czwartek, 15 lipca 2010

Szósty dzień.

Ostatniej nocy mieliśmy lekkiego stracha obserwując rozbłyskujące w okolicy niebo. Burze dotarły do nas jedynie (na szczęście) na odległość głosu. Rankiem pozostało po nich lekko zaciągnięte niebo, dzięki czemu słońce nie prażyło tak dotkliwie jak ostatnio. W tych warunkach, ale dopiero wieczorem chłopcy zdecydowali się pójść na boisko pograć w piłkę. Ciekawym zjawiskiem , nie notowanym u nas dotychczas, jest „pracownia krawiecka”, w której terminuje większość dzieci. Wśród stosów materiałów, wełny , waty etc. trwa produkcja przytulanek. Często taki krawiec ma mokre włosy i siedzi w mokrych majtkach, bo – po pierwsze - właśnie wyszedł z basenu i – po drugie – zaraz do niego wraca.
Czy to prawda, że ma być jeszcze cieplej????
W trakcie pobytu dzieci u nas, stykamy się z wieloma zjawiskami, często bardzo złożonymi. Ich najważniejszą cechą jest chyba dynamika zmian. Bywa, że nie zdążymy zastanowić się co zrobić z problemem, a już sprawa umiera w naturalny sposób. Czy w tej grupie są problemy? Jeżeli, to niewielkie, na poziomie drobnej kłótni rówieśników. Cóż, obcowanie w zespole wymaga elastyczności. Jak się jej nauczyć, jak nie podczas obcowania w zespole?
Nadszedł czas świerszczy, wczorajszej nocy odzywały się nieśmiało pojedyncze sztuki. Teraz (23.25) grają już w zespole kameralnym. Do końca tygodnia będziemy mieli orkiestrę symfoniczną.

1 komentarz: