sobota, 24 lipca 2010
III turnus
Pierwszy i drugi dzień.
Podróż minęła spokojnie i szybko, jakkolwiek ilość przystanków na „siku” przekroczyła nieco średnią. Kwestia zaraźliwości chęci pójścia do toalety u dzieci powinna być tematem jakiejś habilitacji z psychologii, podobnie zresztą jak odwrotna zależność pomiędzy możliwością skorzystania z łazienki a chęcią zrobienia tego. Takie banalne problemy też są elementem dojrzewania społecznego.
A więc rozpoczęliśmy trzeci turnus. Jaki będzie ? – wiemy, że na pewno inny niż poprzednie i inny niż wszystkie dotąd. Zajmując się organizowaniem wakacji dla dzieci już od blisko dwudziestu lat, nauczyliśmy się zauważać jak niepowtarzalną i zmienną „materią” jest grupa dzieci. Jak wiele czynników decyduje o zachodzących w niej zjawiskach. Najbardziej czytelne cechy grupy (od pierwszych godzin pobytu) to komunikatywność, poziom wytwarzanego hałasu i apetyt. Pierwszy czynnik jest zazwyczaj stały, drugi i trzeci rosną z czasem i wiemy, że to efekt wzrastania poczucia bezpieczeństwa i oswajania się z nowym miejscem. I znowu uzależnione to jest od ilości dzieci, które są u nas po raz pierwszy. Stali bywalcy przyjeżdżają jak do siebie, wszystko wiedzą, odkurzają swoje miejsca, od nowa przedeptują znane ścieżki. Nowi potrzebują trochę czasu na zrozumienie gdzie są i co im to miejsce może dać. Jeśli są z gliny szczególnie podatnej na to oddziaływanie, być może za jakiś czas powiedzą to co kilka dni temu jeden z chłopców po wygrzebaniu jakichś „skarbów” ze starego domowego pudełka (…) czy mogę zabrać to do domu?...., albo nie – schowam gdzieś, gdzie tylko ja będę wiedział i jak przyjadę następnym razem to będzie na mnie czekało (…) My też będziemy na ciebie czekali!
Piątek, do południa minął na dokończeniu zagospodarowywania i przywitaniu z najbliższą okolicą. O dwunastej drugie śniadanie i zajęcia koło domu (największym zainteresowaniem cieszył się basen). Po obiedzie (apetyt w górnym poziomie normy) p. Zosia zaczęła swoje gimnastyczne działania badając dzieci i kwalifikując do grup ćwiczebnych. Niektórzy przyjechali do nas na ze względu na konieczność intensywnych ćwiczeń ratujących przed konsekwencjami skoliozy. W tym samym czasie pozostałymi zajmował się p. Adam wprowadzając obozowiczów w temat tańca, który będzie obecny przez cały turnus. I tak minął czas do kolacji, po której cała grupa poszła na boisko i uczestniczyła w integrujących grach zespołowych. Pierwsze wspólne zajęcia pozwalają ocenić jakie są relacje w grupie, czy pomimo zróżnicowania wiekowego potrafią znaleźć wspólny język. Chyba nie jest najgorzej.
Wszyscy już śpią, świerszcze grają przez otwarte okna. Jeszcze jakaś zapłakana tęsknota objawiająca się bólem brzucha wymaga utulenia do snu i tak kończy się kolejny dzień.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jejku jak ten czas szybko leci - już o trzecim turnusie czytam ehhhh
OdpowiedzUsuń