niedziela, 11 lipca 2010

Zaczęliśmy drugi turnus.

Blog rusza z dwudniowym „poślizgiem”, za co przepraszamy tęskniących rodziców. Zamieszanie w pierwszej dobie nowego turnusu spycha tematy drugoplanowe w kolejkę spraw do załatwienia.
Podróż przebiegła bez przeszkód i zgodnie z planem. Miłą niespodzianką pod koniec był wybuch radości w chwili, gdy przed nami ukazał się nasz dom w Odrzykoniu. Kilkoro stałych bywalców naprawdę cieszyło się, że znowu tutaj są. Wieczór po podróży upłynął na niezbędnych sprawach organizacyjnych i na zakwaterowaniu uczestników zgodnie z sugestiami i prośbami. Udało się!
Pierwsza noc, pierwsze wrażenie i pierwsze obserwacje grupki pozwalają mieć nieśmiałą nadzieję, że nie będziemy mieć więcej pracy i problemów niż zazwyczaj. Jeśli tylko relacje między nimi będą układać się prawidłowo, wszystko będzie OK.
Najważniejsze różnice w porównaniu z poprzednią grupą: nie ciągnie ich na boisko i mniej jedzą.
Pojawiły się też pierwsze tęsknoty. Atakują zazwyczaj wieczorem, przeważnie w chwili wolnej od zajęć , ale potrafią też wystąpić nagle w trakcie zabawy. Objawiają się różnie – bólem brzucha, głowy, czasem nogi , łzawieniem oczu. Na szczęście są na to sposoby – zaczarowana herbata (melisa), przytulenie przez panią Zosię, lub chwilowo trochę większe prawa i np. zabawa z Wawrzyńcem i Michałem – stałymi mieszkańcami domu, którzy potrafią wyciągnąć rówieśnika z depresji.
W grupie ujawniły się też jednostki wybitnie aktywne, do których tęsknota nie potrafi znaleźć dojścia i, być może, ten przykład przyśpieszy adaptację bardziej nieśmiałych. A kim sa ci wybitnie aktywni? – proszę rodziców, aby sami spróbowali odpowiedzieć na to pytanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz