Szósty dzień.
Wśród zjawisk uznawanych od starożytności za żywioły, jak: woda, ogień, powietrze i ziemia, filozofowie zapomnieli umieścić jeszcze jedno, którym jest grupa dzieci.
Niestety , ostatnia noc była dalszym ciągiem próbowania, jak daleko można przesunąć ustalone zasady. Trzymamy się mocno tego, że po godzinie 22.00 jest cisza nocna i wszyscy są w łóżkach. Wyjątkiem są przedłużające się zabawy pod naszą kontrolą. Wczoraj kilka osób próbowało wprowadzić w życie kolejny wyjątek od tej reguły. Można powiedzieć, że jest to swoisty standard w zachowaniu, który znamy od lat. Temat został omówiony, wyjaśniony i chyba przeszedł bezpowrotnie do historii.
Stanowimy tymczasową rodzinę i jak w każdej rodzinie są dni lepsze i gorsze, ale czy umie docenić spokój ktoś, kto nie przeżył burzy?
Dzień spędziliśmy na miejscu zajmując się wszystkim, co wymienialiśmy wcześniej, czyli pływając, tańcząc, kontynuując prace artystyczne i modelarskie, grając w piłkę. Od dzisiaj mamy też plac do siatkówki, dzięki kupionemu we wtorek kawałkowi płaskiego terenu koło domu. Dzień był trochę luźniejszy niż zwykle i bez pośpiechu.
Jedną z cech dzieci z tego turnusu jest dobry apetyt. Dzisiejsza pizza na obiad nie nadążała się piec w dwóch piekarnikach. Podanie kolejnej tacy do stołu przypominało reakcję ptaszków w gnieździe piszczących i wyciągających dzioby w kierunku jedzenia. Pizza była dorabiana tak długo, aż ostatni dziób przestał piszczeć .
Nadeszła kolejna noc. Śpijcie dzieci spokojnie, niech nic nie zakłóca wam snu, obudźcie się zdrowe, pełne życia i szczęśliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz