Jedenasty dzień, środa 24 sierpnia 2011
Ruszamy się coraz wolniej, pijemy coraz więcej, siedzimy w basenie z małymi przerwami, śpimy (niektórzy) w namiotach, jemy lody kilka razy dziennie. Ale to i tak nie pomaga na upał. Chyba chcemy żeby nie pomagało. Za tydzień przyjdą chłodniejsze dni i będziemy tęsknić za gorącem, które tymczasem będzie w drodze do ciepłych krajów. Wypowiadam się w liczbie mnogiej biorąc na siebie domyślnie preferencje większości. A teraz w moim imieniu powiem, że MAM DOŚĆ TEGO GORĄCA!!! Nie mogę doczekać się krótkich dni, ciepłego pieca, pakowania plecaka, narciarskich wędrówek, mrozu na policzkach. Moje credo to – aby do zimy! Lato jest dla mięczaków.
Dzisiejszy wyjazd do Krosna nie był może najlepszym pomysłem w taki upał, ale to jedyny termin, jaki mieliśmy możliwość zarezerwować w studiu nagrań. Kilkanaście osób dokonało próby nagrania piosenek w profesjonalnych warunkach. Własnoustnie wykonana pamiątka – pochwalić za chcenie. A będąc w Krośnie, można było wydać resztki pozostałych po Iwoniczu pieniędzy, zjeść jeszcze jednego loda, nie iść do muzeum, pooddychać wakacyjną atmosferą prowincjonalnego, podgórskiego miasteczka.
Tańce w wodzie to już norma i przedziwne zjawisko, na widok którego człowiek odruchowo się uśmiecha. Powinienem napisać o biwaku, który odbył się ostatniej nocy. W odległości około kilometra od domu, w lesie zabiwakowała starsza połowa naszych obozowiczów. Było ciepło, bezkomarowo, spokojnie, ogniskowo, bezsennie z powodów socjalnych. Powinni dzisiaj paść do łóżek. Pewnie mnie zaskoczą i nie padną, z powodów jak wyżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz