środa, 25 sierpnia 2010
Dzień ósmy.
Dzisiejszy dzień zaczął się trochę inaczej niż zwykle. Po śniadaniu, zamiast wycieczki, starsi rozpoczęli tańce, a młodsi bawili się na karaoke. Tańczącej młodzieży zabrakło nieco entuzjazmu z powodu oglądania filmów do późnej nocy, jednakże starali się tego nie okazywać i grzecznie pląsali po trawie. Po drugim śniadaniu nastąpiła zmiana. Młodsza grupa, wykończona parną pogodą, desperacko wzywała deszcz. Niebiosa nie pozostały obojętne na ich zew, toteż wkrótce Piekło nawiedziła letnia burza z piorunami. Z tego też powodu po obiedzie (ogórkowa i spaghetti), uczestnicy obozu zajęli się kontemplacją przestrzeni międzyplanetarnej tudzież sufitu.
Dopiero po kolacji atmosfera się zagęściła. Zgodnie z warunkiem pani Zosi (ma być zaangażowanie na gimnastyce ) rocznik 97 i w górę otrzymał pozwolenie na urządzenie Nocnego Maratonu Filmowego i nocowanie na sali gimnastycznej. Z naszych tajnych źródeł wynika, że rozentuzjazmowana młodzież poszła spać około godziny 3:07.
Drodzy Rodzicie, nie martwcie się o swoje pociechy. Wrócą zdrowe, szczęśliwe i niewyspane.
Michalina Sz.
Monika W.
Magda M.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ładnie domek wykończony !..jakby u mnie tak było, to bym mógł poleżeć, i trawkę tylko pokosić ;)
OdpowiedzUsuńMój jest miedzy Przemyślem a Sanokiem :)