróbujemy ich powoli oswajać z większą ilością intensywnego ruchu. Jednym z bardzo dobrych sposobów jest nasza tyrolka. W jedną stronę jedzie się około dwustu metrów, ale wrócić trzeba pod górę, na własnych nogach. Kilkukrotny przejazd i powrót sumuje się na całkiem poważne przewyższenie, pokonane w sposób emocjonujący i bez narzekania. Większość naszych działań to aktywność fizyczna. W programie mamy również muzykę i plastykę, i formy teatralne, i wiele innych, ale próbujemy nadrobić zaległości w rozwoju ruchowym u naszych dzieci. Od śniadania do ciszy nocnej zorganizowane są zajęcia o charakterze ruchowym. Dopiero brzydka pogoda wygania nas pod dach i zajmujemy się czymś bardziej statycznym. W nadchodzących dniach brzydka pogoda nam nie grozi, więc w końcu mamy prawdziwe wakacje i zanosi się na to, że ostatni turnus będzie miał najwięcej słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz