czwartek, 11 sierpnia 2011

Dzień 11,
Czwartek

Po orzeźwiających porannych biegach i rozruchu jak i wielce
sycącym śniadaniu zostaliśmy poinformowani o zaplanowanej na dzisiaj
wycieczce na Prządki. Przyjęliśmy tę informację z wielkim entuzjazmem
*wklej tu sarkazm*. Wycieczka w pełni spełniła nasze oczekiwania:
przeszliśmy szmat drogi, obejrzeliśmy trzy skały po czym zaczęliśmy
tułaczkę powrotną do domu. W domu czekał na nas gorący a zarazem
wyśmienity obiad, który zjedliśmy ze smakiem (rosół i pizza). Po obiedzie
nastąpił czas na wyczekiwane przez wszystkich ćwiczenia i tańce z panem
Adamem, na których doszlifowywaliśmy nasze układy do perfekcji (załóżmy że
tak też się stało). Później nastąpiła rzecz niespodziewana. Do kolacji
została jeszcze godzina i ta ilość wolnego czasu tak nas przestraszyła, że
sami dobrowolnie zaczęliśmy grać w siatkówkę. Zanim zeszliśmy na jedzenie,
zdążyliśmy rozegrać kilka meczy. Na kolację dostaliśmy resztki pizzy i
dwie sałatki. Z braku innych możliwości zaraz potem otrzymaliśmy dokładne
wytyczne co do mycia się i zeszliśmy na salę, by obejrzeć kolejny
nastolatkowy film. Tak to wszystko dzisiaj właśnie wyglądało
.
Paweł (z małą pomocą dziewczyn)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz