wtorek, 3 sierpnia 2010


Dwunasty dzień.
Mieliśmy dzisiaj co robić. Przed południem pojechaliśmy do Krosna i w studiu nagrań została zarejestrowana płyta z utworami w wykonaniu naszych dzieci. Należy cieszyć się z zaangażowania w działanie twórcze i jakkolwiek efekt ostateczny nie jest profesjonalny, to warto było to zrobić. Wszyscy, którzy uczestniczyli w nagraniu otrzymają egzemplarz płyty. Było też zwiedzanie krośnieńskiego starego miasta i czas na zakupy.
Po obiedzie ostatnia gimnastyka i jednocześnie druga grupa ostatnie tańce, po podwieczorku zmiana i dzień minął. Na basen i wszystkie drobne przyjemności czas był w „kradzionych” chwilach i po kolacji, ale przed ogniskiem – oczywiście ostatnim. Zrobiło się trochę nostalgicznie.
Czas na podsumowanie będzie jutro, dzisiaj można tylko spojrzeć na kończący się turnus z punktu widzenia tymczasowego, dwutygodniowego „taty”. Wśród goszczących teraz osób siedmioro dzieci jest u nas po raz pierwszy. To dość liczne grono, jak na nasze realia. Nowicjuszy zazwyczaj jest mniej, toteż ryzyko, że ktoś będzie miał kłopoty z adaptacją do Piekła było nieco większe niż zwykle. I takie obawy były bardzo wyczuwalne podczas rozmów z rodzicami. Jako dwutygodniowy tato stwierdzam, że niektóre pociechy chciałyby zostać dłużej. To dla nas, wszystkich osób zajmujących się dziećmi, prawdziwy sukces. W dodatku nie został osiągnięty w łatwy sposób. Dość dużo wymagamy i niełatwo ustępujemy. Staramy się nakłaniać wszystkich do aktywności i tworzenia. Duża dyscyplina może wydawać się czynnikiem trudnym do zaakceptowania przez rozbrykane, czasami, istoty. A jednak przekonaliśmy się już dawno, że jeśli istnieją wyraziste reguły, dzieci czują się pewnie i bezpiecznie. Ilość czynników decydujących o powodzeniu w tej pracy, jest przerażająco duża. I nie jest to fabryka, w której proces technologiczny jest powtarzalny przy zachowaniu warunków. Mam wrażenie, że te same powody, dla których osiedliliśmy się w Piekle, decydują w przypadku dzieci o akceptacji tego miejsca. Cała reszta czynników to dodatki: osobowość opiekunów, atrakcyjność zajęć, jakość posiłków, towarzystwo rówieśnicze i inne, może mniej ważne ale bardzo liczne. Żeby w pełni poznać jak tutaj jest, jeden raz nie wystarczy. Rekordzistka była siedemnaście (!!!) razy. Zaczęła jako mała, bojąca się wszystkiego dziewczynka (nazywaliśmy ją Zaczarowany Ołówek z racji charakterystycznej fryzury) a skończyła jako pełnoletnia osoba. Mam cichą nadzieję, że któregoś razu zadzwoni i zapyta, czy znalazłoby się miejsce dla jej dziecka na wakacje……..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz