niedziela, 31 lipca 2011

Dwunasty dzień, 30 lipca sobota

Przez ponad dobę odcięci byliśmy od Internetu i stąd pewne zamieszanie w publikowaniu codziennych wpisów i uzupełnianiu zdjęć. Jakoś to nadrobimy. Dzisiejsza sobota była najzimniejszym dniem tych wakacji. Od rana intensywnie lało i dopiero po południu z ulewy zrobiła się mżawka, która nie była tak dokuczliwa aby nie pójść do lasu na grzyby. Kilka osób od paru dni miało ochotę na taki spacer i dzisiaj udało się to zrobić. To chyba jedna z nielicznych zalet niepogody – możliwość wypełnienia wolnego czasu wszelkimi zaległościami, do których należał również turniej w piłkarzyki i nauka gry w szachy, w wykonaniu Marietty. Przetrzymaliśmy ten dzień i przed nami ostatnia niedziela. Martwię się, czy będzie można zrealizować pokaz układów tanecznych, ćwiczonych od początku turnusu. Potrzebujemy kilku godzin słońca a na to trudno liczyć. Słyszałem dzisiaj takie określenie – lipcopad. Pasuje jak (nomen omen) ulał do tego co się dzieje za oknem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz