piątek, 16 lipca 2010


Siódmy dzień.
Nie do wiary, przekroczyliśmy półmetek turnusu!
Zakończył się najgorętszy jak dotychczas dzień tego lata. Jedyna temperatura, z której się cieszymy że rośnie, to wody w basenie. Gdyby nie dolewanie zimnej, w celu uzupełnienia poziomu, przekroczyłaby już zapewne trzydzieści stopni, a tak utrzymuje się tuż poniżej.
Starsza grupa mocno zaangażowała się w naukę tańca. Zajęcia trwają około półtorej godziny i czasami okazuje się, że chęci w dzieciach jest na więcej – to sukces. Młodszych natomiast mniej to obchodzi a szkoda, bo Adam uważa, że wśród nich właśnie jest kilka osób z talentem. Może z czasem?
Można narzekać na upał, ale widząc dzieci biegające cały dzień na bosaka, w najlżejszym ubranku jakie mają, nie sposób oprzeć się myśli, że właśnie tak powinny wyglądać wymarzone wakacje. Rodzicom, którzy nie byli w Piekle trudno może wyobrazić sobie to miejsce. A to ma znaczenie dla poczucia bezpieczeństwa i intymności. Dom posadowiony jest na wypiętrzeniu, z którego widać daleko….daleko….Z jednej strony otacza go las, z drugiej sady, z trzeciej łąki. Wokół nie ma żadnego sąsiedztwa, jesteśmy jakby na wyspie, do której nie łatwo jest dotrzeć. Dorośli widzą to i czują po krótkim choćby pobycie. Dzieci nie potrafią tego wyrazić ale myślę, że odbierają to podobnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz