środa, 20 lipca 2011

Dzień drugi, środa 20 lipca



Pierwszy dzień zaczął się na parkingu przy ulicy Klaudyny w Warszawie, skąd o piętnastej wyruszyliśmy w drogę do Piekła. Ponieważ w naszym busie nie działo się nic godnego wzmianki, poświęćmy chwilę na kilka zdań o Piekle. Tej nazwy nie wymyśliliśmy, funkcjonuje ona od wieków i używana jest do określenia jednego z przysiółków Odrzykonia. Sama wieś położona jest w dolinie i zajmuje bardzo rozległy teren. Jej północne krańce mają jednak zupełnie odmienny charakter, gdyż wchodzą na górskie zbocza Pogórza Dynowskiego. Piekło ulokowane jest właśnie w takim miejscu, w odległości około trzech kilometrów od centrum wsi i pomimo dojazdu, równie odstraszającego jak nazwa, jest cudownym miejscem. Historia nazewnictwa geograficznego zna przypadki mylących nazw. Czyż Grenlandia nie jest całkiem biała?
Drugi dzień przyniósł nam rano ciąg dalszy spraw organizacyjnych zapoczątkowanych wieczorem, po przyjeździe na miejsce. Na przywitanie trzeciego turnusu, pogoda okazała się łaskawa i do obiadu było tak, jak powinno być w wakacje. W tej grupie mamy ośmioro dzieci, które nigdy u nas nie były, ale patrząc na nie wieczorem trudno było zauważyć, aby proces aklimatyzacji w nowym miejscu przebiegał nieprawidłowo.
Krótka wycieczka po najbliższej okolicy, basen, siatkówka, tańce, gimnastyka, wieczorem film i dzień nam uciekł nie wiadomo kiedy. Z pozostałymi będzie podobnie. Kochani rodzice trzymajcie kciuki za lepszą pogodę niż ta, którą nas straszą na najbliższe dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz