niedziela, 25 lipca 2010

Trzeci dzień.


Rano nastąpiła niespodziewana pobudka w postaci krążącej po okolicy burzy. Jej intensywność i siła nie zapowiadały dobrego dnia, ale jakimś trafem zahaczyła nas jedynie którymś ze swoich skrzydeł , lunęła deszczem, poszarpała wiatrem i poszła sobie dalej. Dopiero w ciągu dnia dowiedzieliśmy się z mediów, że po sąsiedzku, w odległości zaledwie około 20 kilometrów narobiła wiele szkód. Nie pierwszy to raz, że żywioły oszczędzają naszą okolicę. Wytłumaczeniem może być fakt, że znajdujemy się na geograficznej wyspie, jaką jest pasmo Pogórza, a szczególnie jego najwyższa część. Działa jak klin rozcinający przechodzące masy powietrza i ogranicza przestrzeń potrzebną do różnych pogodowych harców. A może to nazwa Piekło odstrasza rządzących pogodą Płanetników?
Po porannym deszczu przyszło kilka godzin lepszej pogody, znowu deszcz, znowu poszedł i tak przez cały dzień. Musieliśmy zatem dostosować się z planami do warunków. Z zajęciami wystartowaliśmy już prawie na dobre – prawie, bo niektóre z dzieci potrzebują dużo czasu na decyzję, w czym chcą uczestniczyć. Po przełamaniu pierwszych oporów (np. idąc za przykładem koleżanki) angażują się w coraz większą ilość tematów aż na koniec turnusu okazuje się, że zabrakło czasu aby coś skończyć. Tak właśnie nieśmiało wystartowali z planami nagrania własnej płyty w studiu – na początku zdecydowała się tylko jedna osoba a po kilku godzinach i pierwszych próbach z mikrofonem w ręku, grupa chętnych rozrosła się do dwunastu osób. Do nagrania trzeba się przygotować, zajmuje to zwykle około tygodnia, jest więc prawdopodobne, że ktoś jeszcze dołączy. Są też pierwsze wrażenia Adama prowadzącego zajęcia z tańca. Niech za komentarz będą słowa najmłodszego z uczestników –Adasia (…) wie pan, ja bardzo nie lubię tańców, ale do tej pory ich nienawidziłem (…) . Pierwszy sukces dydaktyczny odnotowany.
Tęsknoty wciąż atakują, w ciągu dnia są mniej odważne, ale wieczorem wyłażą z kątów i próbują dokuczać. Uczymy się je zaganiać na powrót skąd przyszły i idzie nam to coraz lepiej.
Pisanie bloga jest nie tylko zdawaniem relacji z tego co się wydarzyło. Dla mnie jest bardziej podsumowaniem myśli i artykułowaniem dziejących się zjawisk. Ponieważ wiele z nich ma charakter uniwersalny i dotyczy każdej grupy, która u nas przebywa, zachęcam do przeczytania poprzednich wpisów z tych wakacji. Dzięki temu znajdziecie Państwo opisy, których nie chcę powtarzać a dla rodziców mogą być interesujące. Widzimy „nasze” dzieci z różnej perspektywy. Każda jest prawdziwa i każda jak bardzo odmienna. Pobyt u nas jest następnym doświadczeniem życiowym, szczególnie istotnym dla „pierwszorazowców”. Myślę, że jest też nie mniejszym doświadczeniem dla rodziców.
Jest 22.45. Dyskoteka się skończyła, większość dzieci już śpi, kilka osób wymaga niestety upominania , że przecież inni mają prawo do wypoczynku. Taki typowy przypadek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz